Rosja putinowska straszy
użyciem taktycznej broni jądrowej. Dokąd nie dostawała mocno w... w wiadomo w co, to analitycy uważali, że są to strachy na lachy. Sytuacja zmieniła się, gdy na wschodnim odcinku frontu ukraińska kontrofensywa jest skuteczna, armia rosyjska i Rosgwardia wycofują się w bezładzie przed Ukraińcami. Dotychczasowy szantaż Rosji miał jedno na celu: zniechęcić Zachód do niesienia pomocy militarnej Ukrainie. Nie był, jak wiadomo, skuteczny. Niedawno Moskwa ogłosiła, że jeśli USA wyposaży Ukrainę w pociski dalekiego zasięgu (do ok. 300 km) dla wieloprowadnicowych wyrzutni HIMARS, to „adekwatnie do tego zareaguje”. Jak, tego Kreml nie wyjawił. Można jednak spodziewać się, że wkrótce w propagandowej rosyjskiej narracji pojawią się wątki o możliwym użyciu broni jądrowej. Jak ocenia taką ewentualność Matthew Kroenig? Przedstawił to na stronie NATO. Z całą pewnością tę analizę wzięli pod lupę wojskowi Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Można zaryzykować tezę, że i sam Włodzimierz Putin zapoznał się z treścią tej analizy. Przedstawmy zatem jej najważniejsze punkty.
Rosja dysponuje szerokimi
możliwościami przeprowadzania niestrategicznych ataków nuklearnych (czyli taktycznych – SE) – przypomina analityk, „przy użyciu jednej lub więcej z tysięcy mało wydajnych bojowych broni nuklearnych”. Rosja mogłaby w ograniczony sposób zastosować taką broń przeciwko siłom ukraińskim, bazom, węzłom logistycznym, a nawet miastom. W jakim celu? To wiadome. Skoro nie może zrealizować strategicznych planów „specjalnej operacji wojskowej”, skoro na wschodnim odcinku frontu zamiast być w ofensywie jest w nieuporządkowanej defensywie, to użycie broni A wydaje się, z jej punktu widzenia, możliwością odwrócenia niekorzystnej sytuacji. Problem w tym, tak dla Rosji, jak i wspierającego Ukrainę NATO, że takie działanie skutkowałoby, trudnymi dziś do przewidzenia, konsekwencjami.
Analitycy jednak od tego są, by rysować możliwe implikacje użycia broni jądrowej na polu walki. „Użycie rosyjskiej broni jądrowej zaszkodziłoby interesom USA w wojnie na Ukrainie i na świecie” – nie kryje Kroenig. To, że takim atakiem o ograniczonym zasięgu Rosja wywołałaby światowy kryzys humanitarny, to Moskwę zdaje się mało interesować, bo już go wywołała, a użycie taktycznej broni A może tylko ten kryzys spotęgować. Mogłaby jednak tym osiągnąć własne cele, czyli: zadać cios armii ukraińskiej i co ważne (a może ważniejsze) wprowadzić podziały w państwach członkowskich NATO i doprowadzić do tego, że pojawiłby się oficjalne wezwania Kijowa do zawarcia pokoju.
Rosja może zagrać va bank,
bo „Zagrożenia nuklearne są rdzeniem rosyjskiej strategii wojskowej i istnieje niezerowa szansa, żeprezydent Rosji Władimir Putin zleci atak nuklearny na Ukrainę” – uważa b. oficer CIA, ekspert o wojny jądrowej. Gdyby Putin, przyparty do muru, poszedł na tzw. całość, to atak jądrowy, zapewne nawet na minimalną skalę, mógłby „ (…) Zwiększyć prawdopodobieństwo wykorzystania broni jądrowej w przyszłości, jeśli państwa (np. Chiny) dostrzegą, że broń nuklearna może im pomóc w osiągnięciu ich celów bez poważnego militarnego odwetu ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Co więcej, może to spowodować proliferację (mnożenie się – SE) nuklearną, jeśli państwa obawiają się, że broń nuklearna może być przeciwko nim użyta lub jeśli sojusznicy USA uwierzą, że Waszyngton nie zareaguje na atak nuklearny”.
Przy założeniu, że Putin zdecydowałby się na tak desperacji krok, to jakby miały nań zareagować USA i NATO? Też użyć broni A? Jak i gdzie? Matthew Kroenig rekomenduje: „Aby uniemożliwić Rosji użycie broni jądrowej na Ukrainie, Stany Zjednoczone powinny wydać wyraźniejsze odstraszające groźby. Mogła wybierać między niejasnymi lub wyraźnymi groźbami wydanymi publicznie lub prywatnie. Obecnie Putin może wierzyć, że mógłby użyć broni jądrowej bez znaczącej reakcji Zachodu. Wyraźniejsza groźba odstraszania ze strony USA pomogłaby mu wyprowadzić go z błędu”. A w jaki sposób?
A choćby przez oświadczenie, że atak nuklearny na Ukrainę będzie traktowany jak atak na Stany Zjednoczone. No tak, ale Ukraina nie jest jeszcze w NATO, by mogła „z automatu” otrzymać takie gwarancje… Nie szkodzi. Między wierszami analizy Kroeniga łatwo wyczytać, że jakieś ważne persony życia politycznego USA mogłyby „prywatnie” wypuścić w eter takie ostrzeżenia. Na początek. Potem analityk zadaje się sugerować, że winny mieć one oficjalny charakter, bo taka groźba „prawdopodobnie byłaby bardziej skuteczna w odstraszaniu Rosji” i uwiarygodniła USA w oczach jej sojuszników.
Gdyby prezydent Joe Biden
posłuchał rady analityka, a Putin nie przestraszył się ostrzeżeń Bidena i odpalił jakąś atomówkę w Ukraińców? To co? To mielibyśmy kryzys, jakiego w Europie nie było od 1945 r. Bez dwóch zdań. Preludium do otwartej wojny światowej? Nostradamus to jakoby przewidział. Analitycy, a tym bardziej politycy, nie chcą tego prorokować. Gdyby Putin posunął się do użycia po raz trzeci w historii ludzkości broni A, to USA – i nie ma się co dziwić – byłyby między młotem a kowadłem. Między koniecznością udzielenia „lekcji” komuś, kto wystawił świat na groźbę wojny ponadlokalnej a realną możliwością jej zaistnienia. Kroenig tak widziałby zachowanie USA w takiej sytuacji „Stany Zjednoczone mogłyby zapewnić Ukrainie bardziej zaawansowaną broń, aby uderzyć głębiej w terytorium Rosji i pomóc ukraińskim jednostkom działać w środowisku nuklearnym (…), Stany Zjednoczone i NATO mogłyby wzmocnić swoją pozycję militarną w Europie Wschodniej, w tym dodać cięższe i stałe siły konwencjonalne, a także przemieścić amerykańską broń jądrową do Polski. Mogliby ogłosić opracowanie dodatkowych typów broni nuklearnej o niskiej wydajności (low-yield, chodzi o ładunki o sile porównywalnej maksymalnie do bomb zrzuconych w 1945 r. na Japonię - SE) przeznaczonej do rozmieszczenia w Europie, takich jak pociski typu Joint Air-to-Surface Standoff Missile (JASSM) czy Ground-Launched Cruise Missile (GLCM)…”.
Przyznacie, że te – oby tylko takimi pozostały – teoretyczne rozważania budzą grozę. Gdyby do nich doszło, to… lepiej nie myśleć. Nadzieja w tym, że Putinowi – nawet, gdyby Ukraina jeszcze bardziej biłaby jego armię – do głowy nie przyjdzie, by groźby uczynić faktami. Nadzieja w tym, że nie chciałby przejść do historii, jako ten, który chbciał restaurować potęgę ZSRR, a pogrzebał Federację Rosyjską…