Z danych Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego Stanów Zjednoczonych uzyskanych przez CNN wynika, że od 40 do 45 proc. z około 29 tys. sztuk amunicji powietrze-ziemia użytej dotychczas przez Izrael w Gazie to bomby swobodnie spadające lub rakiety niekierowane.
To może wyjaśnić, skąd w strefie wojny doszło i dochodzi do ogromnych zniszczeń i dużej liczbę ofiar cywilnych. Raport wywiadu częściowo wyjaśnia wypowiedzi prezydenta USA Joe Bidena, który we wtorek (12 grudnia) oskarżył Izrael o przeprowadzenie „masowych bombardowań” terytorium palestyńskiego. Prezydent stwierdził, że Izrael może stracić międzynarodowe poparcie przez swoje masowe ataki bez uwzględnienia, czym to grozi cywilom. Jerozolima zareagowała na to stwierdzenie, więc Biały Dom tłumaczył się, że słowa prezydenta nie sugerowały, że IDF dopuszcza się zbrodni wojennych (a takimi są ataki na cywilów), lecz były podyktowane wyłącznie troską o cywilów w Strefie Gazy.
Izrael odnosząc się do (międzynarodowych) oskarżeń wskazuje, że przed każdym atakiem cywile są ostrzegani i apeluje się do nich, by opuścili niebezpieczną strefę. Rzecznik Sił Obronnych Izraela Nir Dinar powiedział CNN, że IDF „nie komentują rodzaju użytej amunicji” w kontekście działań wojennych. Wcześniej służby prasowe IDF wyjaśniały mediom, że armia „poświęca ogromne zasoby, aby zminimalizować szkody wyrządzane cywilom”, których Hamas zmusił do pełnienia roli żywych tarcz. „Nasza wojna jest skierowana przeciwko Hamasowi, a nie przeciwko ludności Gazy”. Jednakże eksperci, z którymi konsultowała się telewizja CNN, twierdzą, że szacunki amerykańskiego wywiadu, jeśli są dokładne, budzą poważne wątpliwości co do rzeczywistej determinacji Izraela w dążeniu do zminimalizowania liczby ofiar cywilnych...