Myśliwce USA zmierzają na Bliski Wschód. Amerykanie gotowi na każdy scenariusz?

2025-06-17 21:03

Stany Zjednoczone zwiększają swoją obecność militarną na Bliskim Wschodzie, rozmieszczając dodatkowe myśliwce F-16, F-22 i F-35. Pentagon tłumaczy ten ruch jako defensywne wzmocnienie sił, mające na celu wsparcie Izraela w obronie przed atakami z Iranu. Mobilizacja tak dużej liczby myśliwców, tankowców, ale też i okrętów może jednak oznaczać, że Stany Zjednoczone szykują się na każdy scenariusz.

USA zwiększają obecność myśliwców na Bliskim Wschodzie

Agencja Reutera, powołując się na amerykańskich urzędników, poinformowała, że Stany Zjednoczone podjęły decyzję o zwiększeniu liczby myśliwców stacjonujących na Bliskim Wschodzie. Dodatkowo, wydłużona zostanie służba samolotów wojskowych, które już znajdują się w regionie. Wskazują na to również dane prezentowane przez serwisy śledzące lokalizację statków powietrznych na mapie w czasie rzeczywistym. Wśród maszyn zmierzających do regionu są dodatkowe F-16, F-22 i F-35. Myśliwce te mają pomagać Izraelowi w zestrzeliwaniu dronów i pocisków wystrzeliwanych z Iranu.

Szef Pentagonu Pete Hegseth w poniedziałek zapewnił, że ruchy te ukierunkowane są na wzmocnienie defensywnie nastawionych sił USA."Ochrona sił USA jest naszym najwyższym priorytetem, a te rozmieszczenia mają na celu wzmocnienie naszej postawy obronnej w regionie" - przekazał. Z kolei prezydent Donald Trump sugerował możliwość włączenia się do izraelskich bombardowań Iranu.

Trump zamieścił też na swojej platformie społecznościowej wpis, w którym zaznaczył: "Mamy teraz całkowitą i pełną kontrolę nad przestrzenią powietrzną Iranu. Iran dysponował dobrymi systemami śledzenia ruchu powietrznego i innym sprzętem obronnym – i to w dużych ilościach – ale to się nie umywa do amerykańskiego sprzętu, zaprojektowanego, stworzonego i wyprodukowanego w USA. Nikt nie robi tego lepiej niż stare, dobre USA". Co może być nawiązaniem do zwiększania obecności amerykańskich sił w regionie.

Nie można bowiem zapominać, że wcześniej do Europy skierowano ok. 30 powietrznych tankowców, a na Morze Śródziemne wysłano grupę uderzeniową lotniskowca USS Nimitz. Dołączy ona do lotniskowca USS Carl Vinson, który już operuje w pobliżu Iranu, na wodach Morza Arabskiego. Jak donosi The War Zone, okręty wojenne marynarki wojennej USA znajdujące się w regionie miały już uczestniczyć w zestrzeliwaniu irańskich pocisków balistycznych zmierzających w stronę Izraela. Dodatkowo Izrael wspierany jest przez amerykańskie systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, w tym zestawy Patriot oraz systemy obrony przeciwrakietowej THAAD (Terminal High Altitude Area Defense).

Amerykańskie samoloty gotowe na wszystko?

Zgodnie z pojawiającymi się doniesieniami maszyny, które zmierzają na Bliski Wschód to najprawdopodobniej F-22 lecące z bazy Langley w Wirginii, F-35 z Gwardii Narodowej w Vermont lub z brytyjskiej bazy RAF Lakenheath, a także F-16 mają relokowane z bazy Aviano we Włoszech. Chociaż nie ma jeszcze potwierdzenia udziału Dowództwa Global Strike, obraz satelitarny firmy Planet Labs pokazał cztery bombowce B-52 i sześć F-15E rozmieszczonych na wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim.

Spekuluje się też, że USA mogą wykorzystać bombowce stealth B-2 do uderzenia na irańskie obiekty jądrowe, np. podziemny kompleks Fordow. Tylko B-2 mogą bowiem przenosić potężne bomby penetrujące MOP (Massive Ordnance Penetrator), zaprojektowane właśnie z myślą o takich celach.

Mobilizacja tak dużej liczby tankowców, myśliwców, bombowców i okrętów może oznaczać, że Stany Zjednoczone szykują się na każdą możliwość. Choć oficjalnie mowa o działaniach defensywnych, obecność takiej siły w regionie daje amerykańskiemu prezydentowi pełne spektrum opcji: od odstraszania, przez ochronę własnych sił, po bezpośrednie uderzenie na cele w Iranie.

Portal Obronny SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki