• Trump w Truth Social ostro atakuje krytyków, nazywając ich „głupimi ludźmi” i twierdząc, że to oni utrudniają zakończenie wojny.
• Giorgia Meloni ostrzega, że wrogość wobec Trumpa może obrócić się przeciw Europie, prowadząc do porozumienia USA z Rosją.
• W Polsce pojawiły się komentarze o marginalizacji – zabrakło polskich przywódców w gronie zaproszonych do rozmów w Waszyngtonie.
Donald Trump wie, co robi, by uzyskać… Pokojową Nagrodę Nobla
Na swoim profilu w Truth Social Trump przypomniał, że za jego kadencji miało dojść do końca sześciu wojen w pół roku, a jedna z nich groziła katastrofą nuklearną. Z irytacją odniósł się przy tym do krytyki mediów:
„Muszę czytać i słuchać »Wall Street Journal« i wielu innych, którzy naprawdę nie mają pojęcia, jak mówią mi wszystko, co robię źle w sprawie bałaganu wokół Rosji/Ukrainy, czyli wojny śpiącego Joe Bidena, a nie mojej”.
Trump twierdzi, że „wie dokładnie, co robi”, a krytyków nazywa „głupimi ludźmi, bez zdrowego rozsądku i inteligencji”. Podkreśla też, że katastrofa rosyjsko-ukraińska staje się przez nich coraz trudniejsza do naprawienia. „Pomimo moich wszystkich słabych i bardzo zazdrosnych krytyków, dokonam tego – zawsze to robię!” – obiecuje.
Tymczasem konserwatywny „Wall Street Journal” zauważa, że polityka zagraniczna Trumpa przypomina bardziej kierowanie się instynktem i impulsem niż spójną strategią. Nagły zwrot w sprawie Ukrainy redakcja określa mianem „klasycznego przykładu” takiego podejścia.
„Nie sposób przewidzieć, czy to początek drogi do pokoju, czy do ustępstw” – podkreślono w komentarzu. Gazeta przestrzega też, że sprytni gracze, jak Putin czy Xi Jinping, mogą wykorzystać pragnienie Trumpa zdobycia Pokojowej Nagrody Nobla do realizacji własnych celów.
Na słowa Trumpa zareagował Wołodymyr Zełenski, dziękując za zaproszenie do rozmów i podkreślając, że wspólne spotkanie przywódców USA, Ukrainy, państw europejskich, UE i NATO może stać się momentem budowania przyszłej architektury bezpieczeństwa kontynentu.

Czy brak Polski w Waszyngtonie ma znaczenie?
Skoro mowa o sojusznikach Ukrainy… Agencja prasowa UNIAN cytuje opinię brytyjskiego premiera Keira Starmera. Przedstawił ją jego rzecznik prasowy:
„Zawsze mówiliśmy, że chcemy trwałego i sprawiedliwego pokoju dla Ukrainy. Takiego, który zapewni powrót pokoju do Europy i pozwoli narodowi ukraińskiemu żyć bez strachu przed kolejnymi atakami, a także porozumienia, które doprowadzi do tego jak najszybciej”.
Agencja UNIAN donosiła, że europejscy przywódcy lepiej by zrobili, gdyby „nie byli wrogo nastawieni” do Trumpa. Wskazała na to premier Włoch Giorgia Meloni. Według niej w takim przypadku Stany Zjednoczone zawarłyby porozumienie z Rosją i oświadczyły, że to Ukraina i Europa nie chcą pokoju.
„Włochy w ciągu trzech i pół roku były zawsze i są u boku Ukrainy, popieramy pokojowe wysiłki prezydenta Stanów Zjednoczonych, zostaliśmy wezwani, by wnieść nasz wkład w kwestii dyplomatycznych propozycji” - powiedziała (cytowana przez agencję ANSA) premier Meloni przed spotkaniem w Białym Domu.
Tymczasem w Polsce rozgorzała dyskusja: dlaczego w gronie unijnych przywódców zaproszonych do Waszyngtonu zabrakło polskiej reprezentacji?
Robert Mazurek z „Kanału Zero” stwierdził dosadnie i niezbyt dyplomatycznie, że „Polskę mają w d…”.
Może nie jest aż tak źle z pozycją Polski? Może jej nieobecność jest wynikiem tego, że ani premier Donald Tusk, ani prezydent Karol Nawrocki nie mieli okazji, by pograć z Trumpem w golfa, co wielokrotnie czynił – zaproszony do Białego Domu – prezydent Finlandii?
Polecany artykuł: