"Nie będzie pokoju i bezpieczeństwa w Europie, jeśli Europejczycy nie będą zaangażowani w zawieranie go" - oznajmił Macron. Szef państwa podkreślił, że od agresji Rosji przeciwko Ukrainie zagrożenia się zwiększyły, dlatego Francja - jak zauważył - musi przeanalizować swoją strategię, aby móc im sprostać.
Wojna Rosji z Ukrainą "nie skończy się jutro, ani pojutrze" - oznajmił prezydent Francji na chwilę przed tym, gdy jego jego amerykański odpowiednik Donald Trump - który obiecywał, że zakończy tę wojnę "bardzo szybko" - został zaprzysiężony. Macron zaznaczył też, że "Europa musi się obudzić" i zwiększyć inwestycje w wojsko.
"Teraz stawką jest zapewnienie Ukrainie środków do przetrwania i wejścia we wszystkie negocjacje z pozycji siły" - oświadczył. Zaś "stawką jutra, gdy walki ustaną, będzie danie Ukrainie gwarancji, że żadna wojna nie wróci na jej terytorium" - powiedział i dodał, że będą to zarazem gwarancje dla francuskiego bezpieczeństwa.
Ponadto Macron zwrócił się do rządu i naczelnego dowódca armii, aby do maja wraz z zaktualizowanym krajowym przeglądem strategicznym zostały przygotowane nowe propozycje zwiększenia liczebności armii. Zapewnił, że nie dojdzie do przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej.
Prezydent Francji już w 2017 roku zapowiedział, że doprowadzi do wdrożenia powszechnej służby narodowej, która będzie programem przysposobienia wojskowego adresowanym do młodzieży w wieku 15-17 lat. Według zapowiedzi premiera Gabriela Attala prawo miało wejść w życie w 2026 roku, jednak jego rząd upadł wraz z rozwiązaniem przez Macrona parlamentu w czerwcu 2024 roku.
Francja do 2030 roku chce mieć 210 tys. czynnych żołnierzy w armii i 80 tys. rezerwistów.