„Obecnie skuteczność mobilności wojskowej jest hamowana przez zróżnicowane wymagania administracyjne państw. Ograniczają one przekraczanie granic, a przecież w świetle prowadzonego konfliktu na Ukrainie wiemy, jak istotne jest sprawne poruszanie się w obszarze Unii Europejskiej” – powiedział Kosiniak-Kamysz na ceremonii podpisania.
„Często sprawy administracyjne przykrywają to, co ma znaczenie – efektywność działania. Ten list intencyjny sprawia, ze efektywność naszego działania będzie większa” – dodał.
Podkreślił, że wypracowane dzięki tej współpracy propozycje rozwiązań stworzą szanse nie tylko dla trzech państw, ale również całej Unii Europejskiej na budowę bardziej efektywnych rozwiązań w obszarze mobilności wojskowej.
„Chcemy, by nasza inicjatywa była dobrym przykładem dla innych państw NATO, ale również UE, do wdrażania wypracowanych przez nas rozwiązań lub przyjęcia innych, opartych na naszych pracach. Mam nadzieję, że w przyszłości pozwolą one również na ujednolicenie procedur na terenie całej Unii Europejskiej i NATO” – wskazał.
W dniach 30-31 stycznia w Brukseli Kosiniak-Kamysz bierze udział w nieformalnym posiedzeniu ministrów obrony państw UE zorganizowanym przez prezydencję belgijską.
We wtorek odbędzie się spotkanie z udziałem ministrów obrony krajów UE, sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, zastępcy sekretarza generalnego ONZ Jean-Pierre'a Lacroixa oraz przewodniczącej Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony Parlamentu Europejskiego Natalie Loiseau.
Wojskowe Schengen?
W zeszłym roku, szef dowództwa logistycznego NATO JSEC (Joint Support and Enabling Command) generał broni Alexander Sollfrank udzielił wywiadu agencji Reuters, który ukazał się 23 listopada ubiegłego roku. Generał zwrócił w nim uwagę, że wyniku wojny na Ukrainie i co za tym idzie, większej ilości sił amerykańskich i sojuszniczych w Europie sprawiło, że „szybkie rozmieszczenie sił do wielkości dywizji liczącej około 20 000 żołnierzy, a także dysponowania amunicją, paliwem, częściami zamiennymi i zapasami, stało się trudniejsze od czasu zimnej wojny” – jak mówił generał Sollfranka. „Rozległość przestrzeni, fakt, że nie wszystkie siły są wysunięte do przodu - wszystko to oznacza, że Sojusz musi szybko przemieszczać wojska ze swoich baz we właściwe miejsce na wschodniej flance” - zauważył Sollfrank, dodając, że wymaga to przygotowań.
Jak zauważył dalej generał z JSEC, wojsko, sprzęt i wszystko, co jest potrzebne armii w danym punkcie, musi jakoś dotrzeć do miejsca docelowego, zwłaszcza jak przemieszcza się z oddalonych krajów na wschodnią flankę NATO. Bo jak mówi „w obecnej sytuacji siły NATO muszą poruszać się po wielu krajowych regulacjach, począwszy od powiadomienia z wyprzedzeniem wymaganego przed wysyłką amunicji po dopuszczalną długość konwojów wojskowych i profilaktykę chorób. To wszystko sprawia, że jest namiar przepisów i tworzy się niepotrzebna biurokracja. Dlatego zdaniem Sollfranka chciałby utworzenia „wojskowej strefy Schengen” czyli strefy swobodnego przejazdu wojsk na wzór strefy Schengen, która umożliwia swobodne poruszanie się po większości krajów UE.
Co ciekawe pomysł utworzenia tzw. „wojskowego schengen” nie jest nowy. Już w 2017 roku Unia Europejska i NATO zaangażowały się w tworzenie „wojskowego Schengen” w ramach unijnego programu PESCO (Stała Współpraca Strukturalna) ustanowionego w tym samym roku w celu pogłębienia współpracy obronnej. Jednymi z głównych pomysłodawców byli politycy z krajów bałtyckich i ówczesna szefowa polityki zagranicznej UE Federicę Mogherini, która wspierała ten pomysł. Pomysł ten przewidywał projekty rozbudowy i wzmocnienia europejskiej infrastruktury transportowej, w tym dróg, kolei, mostów, tuneli, portów i lotnisk w celu wykorzystania jak największej liczby połączeń transportowych do przewozu ciężkiego i wielkogabarytowego sprzętu wojskowego. Zaczęto także debatę nad unifikacją przepisów dotyczących przewozu ładunków wojskowych i innych niebezpiecznych ładunków, w szczególności materiałów wybuchowych po drogach, by można było się poruszać na jednym dokumencie po całej Europie. Niestety jak to zwykle bywa, pomysł się rozpłyną mimo zacieśniania współpracy między NATO a UE.
Jak można było się spodziewać, wywiad generała nie spodobał się stronie rosyjskiej. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez rosyjską agencję TASS nazwał pomysł „podżeganiem do napięć w Europie” i potencjalnym zagrożeniem dla jej bezpieczeństwa. Bo jak mówi: „Europa nie chce zwracać uwagi na nasze obawy, Europa spycha na bok niezmienną zasadę niepodzielnego bezpieczeństwa, co oznacza, że mówi o swoim bezpieczeństwie ze szkodą dla naszego” – powiedział rzecznik Kremla.
Rzecznik oskarżył NATO o „zbliżanie się” do Rosji i zagroził zastosowaniem ewentualnych „środków zaradczych w celu zapewnienia naszego [przyp. red. rosyjskiego] bezpieczeństwa”. „To NATO nieustannie przesuwa swoją infrastrukturę wojskową w kierunku naszej granicy. [przyp. red. My – Rosja] Nie przesuwamy się w kierunku infrastruktury NATO. NATO przesuwa się w naszą stronę. A to nie może nie budzić niepokoju i może prowadzić do działań odwetowych w celu zapewnienia naszego bezpieczeństwa” - powiedział Pieskow. Dodając dalej, że Moskwa zareaguje, jeśli propozycja „wojskowego Schengen” stanie się rzeczywistością. Mówią dalej: „Sojusz zawsze uważał nasz kraj za tak zwanego fikcyjnego wroga. Teraz otwarcie uważa nasz kraj za oczywistego przeciwnika”.
PM/PAP