Od 24 lutego do 2 kwietnia wojska rosyjskie straciły około 17,8 tys. żołnierzy i personelu wojskowego. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował o tym na Facebooku. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej stracić miały 631 czołgów, 1776 transporterów opancerzonych, 1777 systemów artyleryjskich, 100 mobilnych wyrzutni wieloprowadnicowych pocisków rakietowych MLRS, 154 różnych systemów obrony przeciwlotniczej, 143 samoloty, 134 śmigłowce, 1236 pojazdów mechanicznych, 7 okrętów/łodzi, 76 mobilnych transporterów paliwa, 87 dronów poziomu operacyjnego i taktycznego, 24 sztuki wyposażenia specjalnego, 4 wyrzutnie taktycznych pocisków balistycznych. Dane są aktualizowane. Obliczenia komplikuje duża intensywność działań wojennych – podkreśla dowództwo ukraińskiej armii. Tyle dane ukraińskie.
Jeśli te dane są obiektywne, to straty armii rosyjskiej są znaczące. Dość powiedzieć, że NATO szacowało, że przed rozpętaniem wojny armia rosyjska miała na stanie ok. 4040 czołgów (ok. 20,5 tys. w rezerwie, czytaj – zakonserwowanych i ulokowanych w miejscach magazynowania). Jeszcze większe straty Rosjanie ponieśli w transporterach opancerzonych. W służbie czynnej mieli mieć ich (w 2021 r.) 2080. Zakładając, że rosyjskie bojowe wozy piechoty nie są bezawaryjne, a nie są – jak pokazuje rzeczywistość, to w takim tempie Rosjanie muszą sięgnąć do rezerw. Straty w wyrzutniach taktycznych rakiet balistycznych są stosunkowo niewielkie. Samych pocisków SBRM, czyli rakiet balistycznych o krótkim zasięgu (do 120 km) 9K79 Toczka Rosjanie mają mieć ok. 140.
Straty w sile żywej są dotkliwe. Na tyle, że Rosja musiała, wg Departamentu Obrony Wielkiej Brytanii, dyslokować „część swoich sił z okupowanych terenów Gruzji, aby zintensyfikować inwazję na Ukrainę. Od 1200 do 2000 rosyjskich żołnierzy ma zostać przeorganizowanych w 3 batalionowe grupy taktyczne”. „Ukraińska Prawda” informuje, że setki syryjskich bojowników zmierzają na Ukrainę, by walczyć po stronie Rosji i co najmniej 300 najemników z Syrii jest już po przeszkoleniu w Federacji Rosyjskiej. Ciekawą analizę o dalszym biegu „wojskowej operacji specjalnej” przekazał przez YouTube rosyjski rosyjski historyk Mark Solonin, znawca dziejów II wojny światowej. Porównał ją do wojny zimowej Stalina z Finlandią w 1939/1940 r. Sowieci ją przegrali, odnosząc jeszcze większe straty niż teraz na Ukrainie, ale sowiecka propaganda przekuła ją w sukces. Zadaniem Solonina teraz też tak będzie. Jednocześnie historyk uważa, że ze strategicznego punktu widzenia Rosja już przegrała wojnę z Ukrainą. Czy zatem wygra ją Ukraina?
– Ukraina poniosła już ogromne straty, ludność cywilna ginie. Bez wątpienia w Siłach Zbrojnych (Ukrainy – se.pl) straty są duże. Straszna jest sytuacja w Mariupolu. A wszystko to trochę źle kojarzy się ze słowem „zwycięstwo”. Ale to, że Rosja, agresor, poniosła i poniesie jeszcze dotkliwszą klęskę. To jest, moim zdaniem, dziś można powiedzieć pewnie, bez najmniejszych wątpliwości. W opinii Solonina armia rosyjska wyczerpała już swoje możliwości przejęcia inicjatywy strategicznej i realizacji wcześniej założonych planów. Dlaczego? A dlatego, że… – Wszystkie próby zajęcia stolicy, zajęcia największych ponad milionowych miast: Kijowa, Charkowa, Odessy, Dniepru, Zaporoża – całkowicie się nie powiodły. A jeśli nie zrobili tego na początku, kiedy mieli przewagę pierwszego uderzenia i nie było zmobilizowanej armii ukraińskiej, to jest bardzo mało prawdopodobne, że zrobią to teraz… Tyle historyk, którego opinie zbieżne są z analizami wielu teoretyków i praktyków wojskowości. Tylko TERAZ wojna nadal trwa, giną ludzie, a rosyjski prezydent czyni wszystko, by móc – jak Stalin w 1940 r. – obwieścić, że jest zwycięzcą. W tej wojnie.