Tyle razy zabierałem się, by zadzwonić do Generała… By z Nim porozmawiać, a nawet nieco poplemizować. Jakoś nie udało się. Moja strata. Za to inni z Nim rozmawiali, a i On sam nie stronił od mediów i komentowania… Szczególnie wojny na Ukrainie.
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ale są tacy, których brak naprawdę trudno sobie wyobrazić.
To komentowanie tej wojennej rzeczywistości uczyniło Generała osobą znaną nie tylko związanym z wojskiem i wojskowością. Różnie oceniano Jego komentarze – czasem dość krytycznie, często wręcz odwrotnie. Generał nie bał się krytyki. Mówił, co myśli, oceniał komentowane realia na bieżąco, wiedząc, że nie jest nieomylny. Przyznajcie sami, znacie wojskowego komentatora, który nigdy się nie mylił?
Miałem… mam nadal głębokie przekonanie, że Jego atutami w tym relacjonowaniu wydarzeń suchym wojskowym językiem była Jego autentyczność. Myślał wysoko, patrzył nisko. Nie przeszkadzało Mu rozmawiać z laikami na wojskowe tematy. Generalskie wężyki nie wzbijały Jego ego w powietrze, co tym czy innym komentatorom wysokich dystynkcji nierzadko się zdarzało.
Gdy ktoś schodzi z tego świata – nieważne, czy jest to bliska Ci osoba, czy obca, ale powszechnie znana – zwykło się podkreślać wyłącznie to, co w Nim było dobrego, pozytywnego. Nie wiem, jakim prywatnie człowiekiem był Generał. Mam w sobie takie poczucie – bo widziałem dziesiątki Jego komentarzy, w stacjach telewizyjnych, a przede wszystkim na różnych kanałach YouTube – że…
Bez Niego będzie jakoś pusto w tym wszystkim, co uczenie określa się mianem przestrzeni informacyjnej. Sądzę, że takie odczucie będą mieli również Jego krytycy. Bo w życiu bywa tak, że walory krytykowanego recenzenci Jego poglądów doceniają po śmierci takiej osoby.
Więcej pisał nie będę. Niech Ci ziemia lekką będzie, Generale...
Polecany artykuł: