Polska wejdzie w skład akcjonariuszy Airbusa? Czy jest to próba ofensywy Europy w kierunku USA? [ANALIZA]

2025-02-26 19:42

Polska ma ambicje, aby stać się jednym z udziałowców w Airbusie. Gdyby do tego doszło, dołączyłaby do Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Kanady. Taka inicjatywa może być także pewnym pivotem Warszawy w kierunku zbliżenia się do europejskiego przemysłu zbrojeniowego kosztem tego amerykańskiego, który z racji ostatnich wydarzeń i postawy, jakie podejmują Stany Zjednoczone względem Ukrainy jak i samej Europy może stracić na wiarygodności politycznej.

Żywe zainteresowanie wejściem do Airbusa

Według informacji francuskiego "Le Monde"do Polski ma przybyć szef Airbusa, Guillaume Faury, którego celem jest zyskanie dużych zamówień, szczególnie wojskowych, ale także tych cywilnych obserwując dość szybki rozwój LOT. Jednak w grę wchodzi również wejście Polski w struktury Airbusa.

Polska dalej jest zainteresowana nabyciem udziałów w konsorcjum Airbus. Chęć taką Warszawa wyrażała już kilka miesięcy temu, teraz wydaje się, że próby się nasilają, na co może wskazywać kilka faktów. Po pierwsze z nich jest to, że sam Airbus jest zainteresowany taką operacją, jednak Polska musi udowodnić swoje zaangażowanie. Dotychczas nasz kraj kupował szeroko uzbrojenie ze Stanów Zjednoczonych oraz Korei Południowej omijając szerokim łukiem europejski przemysł w tym samego Airbusa.

Zmiany w tym temacie zaczęły się dziać, po zmianie rządów. Obecny rząd przejawia zdecydowanie większe zainteresowanie współpracy z europejskimi podmiotami w przeciwieństwie do poprzedniego, który stawiał głównie na amerykańskie a w późniejszym okresie na koreańskie firmy. Waszyngton czy Seul w wielu segmentach mieli więcej do zaoferowania niż swoi europejscy odpowiednicy, mogąc dostarczyć zamówienia w atrakcyjnych przedziałach czasowych.

Jednak nie można również powiedzieć, że sama Europa nie ma nic do zaoferowania. W ostatnim czasie Polska zaczęła zwrot w kierunku europejskiego przemysłu szczególnie w kierunku lotnictwa. Najlepszym tego przykładem są informację jakoby Polska była zainteresowana samolotami transportowymi A400M, których mielibyśmy nabyć do dziesięciu sztuk. Przypadkiem nie jest również fakt, że informację tą najbardziej pompował minister obrony Niemiec, co też ma swój wydźwięk i wagę nie tylko w kontekście samych rozmów na temat zakupu Atlasów, ale również pod względem politycznym na temat wejścia do konsorcjum Airbusa.

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Warto jednak spojrzeć na "udowodnienie" swojego zaangażowania szerzej nie tylko w sferze wojskowej, ale również i tej cywilnej. Zostając przy militariach poza wspomnianym wyżej pozyskaniu transportowców, na tapecie jest inny program, w którym Airbus może sporo ugrać. Chodzi oczywiście o program Karkonosze polegający na pozyskaniu samolotów tankowania powietrznego.

Karkonosze kartą atutową w rozmowach

Zdobycie tego typu zdolności zwiększają długość lotu samolotów w powietrzu bez potrzeby podwieszania dodatkowych zbiorników paliwa. Jest szczególnie ważne w przypadku F-35, dla których byłoby to ograniczenia zdolności stealth, jakie posiadają. Jednakże tankowce powietrzne nie muszą się ograniczać jedynie do samego tankowania w powietrzu. Same płatowce są oparte na komercyjnych płatowcach. Konstrukcja samolotu jest dostosowana również do przewozu ludzi jak jak i pełnić funkcję transportowe towarów wykorzystując cechy CARGO w samolotach cywilnych.

Elastyczność tego typu konstrukcji pozwala pełnić różnorakie zadania jednak najważniejszą, jest jednak tankowanie w powietrzu. Czemu to takie istotne? Otóż daje możliwość utrzymywać samoloty dłużej w powietrzu. Wpływa to nie tylko na działania operacyjne, jakie prowadzą, ale przede wszystkim na ich bezpieczeństwo. Lotnictwo jest najbardziej narażone na zniszczenie, będąc na pasie lotniska niż w powietrzu. Będąc uziemione, pozostają bez szans, aby samolot mógł uniknąć ataku rakietowego, ktory zostałby przeprowadzony na lotnisko. Inaczej wygląda sytuacja kiedy maszyna przebywa w powietrzu i może wykonywać manewry.

Najbardziej poważnym kandydatem wydaje się być właśnie konstrukcja Airbusa w postaci A330 MRTT, która jest najbardziej popularną tego rodzaju konstrukcją na świecie. Bardzo ciekawy jest australijski wariant w postaci KC-30A, który pod względem konstrukcji zachowuje wiele cech oryginalnej konstrukcji, jednak różni się w kilku kluczowych aspektach. Przede wszystkim australijski wariant został wyposażony zarówno w wysięgnik ARBS (Aerial Refueling Boom System), jak i w podskrzydłowe przewody elastyczne hose-and-drogue, co zwiększa jego wszechstronność w tankowaniu różnych typów samolotów, w tym F/A-18 Hornet, EA-18G Growler i F-35A.

Innym istotnym wyróżnikiem australijskiego KC-30A jest zastosowanie zaawansowanych systemów samoobrony, takich jak system ostrzegania przed pociskami rakietowymi MAWS oraz wyrzutniki flar i dipoli, które zwiększają zdolność do operowania w strefach potencjalnego zagrożenia. W przypadku standardowego A330 MRTT obecność takich systemów zależy od wymagań użytkownika – nie wszystkie państwa decydują się na ich instalację. Dodatkową różnicą jest także wnętrze samolotu. KC-30A może transportować do 272 pasażerów, a w konfiguracji MEDEVAC przewozić do 130 pacjentów, w tym ośmiu na stanowiskach intensywnej terapii.

Dlaczego właśnie opisałem australijską wersję MRTT? Aby pokazać elastyczność konstrukcji, ale także możliwość dostosowania konstrukcji do własnych potrzeb zamiast brania "z katalogu". Możliwość skonfigurowania jej pod siebie może również dać argumenty dla akcjonariuszy Airbusa, przedstawiając się jako zaangażowany członek, który może przyczynić się do rozwoju spółki.

Warto również pamiętać, że Airbus posiada swoje centrum w Warszawie w postaci PZL Warszawa-Okęcie oraz biuro projektowe śmigłowców mieszczące się w Łodzi. Ogółem w Polsce europejski gigant lotniczy zatrudnia blikso 1000 osób. Jest to potężna grupa robocza, której nie da się zignorować.

Śmigłowcowe zapotrzebowanie Polski

Kończąc wątek wojskowy warte odnotowania, jest posiadanie w katalogu Airbusa lekkich śmigłowców, które są Polsce bardzo potrzebne zarówno do celów szkoleniowych jak i uzupełnienia zdolności cięższych śmigłowców. Pewną rysą na stosunkach Polski z tym koncernem jest właśnie kwestia śmigłowców a dokładnie rezygnacja w 2016 roku przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z zakupu 50 śmigłowców Airbus H225M Caracal. Decyzja ta zepsuła nasze stosunki nie tylko z Airbusem, ale także samą Francją a w następnych latach Polska stawiała głównie na przemysł amerykański, a następnie koreański praktycznie pomijając w tych kategoriach Europę. W tej chwili możemy zauważyć w tej materii pewien zwrot, jednak do tego potrzeba dalszych obserwacji i pierwszych konkretów w postaci podpisanych kontraktów.

A330 MRTT

i

Autor: Airbus Defence and Space CC-330 Husky czyli A330 MRTT w barwach Kanady

Rynek cywilny równie ważny co wojskowy

Drugim filarem działalności Airbusa jest rynek cywilny a dokładnie samoloty przeznaczane dla linii lotniczych. Niestety w tej kategorii również nie było Polsce po drodze z Airbusem. Polskie Linie Lotnicze LOT są jedynym przewoźnikiem w Europie, które nie posiadają we własnej flocie samolotów produkowanych w europejskim koncernie. Flota naszego narodowego przewoźnika składa się głównie z maszyn od Boeinga uzupełnianych samolotami brazylijskiego Embraera. Flota szerokadłubowców, czyli tych maszyn, które są przeznaczone na długie dystanse, najczęściej do Stanów Zjednoczonych i Kanady oraz Azji. Tutaj flota składa się wyłącznie Boeingów 787-8 oraz 787-9 Dreamliner.

Niedługo ma się rozstrzygnąć przetarg na zakup samolotów wąskokadłubowych, w którym startuje Airbus wystawiając model A220. Jednak w tym przypadku prawdopodobnie wygra brazylijski Embraer E195-E2, które LOT pozyskał już w ilości trzech egzemplarzy, planując dokupić kolejne 84.

CPK zmieni reguły gry?

LOT planuje dynamiczny rozwój w związku z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego. Budowa CPK, ma rozpocząć się w 2026 roku, a otwarcie planowane jest na 2032 rok. Jego przeznaczeniem jest zostaniem głównym węzłem transportowym Polski, integrującym transport lotniczy, kolejowy i drogowy. W związku z tym LOT planując tego typu rozbudowę oraz ekspansję otwierając nowe kierunki w Azji, Ameryce Południowej Afryce czy Stanach Zjednoczonych w takich miastach jak Waszyngton, Boston, San Francisco czy Dallas musi zwiększyć swoją flotę szerokokadłubowców. W grze są m.in. samoloty A330-800 oraz A330-900 lub A350-900 i A350-1000. Mowa jest o kupnie co najmniej kilkunastu samolotów, chociaż liczba może oscylować w okolicach kilkudziesięciu.

Tego typu zakupy przez linię lotniczą, która dość dobrze się rozwija i ma całkiem dobre opinie w połączeniu z budową największego węzła transportowego w Europie Środkowo-Wschodniej działa na nie tylko na prestiż, ale jest też dużym ciosem dla największego konkurenta Airbusa w postaci amerykańskiego Boeinga, który dotąd posiadał w Polsce monopol.

Garda: Trudne początki FA-50 w 23. BLT

Dwa europejskie ciosy, polityczny i biznesowy w stronę Stanów Zjednoczonych

Tego rodzaju porozumienie byłoby dla Stanów Zjednoczonych podwójnym ciosem wykonanym przez Europę. Po pierwsze byłby to dość duży cios polityczny. Polska od dawna jest uważana za amerykański przyczółek w Europie. Wejście Polski w skład akcjonariuszy Airbusa byłaby dużym krokiem w stronę zacieśniania więzi z państwami Starego Kontynentu, które mogą dać zaproponować Warszawie coś, na co nigdy amerykanie by się nie zdecydowali. Może to pozwolić nieco przewartościować relacji, jakie dotąd łączyły Polskę z Waszyngtonem.

Należy zdecydowanie podkreślić, że Stany Zjednoczone są jednym z najbardziej strategicznych partnerów Polski szczególnie z naciskiem na aspekt bezpieczeństwa. Jednak być może pozwoli to Polsce bardziej balansować nie stawiać wszystkich kart na jednego partnera, szczególnie w tak trudnej sytuacji geopolitycznej.

Drugi aspekt, czyli biznesowy uderzałby przede wszystkim w amerykańskiego Boeinga, który od pewnego czasu zmaga się dość dużymi trudnościami. Utrata części bądź większości zamówień ze strony ważnego z ich punktu widzenia klienta, jakim jest Polska, byłoby dość sporym ciosem, przede wszystkim pod względem wizerunku.

Przede wszystkim Airbus jest największym konkurentem Boeinga, więc należy uznać taką stratę zamówień na rzecz europejskiego rywala za spory cios wizerunkowy. Ponadto amerykanie mogliby stracić również na tym regionalnie w Europie Środkowo-Wschodniej.

Europejska (francuska) ofensywa względem USA w regionie?

Nie jest również tajemnicą, że ostatnie decyzje oraz podejście Donalda Trumpa względem Ukrainy i Europy, które amerykański prezydent chce wykluczyć z decyzyjności o losach końca wojny, wzbudziły konsternacje. Polska jak wyżej wspomniano, jest uważana za amerykański przyczółek w Europie, który szczególnie Francuzi chcieliby odbić, zniechęcając w pewnym stopniu Warszawie partnera zza oceanu.

Francja w Polsce ma również inne strategiczne interesy. To również program Orka, w którym trwa postępowanie konkurencyjne a Paryż oferuje w nim swoje okręty typu Scorpène. W tym przypadku oferta francuska obiega nieco od konkurencji pod względem technicznym i technologicznym. Dlatego Francja musi nadrabiać dużą ofensywą polityczną. Jednak to nie tak, że wszystko kręci się wokół okrętów podwodnych. Są one ważnym elementem, ale wchodzą w skład wielu składowych.

Jeszcze większym jest próba zyskania kontraktu na drugą elektrownię jądrową, która prawdopodobnie zostanie wybudowana w Bełchatowie. W tym przypadku mowa jest o inwestycji wartej ponad 100 miliardów zł. Dlatego należy spoglądać na ten temat ze zdecydowanie szerszej perspektywy, układając z tego rozdania puzzle.

Jakie mogą być konsekwencję?

Jeżeli Polska rzeczywiście weszłaby w skład Airbusa, byłby to krok na pewno odczuwalny w branży lotniczej, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej. Ale należałoby to również uznać za rosnącą pozycję międzynarodową Polski, którą warto wykorzystać w inny rzeczach, kując żelazo, póki gorące.

Sonda
Czy Polska powinna wejść w sklad Airbusa a jeśli tak to czy wejdzie?