Zełenski wydaje dekrety. Rozpoczęła się na dobre derusyfikacja i desowietyzacja Ukrainy

2023-04-22 10:35

Oficjalna propaganda rosyjska głosi, że Ukraińcy są braćmi Rosjan. Po kilkunastu miesiącach wojny Ukraińcy nie tylko, że nie podzielają tej cynicznej opinii, ale zmierzają do derusyfikacji swojego państwa. Przejawów tego procesu jest wiele, m.in. : zakaz nadawania nazw geograficznych kojarzących się z Rosją, zmiana niektórych treści w podręcznikach do nauki historii i wreszcie najważniejszy: wprowadzenie egzaminów dla starających się o obywatelstwo ukraińskie.

pomnik Matki Ojczyzny, Kijów, Muzuem Wiekliej Wojny Ojczyźnianej, sowiet

i

Autor: Konstantin Brizhnichenko/Wikipedia

Kto miałby ubiegać się o paszport z tryzubem na okładce? Po co te egzaminy? Prawdopodobnie dla tych, którzy wskutek wojny… stracą ukraińskie obywatelstwo, a chcieliby je odzyskać. Zapewne także dla tych, którzy chcieliby zostać obywatelami Ukrainy, bo zleciłby im to odpowiednie służby. I z kilku innych jeszcze przyczyn. To takie nasze przypuszczenia. Nie muszą być trafnymi. Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał stosowną ustawę. Wejdzie ona w życie po opublikowaniu w ichniejszym odpowiedniku naszego „Dziennika Ustaw”, czyli za pół roku. Na mocy ustawy cudzoziemcy i bezpaństwowcy będą składać pisemny wniosek, że w przypadku otrzymania obywatelstwa zobowiązują się do zdania egzaminów z podstaw konstytucji Ukrainy, jej historii oraz znajomości języka państwowego potwierdzonych, w ciągu dwóch lat, dokumentami o zdanym, można tak stwierdzić, „obywatelskim” egzaminie. Przewidziano wyjątki od zasady dla osób szczególnie zasłużonych dla Ukrainy.

Zdawanie egzaminów dla uzyskania obywatelstwa nie jest czymś wyjątkowym w świecie. Można ocenić, że Ukraina dołączyła do większości państw, w których uzyskanie obywatelstwa uzależnia się m.in. od zdania egzaminu. W Polsce, by uzyskać obywatelstwo lub (zezwolenie na) pobyt rezydenta wymagana jest znajomość języka co najmniej na poziomie B1. Można też zdawać egzamin na wyższych poziomach, czyli poziomie B2 lub C1. U nas nie ma egzaminu z historii Polski, tak jak jeszcze nie ma go w prawodawstwie ukraińskim.

Arkadiusz Kups: "Ukraińcy walczą u siebie, na swoim terenie, w oparciu o ludność, która im pomaga" [Raport Złotorowicza]

Co się zaś tyczy historii Ukrainy do derusyfikacji podlega i ona. Historia. Ukraińskie Ministerstwo Edukacji i Kultury zapowiedziało (31marca) wprowadzenie zmian do nauczania historii Ukrainy. Zwraca się uwagę, że nadal ZSRR w podręcznikach, a nawet pracach naukowych uważane jest wyłącznie za państwo komunistyczne, kiedy na świecie od dawna jest interpretowane jako państwo typu imperialnego. „Stworzyliśmy też osobny duży dział poświęcony współczesnej wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Nasze dzieci muszą jasno zrozumieć naturę tej trwającej wojny. Ważnym elementem jest kwestia ludobójstwa, które jest zamachem na tożsamość ukraińską...” – komunikują przedstawiciele ministerstwa.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że druga strona – Federacja Rosyjska też zmienia program nauczania historii dotyczącej Ukrainy. Nie wiadomo, czy nazwać te zmiany programowe rusyfukacją czy deukrainizacją historii. W każdym razie podręczniki do historii dla klas czwartych, gdzie mowa była o historii Rusi Kijowskiej będą „nieco” przemodelowane, bo będzie w nich o Rusi, ale już bez przydomka „Kijowskiej”. Niezależny rosyjski Mediazaona cytuje niektóre zmiany. Nawet polski odbiorca, nie znający historii Rusi Kijowskiej dostrzeże powody wprowadzenia tych „korekt”, albo raczej ceznury. W starej wersji podręcznika było o tym, że książę Włodzimierz ochrzcił wszystkich mieszkańców Kijowa, w nowej jest – „w stolicy”. Poprzednio uczniowie dowiadywali się, że „Po śmierci Olega książę Igor zaczął rządzić w Kijowie”, ale to już jest nieaktualne, bo od nowego roku szkolnego dowiedzą się, że „Po śmierci Olega książę Igor zaczął rządzić Rosją”.

W ramach derusyfikacji Ukrainy jej prezydent podpisał (21 kwietnia) projekt ustawy „O zmianie ustawy Ukrainy „O nazwach geograficznych” o dekolonizacji toponimii i uregulowaniu używania nazw geograficznych w osadach ukraińskich. Wszystko wskazuje, że prawo będzie zabraniać nadawania „obiektom geograficznym nazw, które symbolizują lub gloryfikują Rosję lub jej miejsca pamięci, daty, wydarzenia, postacie, które dokonały agresji na Ukrainę (lub inny kraj), a także totalitarną politykę i praktyki związane z prześladowaniami za krytykę totalitarnej władzy sowieckiej i reżimy rosyjskie, w tym na terenach czasowo okupowanych”.

Tu należy wyjaśnić, że na terenach wschodniej Ukrainy, teraz okupowanej (dla Rosjan będących już częścią Federacji), często używa się podwójnych nazw – ukraińskich i rosyjskich. Np. Bachmut dla Rosjan to dalej jest Artiomowsk, bo taką nazwę nosiło miasto do 2015 r. Swoją drogą ciekawe co stanie się z gigantycznym pomnikiem (62 m wysokości) „Matki Ojczyzny”, stojącym w Kijowie nad brzegiem Dniepru i tarczą z godłem Związku Sowieckiego? Latem 2022 r. większość z 780 tys. ankietowanych Ukraińców opowiedziało się za tym, że na tarczy nie może widnieć sowieckie godło. A pomnik i Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, nad którym góruje ogromna statua?

QUIZ. Czwartkowy test z geografii. Języki urzędowe na świecie. 10/15 to świetny wynik!

Pytanie 1 z 15
Jaki jest język urzędowy w Bangladeszu?