„Super Express”: – Wojna pełnowymiarowa Rosji z Ukrainą się rozpoczęła czy dopiero rozpocznie się?
Artur Jagnieża: – Dziś trudno nazwać ten konflikt inaczej niż wojną pełnowymiarową, ale to ukraiński punkt widzenia. Dlaczego? Dlatego, że Rosja użyła wobec Ukrainy środków militarnych dotykających całego jej terytorium a nie tylko terenów spornych wokół Donbasu. Rakiety spadają na Iwano-Frankowsk, czyli Stanisławów, na Łuck i okolice Kijowa. Z punktu widzenia Rosji nie jest to obecnie wojna pełnoskalowa, bo dla niej mieści się ona w kategorii konfliktu lokalnego zbrojnego. Dla Moskwy jest to sytuacja, w której toczy się wojna między dwoma lub więcej państwami, z ograniczonymi celami i działania bojowe prowadzone są na terytorium zaangażowanych stron. Dochodzimy do sedna zagadnienia. Co jest celem Władimira Putina?
– Z pewnością nie jest to pokój. Przynajmniej na razie…
– Oczywiście, że nie jest nim pokój. Pytanie o cel działania Rosji trzeba ciągle zadawać i próbować udzielić na nie aktualnej odpowiedzi. Moja jest taka: powtarzam za von Clausewitzem – wojna jest polityką prowadzoną innymi środkami. Słuchając uważnie nocnego, z 24 lutego, przemówienia Putina, można stwierdzić, że celem konfliktu wywołanego przez Rosję jest obalenie i zmiana rządu w Kijowie, na prorosyjski, na tak uległy Moskwie, jak obecnie uległy jest Łukaszenka i Białoruś. Dlatego Putin rozpoczął proces destrukcji Ukrainy na arenie międzynarodowej, oświadczając, że nie będzie z Kijowem rozmawiał, o Ukrainie mówi, że winna podlegać denazyfikacji, moim zdaniem, stwierdza to ostatnie na użytek wewnętrzny. Idzie o to, żeby w Rosji ludzie postrzegali Ukrainę jako „faszystowskie” państwo.
– Rosja nie zaangażowała wszystkich swoich sił przeznaczonych do działania na ukraińskim kierunku…
– Na tym etapie – nie. Jaki Rosjanie mają cel, skoro prowadzą operację wojskową w obwodach zajętych przez separatystów, a rosyjskie rakiety spadają w całej Ukrainie? Uważam, że chodzi o psychologiczne zastraszenie społeczeństwa i taki przekaz: jak zmienicie rząd w Kijowie, to będziecie mieć spokój i pokój.
– Możliwe jest, że armia ukraińska przejdzie do kontrofensywy w Donbasie, by odbić 30 proc. terytoriów kontrolowanych przez Rosję i jej sojuszników?
– Uważam, że jest to mało prawdopodobne. Strona ukraińska, według naszych informacji, dysponuje potencjałem obronnym i nie jest zdolna do prowadzenia działań ofensywnych, a nawet gdyby na takie, z różnych powodów, zdecydowała się, to armia ukraińska nie wytrzymałaby rosyjskiego kontruderzenia. Armia ukraińska jest w znacznie lepszej sytuacji niż była w 2014 r. Morale wysokie, dozbrojona w nowoczesny sprzęt defensywny, choćby środki przeciwpancerne z Wielkiej Brytanii i przeciwlotnicze z Polski. Taka armia jest w stanie, wedle mej opinii, stawiać opór Rosjanom co najmniej kilka tygodni.
– Rosja rzuci do walki Wojska Specjalnego Przeznaczenia, czyli specnaz?
– Specnaz może być użyty w następnych etapach eskalacji tego konfliktu, gdyby opór Ukraińców okazał się trwalszy niż Rosjanie to zakładali. Wówczas celem takich operacji specjalnych byłoby m.in. wykonywanie konkretnych uderzeń na cele wojskowe na głębokim zapleczu. Prowadzona byłaby dywersja strategiczna, a także oddziaływanie psychologiczne na świadomość kierownictwa państwa ukraińskiego oraz na świadomość społeczeństwa. Powtarzam ciągle: pierwszą i ostatnią linią frontu jest nasz umysł.
– Po pierwszej fali agresji Zachód sięgnął po najsroższe sankcje wobec Rosji. A co będzie, gdy one nie poskutkują?
– Bardzo dobre pytanie. Odpowiedź na nie, niestety, nie daje nadziei. Społeczność zachodnia, NATO i UE, muszą zrobić wszystko, by Ukraina była zdolna obronić swoją suwerenność, nawet w ograniczonym zakresie terytorialnym, nawet za cenę utraty części swego terytorium na wschodnich czy południowych rubieżach. Gdyby jej się to nie udało, to Rosja po opanowaniu militarnym i politycznym Ukrainy, jako całego państwa, rozpoczęłaby rozliczenia z ludnością ukraińską i jej przywódcami, a następnie skierowałaby swój wzrok w kierunku Naddniestrza. Być może uczyni to już w czasie obecnej eskalacji konfliktu, bo wówczas odcięłaby Ukrainę od morza. W drugiej kolejności celem Rosji będzie Łotwa…
– Bo tam jest sporo ludności rosyjskojęzycznej, Rosjan…
– Mniejszość rosyjska jest obecna we wszystkich trzech państwach nadbałtyckich, ale na Łotwie – z rosyjskiego punktu widzenia – jej „uruchomienie” i zmanipulowanie będzie najprostsze. Wówczas W. Putin będzie chciał wyciągnąć ze struktury NATO jej istotny bałtycki klocek. I jeśli dojdzie do tego, a jest to prawdopodobne, to operacja taka będzie prowadzona według sprawdzonego w praktyce scenariusza. Zacznie się od manifestacji Rosjan, działań dezinformacyjnych i ataku informacyjnego na społeczeństwo łotewskie. Potem będą operacje hybrydowe, prowokacje. Dojdzie do skrytobójstwa i zaktywizowania przestępczości zorganizowanej. Zaczną się „spontanicznie” organizować rosyjskie grupy samoobrony itd.
– To już było przerabiane, może być więc powtórzone…
– To wszystko co było przerabiane „do wczoraj” było już wykorzystane w konfliktach z Czeczenią i Gruzją. Nowością w tych działaniach jest to, że przekroczony został rubikon. Putin mówi: „tak zaatakowałem, ale to nie jest mój, ale wasz problem”.
– Zachodowi nie mieści się w głowie, że doszło do wojny. A może doszło do niej m.in. dlatego, że politykom Zachodu coś takiego w głowach nie mieściło się?
– Podzielam tezę zawartą w pytaniu. To co zrobił W. Putin jest bandytyzmem XXI wieku. Trzeba mieć pełną świadomość, że pośrednio przyzwolenie na swoje praktyki otrzymał od szeroko rozumianych przywódców Zachodu i ich elit polityczno-gospodarczych poprzez ich korumpowanie. Abstrahując od obecnej sytuacji nie mieści się w jakichkolwiek kategoriach politycznych, etycznych, ekonomicznych i innych, aby przywódca państwa dzień po tym, jak nim przestał być, stawał się pracownikiem innego państwa…
– Mówi pan o b. kanclerzu Niemiec Schröderze i Nord Stream I?
– Tak. To nie mieści się w głowie a jednocześnie oznacza, że po stronie niemieckiej nastąpiło kompletne „zwichrowanie” zasady, która określa co można a czego nie można robić pomiędzy obszarami polityki i gospodarki. Skorumpowanie byłego kanclerza Niemiec przez Putina jest wierzchołkiem procesu kupowania kolejnych członków szeroko rozumianej elity zachodniej. Za pieniądze z Moskwy przymykali oni oczy na działania Rosji w Europie. Pierwszy przykład z brzegu – piłka nożna, Gazprom jest głównym sponsorem Ligi Mistrzów. Gazprom czyni to wyłącznie dlatego, że lubi piłkę nożną?
– Chce pan powiedzieć, że Zachód sam sobie „wyhodował” agresora?
– W pośredni sposób doprowadził do tego. Żeby sprawa była jasna: to nie jest tak, że Zachód jest winien zaistniałej sytuacji. Jednymi winowajcami jest Rosja i W. Putin. Jest jednak tak, że przyzwolenie na działanie, które nie mieści się w kanonie europejskiej demokracji, prowadzi do tego, do czego doprowadziło. Jesteśmy świadkami zderzenia dwóch cywilizacji, świata Zachodu i cywilizacji turańskiej o mongolskiej genezie, kompletnie odmiennej od naszej. I ten inny świat chce nam teraz narzucić swoje normy. Moja teza jest taka: ta antycywilizacja nie zatrzyma się na Ukrainie i dlatego trzeba zatrzymać ją teraz!