Tak po prawdzie, to kamizelka kuloodporna (KK) jest rozwinięciem wszelkiego rodzaju pancerzy chroniących tych, którzy jej nosili przed uderzeniami zadanymi bronią białą.
POLSKI WKŁAD W ROZWÓJ OCHRONY PASYWNEJ
Rozwój broni palnej sprawił, że stalowe pancerze (płytowe, łuskowe, kolczugi i inne) straciły na znaczeniu i gdy były nadal noszone, to bardziej były ozdobą niż ochroną dla żołnierza. Jak to mówią: na każdy miecz jest tarcza, więc pancerze po paru wiekach „odrodziły się” jako KK. Trzeba jednak zaznaczyć, że nim Casimir Zeglen na przełomie XIX i XX w. opracował KK w postaci dziś znanej, to tu i ówdzie dwieście lat wcześniej, możni używali zbroi kuloodpornych. Były to napierśniki wykonane ze specjalnej stali. Ciężkie były, więc nie używali ich żołnierze, co nie przeszkadzało różnym książętom, królom i cesarzom w ich noszeniu, z obawy przed zamachowcami.
Przyszedł czas, że kule wystrzeliwane były z taką szybkością początkową, że bez problemu przechodziły przez takie ochrony wbijając się w ciała możnowładców. Minęło półtora wieku nim ktoś pochylił się nad rozwiązaniem problemu „tarcza-miecz”. Owszem, można było nałożyć na siebie płytę calowej grubości, ale chodzić w tym się nie dało. Trzeba było wymyślić coś, co jest elastyczne, względnie lekkie i zatrzyma pocisk, na początek choćby i z broni krótkiej.
Pierwsze wzmianki o takim wynalazku pochodzą z Irlandii. Tam w 1847 r. dubliński krawiec zamieści w miejscowej gazecie artykuł o opracowaniu „odzieży ochronnej właścicieli ziemskich” wykonanej z… jedwabiu. Możliwe, że Irlandczyk wiedział coś o samurajach, którzy nosili jedwabne peleryny. Gdy taki jeździec galopował, to owa peleryna przybierał kształt balony, od którego odbijały się strzały. Właściciele ziemscy nie bardzo byli zainteresowani taką odzieżą, więc krawiec jej nie modernizował...
KTO PIERWSZY WYNALAZŁ KAMIZELKĘ KULOODPORNĄ?
Rynek nie znosi próżni, gdy jest zapotrzebowanie na jakiś produkt lub takie można wykreować. Stało się to całkiem przypadkowo. Zakonnik Kazimierz Żegleń, w Chicago znany jako Casimir Zeglen, przygnieciony zabójstwem lokalnego polityka zastrzelonego przez zbira, postanowił popracować nad sporządzeniem tkaniny, której nie przebiłby kule z broni krótkiej.
Pracował, aż wypracował rozwiązanie. W końcu połączył jedwab, len i wełnę. Z tego uszył kamizelkę, której walory zaprezentował osobiście i na sobie w 1897 r. przed władzą i gapiami. Postrzelony w klatkę piersiową, upadł na ziemię i po chwili… powstał z niej, ku wielkiemu zaskoczeniu obserwatorów. W tym samy mnie więcej czasie inny Polak, obywatel Austro-Węgier, również opracował KK. Jan Szczepanik, nazywany „polskim Edisonem” uważał, że to on jest wynalazcą KK a nie ojciec Zeglen. Tamten miał odwrotny pogląd. W końcu wynalazcy pogodzili się i Szczepanik nie tylko zaczął szyć KK z tkaniny opatentowanej przez zakonnika, ale nawet ją ulepszył.
Tym sposobem obok (pół)sztywnych kamizelek z wkładem balistycznym (płytami stalowymi, ceramicznymi, z tworzyw sztucznych itp.) na rynku pojawiła się elastyczne. Oba typy mają swoje plusy i minusy i – o czym należy pamiętać – nie chronią przed wszystkimi pociskami. Tak z broni krótkiej, jak i długiej...
MIAŁY BYĆ Z NIEGO DOBRE OPONY, WYSZEDŁ MATERIAŁ KULOODPORNY
Na przełom w konstrukcji KK trzeba było poczekać prawie 60 lat (choć małą rewolucję przyniosło stosowanie nylonu w materiałach kuloodpornych). Wtedy w laboratorium koncernu DuPont doszło do przypadkowego odkrycia. Tak na marginesie – wiele wynalazków zaistniało przypadkiem.
Amerykańska chemik, notabene polskiego pochodzenia, Stephanie Kwolek, pracowała nad sposobem wzmocnienia opon samochodowych. Wyszło coś innego. PPTA, czyli poli-p-fenylenotereftalamid, zbyt sztywny, by go stosować w oponach, ale gdy włókna PPTA wpleciono w tkaninę, to powstał materiał, który był bardziej „kuloodporny” od dotychczas używanych. Tak powstał kevlar, podstawowy materiał do budowy m.in. KK. Pierwszą wykonaną z tego materiału KK i wprowadzoną do sprzedaży była kamizelka K-15. Dziś kevlar nadal jest głównym surowcem do produkcji KK. Głównym, ale nie jedynym. Konkurentem dla kevlaru jest równie wysoko wytrzymałe włókno syntetyczne dyneema (w zastosowaniu od 1990 r.). Coraz częściej materiałem konstrukcyjnym dla KK jest grafen...
KULOODPORNOŚĆ JEDNA DRUGIEJ NIERÓWNA, KAMIZELKA IM LEPSZA, TYM CIĘŻSZA I DROŻSZA
To jak to jest z tą „kuloodpornością” kamizelek? W USA jest sześć kategorii tejże. KK z najwyższej kategorii, nie przebije (w określonych warunkach) pocisk wystrzelony z szybkością ok. 880 m/s. Z pewnością trafiony to odczuje. Szansa, że nie będzie miał połamanych kości, siniaków itd. jest mała. Ważniejsze jest jednak uratowane życie od złamanych żeber.
A jakie są polskie normy „kuloodporności”? Ameryki odkrywał nie będę, więc zacytuję za portalem materialyinzynierskie.pl. U nas obowiązują cztery różne klasy ochrony (według niemieckich standardów). Są one oznaczone (zgodnie z normą PN-V-87000:2011) skrótami SK1 do SK4. Im wyższa liczba, tym lepszą ochronę zapewnia KK. W regulaminie policja i wojsko ustalają określone klasy ochrony dla poszczególnych rodzajów użytkowania. Jeśli rozważasz zakup kamizelki kuloodpornej z powodów prywatnych, wybierz najwyższą możliwą klasę ochrony, aby osiągnąć optymalne bezpieczeństwo. Pamiętaj, że bezpieczeństwo waży i kosztuje:
• SK1 – skuteczna ochrona przed bronią krótką z amunicją z miękkim rdzeniem i broń kłująca (waży od 2 do 2,5 kg),
• SK2 – ochrona przed atakiem amunicją z twardym rdzeniem i broń kłującą (do 8 kg),
• SK3 – ochrona przed bronią długą z amunicja z miękkim rdzeniem, płaszczem częściowym lub wydrążonym otworem (do 15 kg),
• SK4 – najlepsza ochrona: broń długa z amunicją wykonaną z litego rdzenia do 30 i więcej kg).
Oczywiście im bardziej „kuloodporna kamizelka tym droższa. Kilka tysięcy dolarów to niewiele za coś, co może uchronić przed śmiercią. Kupując KK trzeba mieć wiedzieć, że nie wszystkie chronią przed… nożem. Może zdarzyć się, że pocisk wystrzelony z wrogiej broni kamizelka zatrzyma, ale pchnięcia bagnetem już nie…