Wykład wprowadzający do panelu poprowadził płk prof. dr hab. n. med. Paweł Krzesiński, a pozostałymi panelistami byli płk rez. dr n. tech. Piotr Murawski – kierownik Oddziału Teleinformatyki, WIM-PIB, a także płk rez. dr n med. Piotr Łubkowski, prof. WAT – Wydział Elektroniki, Wojskowa Akademia Techniczna. Moderatorką panelu była natomiast Ewelina Celejewska, Business Unit Director obszaru Zdrowie, Grupa ZPR Media.
„Będziemy mówić o rzeczach, które tak naprawdę w naszej kulturze, cywilizacji istnieją od dawna, czyli o zastosowaniu innowacyjnych, niesamowitych sposobów osiągania sukcesu” – zaczął wykład prof. Krzesiński. Jako przykłady podał konia trojańskiego, a także lustro w czasie obrony Syrakuz, czyli rozwiązania, które w ogóle nie kojarzyły się z atakiem, czy wojskowymi zastosowaniami, a mimo to pozwoliły osiągnąć sukces w tej domenie. Jeszcze innym przykładem była działalność Leonardo da Vinci, „który w większości zajmował się obszarami związanymi z obronnością, budował mury, projektował fortece i te urządzenia postrzegał jako narzędzia do działań szpiegowskich”.
Żołnierz, który sprosta wymaganiom współczesnego pola walki
„Mamy sytuację, w której ze środowiska cywilnego i ze środowiska wojskowego spływają pomysły, koncepcje, które budują nam innowacyjne technologie, mogące mieć zastosowanie zarówno w środowisku cywilnym jak i wojskowym” – dodał. Mowa tu o metodach diagnostycznych w medycynie, urządzeniach, które stosujemy na co dzień, rozwoju biotechnologii i biosensorów, nowoczesnych form monitorowania stanu zdrowia mogących wspierać funkcjonowanie żołnierza na polu walki, jak i również syntezy cząsteczek, zastosowaniu sztucznej inteligencji, czy technologii zarządzania danych, pozwalających łączyć to, co najlepsze z sektora cywilnego i wojskowego.
„Chcemy skutecznie opiekować się żołnierzem. Przede wszystkim chcielibyśmy, aby jego stan fizyczny, stan psychiczny, odporność na ból, zmęczenie były jak najwyższe. Oprócz tego oddziaływania na sferę psychiczną musimy zadbać też o podstawy biosomatyczne – tego jak funkcjonujemy w zakresie naszego samopoczucia, czyli odpowiednią dietę, nawodnienie, równowagę metaboliczną, tolerancję na warunki otoczenia, czy też odporność na takie czynniki jak brak snu, co w przypadku żołnierza może mieć bardzo często miejsce” – wyjaśnił płk Krzesiński.
„Jak zbudować takiego żołnierza, który będzie najsprawniejszy i – co więcej – ta jego sprawność będzie utrzymywana na najwyższym poziomie przez lata?” – pytał retorycznie płk Krzesiński. „Najpierw musimy znaleźć odpowiedniego kandydata i go ukształtować. Już na etapie selekcji kandydatów powinny znaleźć swoje miejsce nowoczesne rozwiązania, które pozwalają ocenić tego człowieka, czy on się nadaje do określonych funkcji, żeby nie było – powiem to kolokwialnie – straty inwestycyjnej wojska, bo ten człowiek po prostu ma ograniczenia niemodyfikowalne, a po stronie żołnierza poczucia zawodu, że nie spełnił swojego marzenia. Następnie szkolenie specjalistyczne, które powinno być monitorowane również w zakresie stanu zdrowia i utrzymanie zdolności operacyjnych, gdzie wchodzi nam już szeroki zakres profilaktyki prozdrowotnej” - wyjaśnił.
Debata nt. technologii w opiece nad zdrowiem i życiem żołnierzy
Jednym z pytań, które padło podczas debaty było to dotyczące tego, jak szybko badania nad technologiami dla żołnierzy faktycznie mają przełożenie na praktykę kliniczną i czy jest coś, co takie wdrożenie blokuje. „Jeżeli chodzi o same działania w zakresie badań i rozwoju, to nie widzę powodu, żeby tempo ich opracowania dochodzenia do prototypów, które mogą być testowane i wdrażane, było inne niż w przypadku rozwiązań, które budujemy na potrzeby na potrzeby cywilne. Dlatego, że te rozwiązania możemy, tak jak wskazałem, z powodzeniem testować w warunkach szpitalnych. Nie ma przeszkód ku temu, bo wiele z nich opiera się na pozyskiwaniu danych i mamy takie możliwości. Oczywiście borykamy się czasami z kwestiami dotyczącymi odpowiedniego skonstruowania protokołu badania, żeby był on zgodny z zasadami bioetycznymi, ale zasadniczo wiele z tych rozwiązań, które tworzymy dla naszych pacjentów, możemy implementować i wdrażać już w zastosowaniach w armii. Kwestią, która w pewien sposób nam utrudnia już ten etap realizacji, jest fakt, że nie mamy wystarczająco wyrażonych potrzeb ze strony armii dotyczących tego, co jest niezbędne i stworzonego systemu dostępności warunków do testowania w momencie, kiedy zespół badawczo-rozwojowy jest do tego gotowy" - powiedział płk Krzesiński. "Wydaje się, że to nie jest w tym momencie kwestia, że tego się nie da zrobić, tylko jest to kwestia stworzenia pewnego zespołu, który będzie w stanie te decyzje podejmować, koordynować i tworzyć przyjazne środowisko testowania innowacji. [...] My jako instytut badawczy i nasi partnerzy jesteśmy gotowi, aby robić to nie w tempie wolniejszym niż projekty cywilne, ale potrzebujemy warunków do tego, aby w tym końcowym etapie użytkownik mógł je przetestować i robić to w sposób uporządkowany, za akceptacją, a wręcz poparciem i zachętą swoich przełożonych - dodał.
Głos w tej sprawie zabrał także płk rez. dr n. med. Piotr Łubkowski. "Problematyka związana z wdrażaniem i testowaniem nowych technologii jest podmiotem naszej działalności oprócz tego, że przygotowujemy kadrę dla sił zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. W naszych realiach również występują zagadnienia związane z testowaniem tych najnowszych rozwiązań. Przykładem tego może być projekt, który ostatnio realizowaliśmy, projekt związany ze wstępną decyzją o ewakuacji medycznej, którego elementem było właśnie przeprowadzenie badań poligonowych. Na szczęście, w przypadku Wojskowej Akademii Technicznej, dysponujemy swoim zapleczem poligonowym, gdzie w ramach zajęć praktycznych studenci poznają arkana sztuki wojskowej. W związku z tym mogliśmy takie badania we własnym zakresie zrealizować - oczywiście po uzyskaniu stosownych zgód przełożonych oraz komisji bioetycznej. Natomiast inne obszary dostępności sprawiają wiele kłopotów z pozyskaniem możliwości przetestowania tego tych rozwiązań w tak zwanych warunkach praktycznych. To jest problem, powiedziałbym, związany przede wszystkim z pokonaniem całego stosu różnego typu dokumentów, które należy wytworzyć, aby uzyskać dostęp do przestrzeni, gdzie w warunkach poligonowych możemy te rzeczy realizować. Tym bardziej że wojsko jest jednak zaangażowane w swoje codzienne działanie […] i też wynajęcie przestrzeni poligonowej na tego typu testy jest przedsięwzięciem dość złożonym i karkołomnym, wymagającym wiele uwagi i przetworzenia, jak już powiedziałem, wielu różnych dokumentów" - powiedział.
Kolejne pytanie, które padło podczas debaty brzmiało w następujący sposób: Jak panowie oceniają te badania, które prowadzimy nad nowymi technologiami w Polsce? Odbiegają od tych standardów zagranicznych? Odpowiedzi na nie udzielił płk rez. dr n. tech. Piotr Murawski – kierownik Oddziału Teleinformatyki, WIM-PIB: "Tak naprawdę zależy, czego one dotyczą. Bo tutaj podmiot ma znaczenie. Ja miałem przyjemność brać udział w konferencji organizowanej przez Niemców w Koblencji odnośnie postępów co do tzw. UAV, czyli tak popularnych dronów. I prezentowałem efekty trzech projektów realizowanych w Polsce, które były finansowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. I musicie państwo wiedzieć, że my nie mamy się czego wstydzić. Tak naprawdę myśmy pokazali jedyne kompletne rozwiązania. Rozwiązania, które pozwalają raz ewakuować żołnierza ze strefy niebezpiecznej, ale również zaopatrywać go czy to w materiały medyczne, czy w krew, czy inne rzeczy, które mu są w danej chwili potrzebne [...] Rozwiązanie, które jest w pełni zintegrowane z systemem zarządzania walką. Nasi partnerzy zza miedzy i to nie mówię tylko o Niemcach, mówię o Francuzach, mówię o Włochach, mówię o Finach, o Duńczykach, czyli takich nacjach, które raz inwestują w naukę od dawna, które postrzegają taką integrację wewnętrzną jako swój taki cel narodowy. Oni są daleko, daleko dalej. Oni są dzisiaj na etapie pojedynczych prototypów, które owszem, może im będzie łatwiej, bo będą mieli gestora, bo będą mieli pieniądze, bo będą mieli odbiorców, ale my naprawdę jako myśl techniczna Polska, polskie uniwersytety, polscy wytwórcy, nie mamy się czego wstydzić. Rzecz tylko w tym, żeby teraz znalazł się gestor, gestor po stronie czy to Wojskowej Służby Zdrowia, czy to logistyki, który by chciał te rozwiązania zagospodarować".
"Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale brygada potrzebuje miesięcznie 40 ton sprzętu. To musi tam jakoś dotrzeć. A jeżeli to jest nie w bezpośredniej odległości od nas, ale na linii styczności z przeciwnikiem, to się samo tam nie znajdzie i najlepiej, żeby tego nie wiózł człowiek. Mamy systemy bezzałogowe, możemy je stosować, rzecz tylko w tym, żeby one teraz weszły. Oczywiście jest pewien promyk nadziei, bo powstaje Inspektorat Wojsk Bezzałogowych. W związku z czym jest szansa, że ludzie, którzy tam się znajdą, będą mieli świadomość tych rzeczy i sięgną nad dzień dobry po rozwiązaniach, które już są na stole, a nie będą patrzyli na rynki, daleko, daleko od Polski, po to, żeby one kiedyś w Polsce się znalazły" - mówił płk Murawski.
"Regularny przegląd tego, co już zostało wytworzone, zwłaszcza ze środków publicznych, pozwoliłby z pewnością po pierwsze dojść do pewnych innowacji dużo szybszą ścieżką, a po drugie po prostu racjonalnie zagospodarować już wcześniej poniesione nakłady finansowe. Często jest tak, że jakiś projekt kończy się prototypem na wysokim poziomie zaawansowania i nagle nie ma odbiorcy. Mimo że wiadomo, że ten projekt toczy się, że przebiega pomyślnie, jest pozytywnie oceniany na kolejnych etapach audytu jego przebiegu. Na koniec okazuje się, że takiego adresata tych rozwiązań, w tym możliwości zaprezentowania konkretnemu użytkownikowi końcowemu, w zasadzie nie ma albo trzeba się tego domagać na własną rękę, a przecież interesem państwa jest właśnie wykorzystywanie takich rozwiązań. To nie jest już interes twórców tego konsorcjum, które to realizuje" - zwrócił natomiast uwagę płk Krzesiński.
Płk Piotr Łubkowski zgodził się ze swoimi przedmówcami i zaznaczył: „Przykładem jest wiele takich projektów, które zostały zrealizowane, które w tej chwili poszukują swojego gestora, który byłby zainteresowany wynikiem tego projektu. Jest ten problem widoczny na każdym kroku. Tzw. projekty pułkownikowe, o których była tu już mowa na dzisiejszym spotkaniu, są tymi projektami, które zostały opracowane i prezentują bardzo wysoki poziom dostarczonych rozwiązań, natomiast nagle nie ma zainteresowania wynikami tychże rozwiązań. Oczywiście twórcy tych rozwiązań poszukują w otoczeniu tego potencjalnego gestora, ale przepływ informacji, wiedza o tym, co zostało utworzone, jakie są wyniki danego projektu, gdzieś nam umykają i zostają niejako zagubione w tym całym natłoku różnego typu informacji. W związku z tym nawet to, co wytwarzamy, konkretne rozwiązania o bardzo wysokim poziomie technologicznym, które mogłyby mieć zastosowanie zarówno w środowisku wojskowym, jak i cywilnym, w tym również w służbach medycznych, co jest bardzo ważne, bo nauka reprezentowana przez różnego typu uczelnie plus przemysł, który też mamy bardzo dobrze rozwinięty, w tym obszarze wyniki tych projektów mogłyby mieć rewolucyjne zastosowanie współcześnie w medycynie, ale właśnie ta wiedza o tych wynikach ta wiedza o uzyskanych rezultatach gdzieś nam się rozpływa i później okazuje się, że nagle musimy te rozwiązania kupować za granicą".
Trwająca dyskusja zrodziła pytanie, czy można coś zrobić, aby informacje nie ginęły.
"Przede wszystkim musi być otwarty i konstruktywny dialog na etapie tworzenia koncepcji jakiejś innowacji, bo z inicjatywą stworzenia innowacji mogą wychodzić wszyscy. Mogą wychodzić użytkownicy, bo mają określoną potrzebę, mogą wychodzić instytuty badawcze, jednostki prowadzące taką działalność i oczywiście mogą wychodzić decydenci. I stworzenie takich grup roboczych, które w jakimś obszarze definiowałyby potrzeby, to jest tak naprawdę podstawa do tego, żeby stworzyć warunki odbioru na przyszłość. Nie może być tak, że Instytut Badawczy wychodzi z inicjatywą jakichś rozwiązań, co często wiąże się z dedykowaniem określonych zasobów, bo najczęściej te rozwiązania, propozycje, to są wielostronicowe projekty, a nie ma z kim rozmawiać o tym. Projekt jest składany i nie ma ścieżki przedstawienia i dyskutowania o tym projekcie, włączenia innych interesariuszy, żeby wypracować rozwiązanie, które będzie rozwiązaniem oczekiwanym. Inna kwestia związana z właśnie takim definiowaniem potrzeb, to jest definiowanie zakresu konkursów, które później są finansowane ze środków publicznych" - tłumaczył płk Krzesiński.
"Jeżeli będziemy mieli określone portfolio potrzeb armii w zakresie rozwiązań medycznych, właśnie zdefiniowanych w takim interdyscyplinarnym zespole, to wówczas większego sensu nabierają konkursy i wydatkowanie środków publicznych na stworzenie rozwiązań, które na te potrzeby odpowiadają. Na koniec otrzymujemy coś, co wcześniej zostało zgłoszone jako niezaspokojona potrzeba. Wtedy będzie nam się zamykać ta pętla i będziemy maksymalizować wykorzystanie tego co tworzymy w projektach. Oczywiście zawsze zdarzą się porażki projektu w rozumieniu, że nie osiągnie się jakiegoś efektu, bo to jest natura, rynek, a biznes to bardzo dobrze rozumie, że żeby stworzyć dobrą innowację, trzeba ileś innowacji poświęcić na etapie ich tworzenia. Na to też musimy być gotowi, że takie niepowodzenia będą, a nie wychodzić z takiego założenia, że każdy projekt jakoś tam trzeba rozliczyć i później właśnie powstają takie pułkowniki, które rozliczyły się, ale trudno było każdemu przyznać, że po prostu nie dało się zrealizować obiektywnie danego celu i równocześnie wskutek tego nie doszło do wdrożenia. Coś, co się nie udaje, przyznajmy, że się nie udaje na wczesnym etapie projektu. Zamknijmy to i przestawmy się na kolejną innowację, może podobne rozwiązanie, ale zmodyfikowane" - podkreślił.
