W dniach 9-11 lipca w Waszyngtonie odbywał się szczyt NATO. Oczy całego świata były więc zwrócone na stolicę Stanów Zjednoczonych ze względu na niezwykle istotne deklarację dla broniącej się Ukrainy. Ustępujący sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg poinformował podczas szczytu w Waszyngtonie, że państwa członkowskie proporcjonalnie wesprą Ukrainę sumą co najmniej 40 mld euro w ciągu najbliższego roku. Następnie kwota ta zostanie poddana rewizji podczas przyszłorocznego szczytu w Hadze. Wśród innych decyzji Szczytu znalazło się też powołanie Centrum Analiz, Szkolenia i Edukacji NATO - Ukraina (JATEC) w Bydgoszczy, które zajmie się m.in. szkoleniem ukraińskich żołnierzy i wymianą informacji dotyczących wojny z Rosją. Sojusznicy podpisali również wspólną deklarację o intensyfikacji współpracy i zwiększeniu produkcji przemysłów obronnych, obejmującą m.in. wspólne zakupy sprzętu wojskowego.
O wnioski dla Polski po szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego pytaliśmy Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Mnie na pewno cieszą te rzeczy, które się udało nawet w tych ostatnich godzinach przeforsować. To jest ta sprawa Rosji, ale i też Białorusi – jest osobny punkt, o który my wnioskowaliśmy. Sprawa granicy: obiecałem, że będę dążył do umiędzynarodowienia tego problemu - ocenił Władysław Kosiniak-Kamysz.
- To zostało zawarte w deklaracji - będzie też odpowiedź sojusznicza, nie tylko indywidualna państw, ale właśnie sojusznicza - na wojnę hybrydową, na ich działania na granicy, na sprawy sabotażu, dywersji, ataków paraterrorystycznych czy nawet terrorystycznych, bo i na takie musimy być przygotowani. Te zapisy udało się umieścić. Polska jest wymieniona w deklaracji w dwóch miejscach. Chodzi o Redzikowo - o to, że wchodzi nowy element związany z całą infrastrukturą obronną Sojuszu. Jest wymieniony JACTEC, czyli to Centrum Analizy, Szkolenia i Edukacji NATO - Ukraina w Bydgoszczy - dodał.
Redaktor naczelny "Super Expressu" Grzegorz Zasępa pytał także wicepremiera o powszechny pobór do wojska, w obliczu wzrastającego zagrożenia i agresywnej polityki Kremla. - Przypominam, że pobór w Polsce jest zawieszony, ale nie mamy takich planów - zadeklarował Władysław Kosiniak-Kamysz.