Na Kremlu dojdzie do przewrotu?
"Super Express": Panie generale, jakie scenariusze dla Ukrainy nakreśliłby pan na najbliższe miesiące?
Gen. Roman Polko: Scenariusze pisze Zachód. Pierwszy to taki, że w ciągu kilkunastu miesięcy Ukraińcy wyprą Rosjan, a na Kremlu dojdzie do przewrotu. Pamiętajmy, że zbliżają się wybory w Rosji, a Putin nie ma się czym pochwalić, bo ta wojna jest dla Rosji kompletną porażką.
To scenariusz optymistyczny dla Ukrainy. Pesymistyczny też pan ma?
Niestety tak. Presja takich państwa jak Niemcy czy Węgry doprowadzi do pewnego zgniłego kompromisu pt., że coś się Rosji da, odda jakiś kolejny kawałek Ukrainy w zamian za zaprzestanie działań zbrojnych. Tylko że wtedy Putin natychmiast przystąpi do przygotowań do kolejnej wojny, on nie poprzestanie na Ukrainie, jeśli teraz go nie powstrzymamy.
Putin stanowi największe zagrożenie dla NATO
"Wall Street Journal" ostatnio pisał o niepokojących naciskach Niemiec i Francji na prezydenta Zełenskiego, aby do jesieni zakończył wojnę. Zakończył, bez wskazania na jej wygranie. Pana to również niepokoi?
Na szczęście postawę lidera wśród państw wspierających Ukrainę przyjęły Stany Zjednoczone. To USA wraz z państwami Budapesztańskiej Dziewiątki wymuszają na innych krajach jednolity front - pomoc Ukrainie w wygraniu tej wojny i dążenie do odsunięcia tego barbarzyńcy od władzy. To również USA wyraźnie komunikują, że Putin stanowi największe zagrożenie dla NATO. Oczywiście, są politycy, którzy wyznając wartości zachodnie, nie ukrywają swojego wsparcia dla działań Rosji, albo wręcz lobbują na jej rzecz. Ale takie osoby jak Schroeder (Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec - red.) są na szczęście w mniejszości.
Ukraina ma szansę wygrać wojnę z Rosją
Czego zatem potrzebuje Ukraina, aby tę wojnę wygrać? Sprzętu?
Wygrana Ukrainy jest uzależniona od konkretnej logistyki. Od broni konwencjonalnej średniego i dalekiego zasięgu. Mamy wojnę na wyniszczenie, a Ukraina potrzebuje kompleksowego zaopatrzenia w sprzęt.
Jaki konkretnie?
Czołgi, artyleria dalekiego zasięgu, wozy bojowe. HIMARS-y, które Ukraina dostała w grudniu, pokazały różnicę na polu walki. Ale to nie może być kilka czołgów czy kilka wyrzutni. To musi być kilkadziesiąt, a najlepiej kilkaset. HIMARS-y z zasięgiem do 300 km byłyby ogromnym wsparciem dla Ukrainy, to po prostu zrobi różnicę, bo Rosja ma zasoby z minionej epoki. W starciu logistycznym Ukraina odpowiednio doposażona przez Zachód ma szansę wygrać tę wojnę.
Przewrót na Kremlu może być dla Ukrainy korzystny
Ale mówił pan też, panie generale, o możliwym przewrocie na Kremlu. Załóżmy, czysto hipotetycznie, że do niego dojdzie. Przecież wtedy do władzy w Rosji może dojść współpracownik Putina, więc co się zmieni?
Dojdzie do odsunięcia służb skompromitowanych wskutek porażki w Ukrainie, co już da nadzieję. Bo ta wojna jest dla Rosji kompletną porażką. Putin jest słaby, co chwilę zmienia dowódców wojsk. Rosjanie nie są w stanie nawet Bachmutu zdobyć, Donbas też jest poza ich zasięgiem. Proszę pamiętać, że łatwiej będzie wycofać się z tej wojny komuś, kto jej nie rozpoczął i rozumie, że jest ona porażką. W tym sensie przewrót na Kremlu może być dla Ukrainy korzystny.
Kilka miesięcy po wybuchu wojny mówił pan, że ma ona wymiar nie tylko wojskowy, ale też społeczno-narodowy, bo Rosjanie mocno ją popierają. Marzenie o wielkiej i silnej Rosji jest, pana zdaniem, w narodzie rosyjskim nadal silne? Bo coraz częściej pojawiają się głosy, że to poparcie dla wojny z Ukrainą jest jak w państwie totalitarnym.
Marzenie o wielkiej Rosji cechuje ten naród. Rosjanie początkowo entuzjastycznie przyjęli wiadomość o tzw. operacji specjalnej (tak rosyjska propaganda nazywa wojnę w Ukrainie - red.), bo propaganda działa tam na niespotykaną skalę. Te obietnice dla żołnierzy: idź na wojnę, kupisz żonie komórkę albo lodówkę, to nie są memy. To rosyjska rzeczywistość. Teraz jest frustracja, ale nie dlatego, że nagle żal im mordowanych Ukraińców. Nie. Żal im, że nie mają sukcesów na froncie, a miały być. Poza tym Rosja poniosła poważne straty - zginęło już i zostało rannych w sumie ok. 200 tys. rosyjskich żołnierzy, Putin swoich żołnierzy traktuje jak mięso armatnie.
Rozmawiała: Maria Olecha-Lisiecka
Kim jest gen. Roman Polko?
Gen. Roman Polko to generał dywizji Wojska Polskiego, były dowódca GROM-u i wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, uczestnik misji na terenie byłej Jugosławii, w Iraku i Afganistanie. Pochodzi ze Śląska. Urodził się w Tychach. Ma 60 lat. Jest doktorem nauk wojskowych w specjalności kierowanie organizacją. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu i Akademię Obrony Narodowej w Warszawie oraz Podyplomowe Studia Strategiczno-Obronne w Akademii Obrony Narodowej. Z ciekawostek: prowadził reality show „Nieustraszeni” w telewizji Polsat. W styczniu 2009 roku gen. Roman Polko zakończył zawodową służbę wojskową i odszedł do rezerwy. Jego żoną jest Paulina Polko, wykładowczyni w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej.