Szczyt bałkańsko-ukraiński w Chorwacji, ale… Bez udziału jej prezydenta

2024-10-09 15:50

Przynależność do NATO i/lub Unii Europejskiej nie świadczy z automatu, że wszystkie państwa podzielają generalną politykę względem Ukrainy. I nie dotyczy to wyłącznie Węgier. Słowacki premier ogłosił, że za jego rządów nie będzie zgody dla członkostwa Ukrainy w NATO. A prezydent Chorwacji nie zgadza się na planowane włączenie chorwackich żołnierzy do misji szkoleniowej wojskowych z Ukrainy. Zamiast tego proponuje, by zwolennicy takiego planu wysyłali swoje dzieci na wojnę.

NATO - Ukraina

i

Autor: General Staff of the Armed Forces of Ukraine/Facebook NATO - Ukraina

„Niech ci, którzy chcą przedłużenia wojny na Ukrainie, wysyłają swoje dzieci do Charkowa, Doniecka czy Pokrowska. Tę wojnę trzeba zakończyć środkami dyplomatycznymi” - zaproponował w środę (9 października) prezydent Chorwacji Zoran Milanović, komentując plan włączenia chorwackich żołnierzy do misji szkoleniowej wojskowych z Ukrainy.

O jaką misję chodzi? O NATO Security Assistance and Training for Ukraine, w skrócie NSATU (NATO Wsparcie Bezpieczeństwa i Szkolenie dla Ukrainy). Taka inicjatywa została ogłoszona w Waszyngtonie, podczas ostatniego szczytu NATO. Siedziba NSATU znajduje się w Niemczech, w Wisbaden. I właśnie tam chorwacki premier Andrej Plenković chciał skierować kilku oficerów. Kilku.

W opinii (cytowanej przez agencję Hrvatska izvještajna novinska agencija - Hina) prezydenta „poprzez tę misję NATO przystępuje do konfliktu. Planowanie wojenne w czasie rzeczywistym jest uczestnictwem w wojnie”.

Natomiast w ubiegłym tygodniu prezydent Zoran Milanović powiedział:

„Chorwacja nie może w żaden sposób znacząco wpłynąć na wojnę na Ukrainie ani jej zatrzymać. Jednak przy przemyślanej i odpowiedzialnej polityce władz może zapobiec rozprzestrzenianiu się wojny w kierunku chorwackich granic oraz zapewnić pokój i bezpieczeństwo wszystkich obywateli Chorwacji”.

Garda: Dr Tomasz Smura z Fundacji Puławskiego o NATO

Oczywiście rząd nie podziela prezydenckiej opinii, ale potrzebuje większości w Saborze (ma obecnie 151 deputowanych), by ją uchylić i postawić na swoim, więc premier Andrej Plenković ogłosił, że będzie szukał poparcia w opozycji.

Rządząca Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ), która jest partią konserwatywno-narodową, raczej nie uzyska wsparcia (potrzebnego do przegłosowania decyzji prezydenta pochodzącego z centrolewicowej Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji) ze strony nacjonalistycznego Ruchu Ojczyźnianego (Domovinski Pokret). Partia ma 14 deputowanych i w Chorwacji uznawana jest za prorosyjską.

Tak jak w kwestii ukraińskiej jest różnica w postrzeganiu jej przez rząd i prezydenta, to taki sam podział rysuje się w chorwackim społeczeństwie.

Chorwacja jest państwem, w którym prezydent zasadniczo pełni funkcje reprezentacyjne. Sprawuje kontrolę nad siłami zbrojnymi. Liczą sobie one ok. 15 tys. żołnierzy (w Chorwacji żyje 3,85 mln osób). Prezydent ma pewne uprawnienia w zakresie polityki zagranicznej, czego przykładem jest brak zgody głowy państwa na udział chorwackich żołnierzy w NSATU.

Tymczasem w Dubrowniku (dobrze znanym nie tylko polskim turystom) w czwartek (10 października) zaczynają się obrady Szczytu Państw Europy Południowo-Wschodniej i Ukrainy z udziałem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Zastosowano szczególne środki bezpieczeństwa.

Prezydent Zoran Milanović nie otrzymał zaproszenia do uczestnictwa w obradach. A ich efektem ma być m.in. porozumienie o długoterminowej współpracy między Chorwacją a Ukrainą...

Sonda
Czy Zachód pomógł Ukrainie wystarczająco?