Ukraińska kontrofensywa, która była zapowiada od kilku miesięcy, póki co nie zmieniła oblicza wojny. Owszem Rosjanie zostali zatrzymani i w ostatnim czasie raczej cofają się w głąb zaatakowanego kraju, ale nie przyniosło to jeszcze przełomu. Mało tego, na niekorzyść Ukraińców gra czas i zbliżająca się jesień, która z pewnością utrudni prowadzenie działań ofensywnych. O tym bardzo ważnym czynniku mówił dla "Super Expressu" Marek Budzisz, który jednocześnie przedstawił pewne okoliczności na jakich mógłby być negocjowany pokój. - Amerykanie trzymają się jasnej linii: wysyłają sprzęt, ale nie chcą przekazać uzbrojenia, które mogłoby doprowadzić do eskalacji konfliktu. Z drugiej strony Rosjanie sygnalizują możliwość i chęć do kontynuowania wojny. Kolejne mobilizacje, pozyskiwanie sprzętu z własnego sektora, jak i z importu. To jest zapowiedź przygotowania do długiej wojny - ocenił analityk.
Z raportu Instytutu Studiów nad Wojną wynika, że Rosjanie koncentrują się na obronie zajętych terenów i przesuwają wojska w kierunku miasta Tokmak. Ukraińskie wojska znajdują się około 25 kilometrów od tej miejscowości.
Według wielu ekspertów, przedłużająca się wojna jest na rękę Rosjanom. Z kolei Ukraińcy muszą mierzyć się z problemem ograniczenia mobilizacji oraz niepewności dostaw broni z Zachodu. Warto również pamiętać o tym, że w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie, a ich wynik może zdeterminować dalsze losy konfliktu za naszą wschodnią granicą.