Obecnie, poza terenami wojskowymi, Bundeswehra może jedynie odpędzać bezzałogowce, próbować zmusić je do lądowania lub oddawać strzały ostrzegawcze.
Zaproponowana przez szefową MSW Niemiec Nancy Faeser (SPD) poprawka do ustawy o bezpieczeństwie lotnictwa pozwoliłaby niemieckiej armii na użycie "przemocy zbrojnej przeciwko bezzałogowym statkom powietrznym". Nowelizację zatwierdził rząd na środowym posiedzeniu.
"Drony jako narzędzie szpiegostwa i sabotażu mogą stanowić poważne zagrożenie" - wyjaśniła Faeser. Podkreśliła, że zwłaszcza od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę w lutym 2022 r., w niemieckiej przestrzeni powietrznej odnotowuje się wzmożoną obecność nieznanych dronów, szczególnie w okolicach obiektów infrastruktury krytycznej i wojskowej.
W uzasadnieniu projektu nowelizacji MSW stwierdza, że niezidentyfikowane drony mogą być "pilotowane w imieniu władz obcego państwa".
W niedzielę nad lotniskiem wojskowym w Manching, niedaleko Ingolstadt w Bawarii znajdowało się dziesięć dronów nieznanego pochodzenia. Policja nie wykluczyła, że bezzałogowce nielegalnie wykonywały zdjęcia instalacji militarnych. Do podobnego zdarzenia doszło też w grudniu, kiedy serię lotów dronów odnotowano też nad bazą sił powietrznych Bundeswehry w Neuburgu nad Dunajem.
W Manching znajduje się ośrodek Bundeswehry, który testuje samoloty zamówione dla niemieckich sił powietrznych. Z kolei w Neuburgu nad Dunajem stacjonuje jednostka niemieckiego lotnictwa taktycznego. Stamtąd startują myśliwce wielozadaniowe Eurofighter, które monitorują przestrzeń powietrzną południowych Niemiec.
Nie wiadomo czy po rozpadzie niemieckiej koalicji rządowej Bundestag przyjmie nowelizację przepisów. Socjaldemokraci i Zieloni nie mają większości w parlamencie, a chadecy (CDU/ CSU) skrytykowali projekt szefowej MSW Niemiec. Za mniej niż sześć tygodni, 23 lutego, odbędą się przedterminowe wybory do Bundestagu.