I nie musiałaby to być III wojna światowa, w której mocarstwa atomowe niszczą się wzajemnie międzykontynentalnymi rakietami z megatonowymi głowicami „Nawet mała wojna nuklearna zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu” – to tytuł artykułu (Deepak K. Ray, „Nature Food”) i jednocześnie memento naukowców dla polityków i ludzkości. Oczywiście pierwszymi ofiarami byłby miliony zabitych wskutek promieniowania cieplnego, fali uderzeniowej i radiacji wywołanych przez eksplozje ładunków jądrowych. W następstwie skutków takiej wojny ofiarami byliby ci, dla których nie starczyłoby żywności, bo wskutek wymiany jądrowych ciosów znokautowana zostałaby przyroda, co miałoby wpływ na destrukcję rolnictwa.
Doszłoby do tego nawet w przypadku lokalnego konfliktu jądrowego, w którym strony użyłby 100 ładunków. Tak wymiana ognia mogłaby mieć miejsce w wojnie między Pakistanem i Indiami. Oba państwa mają broń jądrową na taktycznym poziomie. Ani jedno, ani drugie nie mają jeszcze rakiet o zasięgu międzykontynentalnym. Zresztą w takiej hipotetycznej wojnie takie środki przenoszenia są niepotrzebne. Wystarczyłby takie, których użyciem Rosja grozi Ukrainie i Zachodowi. Jakie byłby skutki takiej „małej wojny nuklearnej”?
Statystycznie ujmując w skali globalnej przeciętnie każdy z tych, co żyliby po tej wojnie, miałby o 8 proc. mniej kalorii na talerzu. To nie wygląda zatrważająco. A to? 255 min ludzi ucierpiałoby z głodu w kolejnych latach. To już budzi grozę! Po 100-ładunkowej wojnie do atmosfery wybuchy wyrzuciłby 5 mln t cząstek stałych – sadzy, pyłów itp. W innym scenariuszu, zakładającym eksplozję 250 ładunków, w powietrze wyleciałoby 27 mln t cząstek stałych. Skutki tego dla rolnictwa byłby takie, że – jak szacują naukowcy – żyjący na półkuli północnej mieli by na talerzach (statystycznie) o połowę mniej kalorii niż przed wybuchem takiej wojny! Co to oznaczałoby, wyjaśniać nie trzeba. A teraz, gdyby eksplodowało jeszcze więcej głowic jądrowych… A gdyby USA i Federacja Rosyjska wystrzelały w siebie całe swoje arsenały?
Według Federacji Amerykańskich Naukowców (ten think tank zbiera i analizuje dane dotyczące m.in. potencjału jądrowego państw dysponujących bronią A) obecnie USA mają na stanie 5428 głowic różnej mocy, a Rosja – 5977. Pozostałe państwa są pod tym względem daleko w tyle. Numer 3 na liście jądrowych mocarstw to Chiny (350 głowic). Dalej: Francja (290), Wielka Brytania (225), Pakistan (165), Indie (160), Izrael (90) i Korea Północna (20). Wkrótce świat przekona się, na ile blokada eksportu ukraińskiego zboża wpłynie na sytuację żywieniową w Afryce i Azji. Strach myśleć o skutkach tego, gdyby ziściły się pesymistyczne scenariusze. A co dopiero o tym, jaki wpływ na tę sytuację, nie tylko na tych dwóch kontynentach, miałoby użycie przez Rosję na Ukrainie nawet taktycznej bronią jądrowej. Putin w szaleńczej desperacji wywołałby kryzys co najmniej europejski, jeśli nie globalny. I nie jest to konkluzja emocjonalna, która padła tu, by oddziaływać na emocje Czytelników. Takie byłby fakty, gdyby Putin okazał się szaleńcem...
Polecany artykuł: