Stanisław Ilnicki (1942 – 2025). Zmarł twórca Kliniki Stresu Bojowego

2025-10-27 15:22

Przez prawie 40 lat walczył o to, aby w Wojsku Polskim powstał specjalistyczny ośrodek leczenia zespołu stresu potraumatycznego (PTSD). Udało mu się w 2005 r., gdy w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie otwarto Klinikę Psychiatrii i Stresu Bojowego. Profesor był jej pomysłodawcą i pierwszym kierownikiem.

Stanisław Ilnicki

i

Autor: BAK

Stanisław Ilnicki był naukowcem „starej daty”. Klasycznie wykształcony, znał grekę i łacinę, grał na fortepianie. W 2010 r. został uhonorowany za to, „że uczynił z kliniki dla poszkodowanych żołnierzy spokojną przystań, w której nie tylko się uśmiechają, lecz zaczynają się śmiać całą gębą, a ich problemy psychiczne nie są już dziś tematem wstydliwym”. Dlatego wielu mówiło, że był „profesorem od łatania żołnierskich dusz”. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie.

Płk w st. spocz. prof. Stanisław Ilnicki był kopalnią anegdot kapitalnie charakteryzujących problemy psychiatrii wojskowej. W 2013 r., w czasie jednej z konferencji naukowych, prezentował kopie dokumentów sprzed kilkudziesięciu lat. Były to prośby pisane przez młodego oficera, lekarza-psychiatrę, który został skierowany do szpitala wojskowego w niezbyt wielkim garnizonie na etat… ginekologa. Oficer pisał odwołania tłumacząc, że nie zna się na sprawach ciąż i odbieraniu porodów, a w jednym z wojskowych szpitali jest wolny etat dla psychiatry. Jednak wnioski odrzucano. Przełożeni uważali bowiem, że główną motywacją autora pism jest to, żeby szybko wyrwać się z „zielonego garnizonu” do dużego miasta.

Czy żołnierz może mieć „problemy z głową”?

Tę historię prof. Ilnicki opowiadał jako przykład traktowania psychiatrii w naszej armii. W ludowym Wojsku Polskim decydenci nie dopuszczali bowiem myśli, że socjalistyczny żołnierz może mieć „problemy z głową”. System się zmienił, ale takie myślenie – nie. Otrzeźwienie przyszło dopiero w 2003 r., gdy okazało się, że Polacy wysyłani na misję do Iraku trafiają na prawdziwą wojnę. Z wszystkimi jej konsekwencjami – także psychicznymi dla żołnierzy i ich rodzin. To zdecydowanie przyspieszyło uruchomienie ośrodka zajmującego się w armii PTSD.

Dlatego 10 stycznia 2005 r. płk prof. Stanisław Ilnicki mógł mieć powód do dumy. Po 37 latach starań, w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, uroczyście otwarto Klinikę Psychiatrii i Stresu Bojowego (obecnie to Klinika Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii). - Decyzję o powstaniu kliniki podjął śp. minister Jerzy Szmajdziński, ale placówka nie powstałaby tak szybko, gdyby nie wielkie, osobiste, zaangażowanie jego zastępcy, Janusza Zemke – podkreślał Stanisław Ilnicki.

Prymus z Wojskowej Akademii Medycznej

Płk w st. spocz. dr hab. med. Stanisław Ilnicki urodził się w 1942 r. na Wołyniu. Po II wojnie światowej jego rodzina trafiła na Pomorze. Dlatego maturę zdał w 1959 r. w liceum w Wejherowie.

Następnie trafił na studia do Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. – To były trudne czasy. Język i styl życia – prawdziwie koszarowy. A ja byłem humanistą, dla mnie ważny był etos oficerski i wartości wyniesione z domu – opowiadał w 2013 r.

Na studiach zajął się wydawaniem gazetki podchorążych „Nasze Sprawy”. Jeśli uświadomimy sobie problemy z dostępnością papieru, urządzeń do kopiowania, a nawet zwykłych maszyn do pisania – praca była tytaniczna. Ale udało się wydać sześć numerów. Przez kilka lat był też kierownikiem muzycznym teatru studenckiego „Verbum”.

WAM ukończył jako prymus. Na ponad 30 egzaminów końcowych, oceny „dobre” dostał tylko z czterech przedmiotów. Resztę zdał na najwyższe oceny. Z takimi wynikami mógł więc wybrać każdą specjalizację. Zdecydował się na psychiatrię.

- Wtedy psychiatrii nie odróżniano od neurologii. Po latach wcale nie było łatwiej. Nawet koledzy-lekarze pacjentów z problemami psychiatrycznymi oceniali jako „lumpów”, których w „porządnych” szpitalach się nie przyjmuje – wspominał w 2013 r.

Laurka za opinie z czasów stanu wojennego

Kształcił się w wielu miejscach. Odbywał staże zagraniczne w Szwecji, Niemczech, Holandii i USA. Ale całe zawodowe życie związał z wojskowym szpitalem na Szaserów w Warszawie i jego filią przy ul. Koszykowej. Jak mówił, wykonywał „prostą pracą usługową psychiatry wojskowego”, czyli diagnostykę, orzecznictwo i leczenie pacjentów.

- Roboty mieliśmy sporo. Armia liczyła ponad 300 tys. żołnierzy. W ciągu roku przyjmowaliśmy ponad 20 tys. szeregowych, żołnierzy zawodowych i członków rodzin wojskowych. W latach osiemdziesiątych w ciągu jednego dnia wydawaliśmy nawet po kilka opinii dla prokuratur i sądów wojskowych oraz kilkanaście dla wojskowych komisji lekarskich. W trudnym okresie stanu wojennego, na wniosek organów ścigania badaliśmy wielu, znanych dzisiaj, działaczy „Solidarności”. Chyba udało się nam zachować przyzwoicie, bo po latach, w niechętnym ówczesnemu wojsku wydawnictwie Instytutu Pamięci Narodowej wystawiono nam ładną laurkę – podkreślał profesor.

15 lat na przetłumaczenie książki

Weterani i współpracownicy doskonale wiedzieli, że profesor to – w najlepszym znaczeniu tych słów - naukowiec ze starej szkoły, rzadki już przykład „człowieka renesansu”. Grał na fortepianie, znał grekę i łacinę, oprócz medycyny ukończył także filozofię.

Od początku pracy zawodowej interesował się historią medycyny wojskowej. Przez 15 lat pracował na polskim tłumaczeniem - opublikowanego po łacinie w 1564 r. w Krakowie - najstarszego, nowożytnego podręcznika higieny wojskowej, napisanego przez Antoniego Schneebergera „De bona militum valetudine conservanda liber”. Wydał to dzieło w 2008 r. „Księga o zachowaniu dobrego zdrowia żołnierzy” jest świetnie przetłumaczona, doskonale się ją czyta. Profesor ją przetłumaczył, napisał wstęp, opracował przypisy i zredagował całość.

W 2010 r. został uhonorowany „Buzdyganem”, prestiżową nagrodą redakcji „Polski Zbrojnej”, za to, „że uczynił z kliniki dla poszkodowanych żołnierzy spokojną przystań, w której nie tylko się uśmiechają, lecz zaczynają się śmiać całą gębą, a ich problemy psychiczne nie są już dziś tematem wstydliwym”.

Choć od kilkunasty lat był emerytem, a od kilku lat chorował, nadal był konsultantem w swojej Klinice. Ostatni raz publicznie wystąpił 30 września 2025 r. na konferencji naukowej dotyczącej współczesnych kryzysów zdrowia psychicznego w Wojsku Polskim.

Stanisław Ilnicki

i

Autor: BAK
Portal Obronny SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki