Tzw. "podatek obronny" – mówił szef estońskiego rządu – składa się z trzech elementów, tj. z podwyżki VAT o 2 pkt proc (obecnie 22 proc.).; podwyżki stawki podatku dochodowego o 2 pkt. proc. (w tym osób fizycznych); z dodatkowego 2 proc. podatku nałożonego na zyski przedsiębiorstw.
Podwyższona stawka VAT (tj. 24 proc.) ma zacząć obowiązywać od połowy 2025 r., zaś wyższe opodatkowanie dochodów od 2026 r. To forma "podatku solidarnościowego", który dotyczy wszystkich – powiedział szef estońskiej dyplomacji Margus Tsahkna.
Jeszcze w poniedziałek organizacja przedsiębiorców w liście skierowanym do premiera apelowała o wycofanie się z planów podwyżek podatków, a zamiast tego zaproponowała, w celu pokrycia kosztów inwestycji w obronność, uruchomienie instrumentów pożyczkowych.
Politykę podatkową powołanego w lipcu nowego rządu Michala skrytykowała również poprzednia premier Kaja Kallas, która zrezygnowała ze stanowiska w związku z powołaniem na stanowisko szefowej dyplomacji UE. "To odejście od fundamentalnej linii ugrupowania" – mówiła Kallas na ostatnim wrześniowym zjeździe Partii Reform (ER).
Premier Michal obiecał, że do 2027 r., tj. do czasu kolejnych wyborów, nowe podatki nie będą planowane.
Szacuje się, że dzięki pozyskaniu dodatkowych wpływów budżetowych wydatki na obronność Estonii mogą sięgnąć nawet 5 proc. PKB (obecnie ok. 3,4 proc.), znacznie przekraczając minimalne cele państw NATO.
PAP