– Juliusz Sabak, redaktor prowadzący Portal Obronny: Zacznijmy może od tego, co ma wspólnego Agencja Rozwoju Przemysłu, czyli ARP, z przemysłem obronnym?
– Łukasz Gałczyński Wiceprezes Zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu: Mamy zupełnie sporo. Agencja Rozwoju Przemysłu to jest taka nieoczywista spółka będąca w 100 procentach własnością Skarbu Państwa ale działająca w wielu obszarach. My zajmujemy się przede wszystkim przygotowaniem terenów inwestycyjnych, obsługą inwestora, ale mamy również dość sporą grupę kapitałową. Część tej grupy kilka lat temu została wytransferowana, bo chyba tak możemy powiedzieć, do Polskiej grupy Zbrojeniowej, co powoduje, że po dziś dzień mamy tam swoje udziały.
– Chyba całkiem spore?
– Tak... Niemal 1/3 Polskiej Grupy Zbrojeniowej, więc jesteśmy na bieżąco z przemysłem zbrojeniowym. W końcu PGZ jest największą polską firmą w tym sektorze. Ale też to, co pozostało w naszej grupie kapitałowej ARP, to jest około 70 spółek i wiele z nich posiada potencjał na dostawy czy to dla wojska czy jako poddostawcy dla firm stricte zbrojeniowych. Tak więc w szeregu takich obszarów działamy bezpośrednio jako ARP.
Z najnowszych rzeczy warto wymieć Program Narodowej Rezerwy Amunicyjnej. Premier zaangażował cała grupę Polskiego Funduszu Rozwoju, której my jesteśmy częścią, w związku z czym również partycypujemy w pracach merytorycznych. O wynikach mam nadzieję, że będziemy mówić niebawem.
– Kwestia amunicji to jest temat bardzo na czasie, bo tak naprawdę w tej chwili wszystkim brakuje amunicji i bardzo dużo się mówi, nie tylko w kontekście wojny na Ukrainie. Natomiast wracając do tych udziałów w PGZ, to w pewnym sensie jest organizacją dość młodą, która powstała w 2014 roku. W założeniu miał powstać polski mega koncern zbrojeniowy. Pana zdaniem na ile ta konsolidacja była udana?
– Podsumowując jeszcze nie pełne, ale już niemalże 10 lat, wydaje się, że szereg strategicznych celów osiągnięto. Przede wszystkim mamy dużą, różnorodną produktowo organizacyjnie o bardzo dużych przychodach. Ale to, co przede wszystkim udało się osiągnąć PGZ, to zdolność wchodzenia w konsorcja i w porozumienia z dużymi partnerami zagranicznymi.
Kiedy przyjrzymy się 100 największym przedsiębiorstwom zbrojeniowym na świecie to nie ukrywajmy ale ten ranking jest zdominowany przez firmy amerykańskie i w mniejszym stopniu chińskie. Jest tam też kilka firm rosyjskich. Jeśli spojrzymy na firmy europejskie, ich pozycja w tym rankingu zupełnie nie oddaje skali rynku zbrojeniowego w Europie.
W tym rankingu PGZ znajduje się już od kilku lat, a jego pozycja stale rośnie. Myślę też, że kiedy zostaną opublikowane wyniki za rok 2023, ta pozycja znacząco wzrośnie. Powoduje to, że PGZ istnieje w świadomości decydentów w największych firmach europejskich czy amerykańskich. Taka zdolność zawiązywania konsorcjów powoduje, że tak naprawdę wchodzimy do wyścigu zbrojeń. Jesteśmy w tym globalnym procesie obecni.
– A jak sobie radzi PGZ w relacji na przykład z firmami ze Stanów Zjednoczonych czy Korei? Bo to ostatnio najpopularniejsze kierunki współpracy.
– Nie ma co ukrywać, że my dla największych gigantów ze Stanów Zjednoczonych nie będziemy równorzędnym partnerem, natomiast jesteśmy jednak podmiotem w tej dyskusji a nie przedmiotem. Nie jesteśmy nieistotnym elementem na końcu łańcucha dostaw tylko jednak odgrywamy rolę, jesteśmy w stanie nawiązać tę współpracę efektywnie.
Ostatnie chociażby porozumienia z koncernem Raytheon pokazują, że pomimo różnicy skali amerykański gigant traktuje nas jak równorzędnych partnerów. Do tego potrzebna jest, z jednej strony oferta produktowa, z drugiej badania, rozwój, zdolność rozwijania produktów, oferowania własnych…. To wszystko sprowadza się do zdolności inwestycyjnych w zakresie budowania na przykład centrów badań i rozwoju czy zdolności produkcyjnych.
Jeśli przychody są na poziomie kilku miliardów złotych rocznie, stworzenie nowego zakładu czy nowego centrum badawczo-rozwojowego jest zupełnie innym wyzwaniem niż, kiedy te przychody są na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych.
– Ja rozumiem, że w tej kwestii Agencja Rozwoju Przemysłu pomoże, doradzi, skredytuje i umożliwi te działania bo wiemy, że są potrzebne inwestycje. chociażby w programie czołgowym czy artylerii rakietowej.
– Ależ my jako ARP już współpracujemy, i to na szeregu odcinków zupełnie nieoczywistych. To jest na przykład kwestia rozwoju Huty Stalowa Wola, która odkupiła w ostatnim czasie kilka hal, szereg terenów fabrycznych, które były w rękach kapitału chińskiego.
– Bez odkupienia tych, jakiś czas temu zbytych terenów, nie było możliwości uruchomienia dodatkowych linii, dla przyszłej produkcji haubic K9 czy bojowego wozu piechoty Borsuk. A widać, że przemysł zbrojeniowy przeżywa dziś okres prosperity.
– Zgadza się. Z przemysłem zbrojeniowym już tak jest. Obiecywaliśmy sobie od upadku Związku Radzieckiego, że konflikty na świecie, ten podział. Że to zniknie. Ale nie znika. Obecnie szacuje się, że mamy konflikty w 47 krajach z około 200 będących członkami ONZ.
Dla krajów takich jak Polska, stabilnych i względnie bezpiecznych, jest to, jakby to źle nie brzmiało, szansa na wzrost rynku zbrojeniowego. Dlatego musimy dbać o to, żeby polski przemysł zbrojeniowy był w stanie nam zagwarantować bezpieczeństwo, ale też wyjść z produktami na zewnątrz. I tu moim zdaniem przykłady współpracy z partnerami ze Stanów czy z Korei, to jest właśnie gigantyczna szansa na rozwój.
(…) zdolność zawiązywania konsorcjów powoduje, że tak naprawdę wchodzimy do wyścigu zbrojeń. Jesteśmy w tym globalnym procesie obecni.