Po amerykańskim ataku na Iran Ukraina więcej straci niż zyska. W polityce nie istnieje pojęcie „moralności”, są tylko interesy

2025-06-22 15:27

Zaangażowanie militarne USA po stronie Izraela w jego wojnie z Iranem niesie dla Ukrainy pakiet strat i… korzyści. Uwzględniając obecną – powtarzam: obecną – sytuację, należałoby skłonić się ku temu, że Kijów więcej straci. Nie tylko dlatego, że jego wojna z Rosją raczej nie będzie budzić zainteresowania tzw. światowej opinii publicznej. Zresztą, nie owijając w bawełnę: od paru miesięcy to zainteresowanie jest niewielkie.

kalkulator, Ukraina, koszty

i

Autor: AI

To jest spekulacja lub, jak kto woli, hipoteza. O ile jedno i drugie jest oparte na realnych przesłankach, to nie ma między tymi pojęciami nie ma większej różnicy. Jeśli stawiane w nich przypuszczenia zyskują potwierdzenie w rzeczywistości, to już nimi nie są. Jeśli hipotezy nie potwierdzą fakty, to stają się one… spekulacją. Po tym subiektywnym wyjaśnieniu znaczeń pojęć pozornie przeciwstawnych przechodzę do rzeczy.

Sprawa ukraińska dla USA schodzi na plan dalszy – to długofalowa strata dla Kijowa

Zacznijmy od strat, bo jak napisał w „Sztuce wojny” strateg Sun Tzu, prawdziwie mądry dowódca kalkuluje zarówno zyski, jak i straty przed podjęciem działań wojennych. Należy założyć, że Donald Trump i jego generałowie, decydując się na atak na Iran (co jest – czy to komuś podoba się, czy nie – złamaniem Karty Narodów ONZ oraz prawa międzynarodowego w jego ogólności i szczegółach), taki bilans sporządzili.

Raczej nie wzbudza on zachwytu u Wołodymyra Zełenskiego i jego decydenckiego otoczenia. To już jest widoczne po tym, jak prezydent Ukrainy puścił w eter opinię, że imperialne zapędy Kremla nie ograniczają się tylko do Ukrainy, ale obejmują wszystkie kraje, do których mogą dotrzeć „rosyjscy zabójcy” i „rosyjskie rakiety”.

Wydaje się to próbą wskazania, że sprawa ukraińska ma zasięg globalny, nie tylko europejski. Z jakim skutkiem? Czy uda się Ukrainie przywrócić zainteresowanie świata jej wojną obronną? Wątpliwe. Dlaczego?

Wbrew pozorom opinia światowa ma wpływ na swoich tzw. włodarzy. Oczywiście tych, którzy podlegają demokratycznej weryfikacji na drodze wyborów. Trump wybrał to, co w jego rozumieniu dla USA jest korzystniejsze: zakończenie wojny na Ukrainie? Czy: pomoc dla Izraela i ryzyko eskalacji wojny na Bliskim Wschodzie z możliwymi implikacjami znacznie poważniejszymi w sferze globalnej?

USA są sojusznikiem Izraela. Nieformalnym. Choć nie mają porozumień o wzajemnej pomocy militarnej w rodzaju natowskiego czy rosyjsko-północnokoreańskiego, to inne umowy dwustronne zapewniają Izraelowi coś, co często określane jest mianem „praktycznego sojuszu”. A z tego wynika wysoki poziom koordynacji w kwestiach militarnych.

W tym układzie USA są gwarantem istnienia państwa izraelskiego. Powszechne jest uważanie, że bez tego parasola Izrael nie dałby sobie rady z otaczającymi go zewsząd wrogami. Protekcjonizm USA wobec Izraela sprawia, że część świata arabskiego otwarcie nie deklaruje wrogości wobec Izraela. Co innego głosi, co innego uważa. Długi wywód, ale ma związek z długofalowymi stratami, które są dla Ukrainy wielce prawdopodobne.

USA nie są z Ukrainą (i chyba za Joe Bidena też nie były) w „praktycznym sojuszu”. Zgodnie z zacementowanymi na dobre zasadami amerykańskiej polityki, bez względu na to, kto zasiada przy biurku w Owalnym Gabinecie, Stany Zjednoczone „nie mają stałych przyjaciół ani wrogów, tylko trwałe interesy”. I interes wynikający z obrony Izraela jest dla Waszyngtonu pierwszoplanowy. Ten, który generuje sytuacja na Ukrainie, obecnie zszedł na dalszy plan. Wyjaśnianie przyczyn, dlaczego USA preferują w swoje polityce Izrael daruję sobie, bo z pewnością wielu uznałoby mnie za antysemitę. Na marginesie: w tym pojęciu mieści się nie tylko niechęć, wrogość, uprzedzenie itp. wobec Żydów, ale także Arabów, Aramejczyków, Maltańczyków i paru innych jeszcze nacji.

Mówią, że atak USA na Iran zmniejszy amerykańskie parcie na zakończenie wojny na Ukrainie. Powiedzmy sobie szczerze: a było ono takie duże, jak je opisywał sam Donald Trump?

Mówią też, że Ukraina może mieć ograniczone dostawy uzbrojenia. Może, ale nie musi. Jak będzie miała czym zapłacić (darujmy sobie te bajki o „przekazaniu” – czytaj: za free), to będzie mieć to, co jest jej potrzebne. Problem w tym, że europejska część NATO nie jest w stanie, ani za darmo, ani za pieniądze, wypełnić luki po ograniczeniu/wstrzymaniu amerykańskich dostaw broni dla SZU.

Konkludując wątek strat: sprawa ukraińska i perspektywa zakończenia wojny przy amerykańskim zaangażowaniu są dla Waszyngtonu obecnie kwestiami dalszego planu w kontekście jego aktywności militarnej w Iranie. Ograniczenie dostaw uzbrojenia dla Ukrainy tylko zdynamizuje rosyjskie działania wojenne, choć Rosja też będzie musiała uzupełnić luki po spadku podaży irańskiego wsparcia w technice wojennej.

Garda: Raport Fundacji Pułaskiego Sivis pacem, para bellum
Portal Obronny SE Google News

Bilans korzyści dla Ukrainy płynący z rachunku strat ich nie zniweluje

Tak, korzystne jest/będzie dla Kijowa, że Iran teraz będzie musiał zadbać o własne interesy, a nie przejmować się rosyjskimi. Będzie potrzebował tych wszystkich dronów u siebie. Będzie zmuszony zawiesić strategiczną współpracę militarną z Federacją Rosyjską, bo ważą się losy istnienia Islamskiej Republiki Iranu.

Widać, że ajatollah Ali Chamenei, Najwyższy Przywódca Iranu od 1989 r., łączący władzę duchową z polityczną (co w demokratycznej nomenklaturze określa się mianem „dyktatora”), albo czytał „Sztukę wojny”, albo zna jej zasady bez lektury tego dzieła.

Skoro mianował już trzech zastępców na przywództwo, to zakłada, że może umrzeć nie tylko ze starości, bo w końcu ma 89 lat. W tej sytuacji naloty różnych „szahidów” mogą zelżeć, dopóki Rosja nie zwiększy produkcji własnych dronów. Czyli: korzyść dla Ukrainy to jest krótkotrwała.

Kijów liczy, że Moskwa zaangażuje się tak w konflikt izraelsko-amerykańsko-irański, że będzie zmuszona do ograniczenia aktywności militarnej na Ukrainie. Czy się zaangażuje? Nie śmiem nawet zgadywać. Za tym przemawia tyle szczegółów natury geopolitycznej, co przeciw, a ich wymienianie sprawiłoby, że szybko skończylibyście czytać ten tekst.

Zachodni komentatorzy sugerują, że zdecydowana reakcja USA wobec Iranu może być sygnałem gotowości do twardszego kursu wobec Rosji, choć niekoniecznie militarnego, ale np. przez zwiększenie presji ekonomicznej i dostaw wojskowych dla Ukrainy. Raczej nie USA, ale Europy. Prawdopodobnie takie działania zostaną podjęte, zapewne na najbliższym szczycie NATO w Hadze, ale… Patrz wyżej. Czy Europę stać na wypełnienie „amerykańskiej dziury”?

Skoro „kroplówkowej” pomocy dla Ukrainy na początku (i później także) jej wojny z Rosją było tyle, że dzięki niej Ukraina nie przegrała, ale też tej wojny wygrać nie mogła, to myślicie, że teraz będzie diametralnie lepiej?

Konkluzja: co by nie zyskała Ukraina „dzięki” amerykańskiej operacji (obecnej i ewentualnej kontynuacji), to i tak w całkowitym bilansie nie pokryje jej strat wynikających z przystąpienia USA do wojny po stronie Izraela.

Najmniej straci i najwięcej zyska… Federacja Rosyjska

Mówią w świecie, że Federacja Rosyjska idzie w ślady Imperium Rosyjskiego, tzn. zmierza do rozszerzenia swoich granic i wpływów, jeśli tylko uzna, że to jest możliwe. To bliskie prawdy. Znacznie bliższe jest to, że Federacji Rosyjskiej marzy się ekspansja w stylu porównywalnym z państwem stworzonym przez Lenina, Trockiego, Dzierżyńskiego, Stalina i wielu innych im podobnych politycznych bandytów.

Czytelnikom tzw. młodszej daty radzę wyguglać godło Związku Radzieckiego. I skojarzyć hasło „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” z globem ziemskim. Nieznającym marksizmu-leninizmu przypominam, że Putin zaczął wojnę z Ukrainą zgodnie z leninowską zasadą wojny obronnej. A Uljanow ogłosił w pracy „Socjalizm i wojna” (1915 r.), że taką wojnę prowadzi się na… terenie przeciwnika. Pewnie Trump ma Lenina w poważaniu, ale razem z Izraelem, chcąc nie chcąc, podążył za przykładem Lenina.

Na bok historia, bo podobno to mało kogo ona interesuje, ale jak widać, miał rację hiszpańsko-amerykański filozof George Santayana, tworząc (po tzw. mądrości ludowej) aforyzm: „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, są skazani na jej powtarzanie”. Rzeczywistość jest taka, że po amerykańskim ataku Władimir Władimirowicz Putin zyskał nowy argument w tłumaczeniu się z powodów ataku na Ukrainę. I pewnie niebawem puści w świat przekaz: Amerykanie mogli, a Rosję potępiacie? I to jest największa strata, którą odniesie nie tylko Ukraina!

Sonda
Czy decyzja USA o ataku na Iran była słuszna?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki