Oryginał tego pisma jest w zbiorach Instytutu Piłsudskiego w USA. Cytaty pochodzą z odpisu będącego w posiadaniu Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie.
WITOS SCHOWAŁ REZYGNACJĘ DO SEJFU I ODDAŁ JĄ PIŁSUDSKIEMU PO ZWYCIĘSTWIE
List adresowany jest do „Wielce Szanownego Pana Prezydenta”, którego jako takiego Polska wówczas nie miała, bo funkcję głowy państwa pełnił Naczelnik Państwa, czyli Józef Piłsudski. Sprawował ją do 14 grudnia 1922 r. Gdyby premier Witos nadał sprawie formalny bieg, byłby – jak to sam Piłsudski zaznaczył – prezydentem Witosem. Ludowiec schował jednak dokument do sejfu i oddał go jego autorowi po wygranej Bitwie Warszawskiej.
Marszałek (był nim od 20 marca 1920 r, buławę przyjął dopiero w listopadzie) w rezygnacji napisał: „Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne, przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydencie, moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich...”.
Dla przeciwników politycznych piłsudczyków, przede wszystkim narodowych demokratów, był to akt tchórzostwa. Temu raczej zaprzecza fakt, że Piłsudski skierował się na front. Chociaż… Chociaż, jak wskazują niektóre źródła, miał się pojawic na nim dopiero 16 sierpnia dowodząc skutecznym kontruderzeniem znad Wieprza.
ZACHODNIA EUROPA NIE WIERZYŁA W ZWYCIĘSTWO POLSKI
Nie ulega wątpliwości, że bez względu na motywy, którymi kierował się Marszałek, w sytuacji szczególnej chłop z Wierzchosławic zachował się jak rasowy mąż stanu. Gdyby nadał bieg sprawie lub upublicznił rezygnację, to łatwo wyobrazić sobie, jak by to wpłynęło destrukcyjnie na morale społeczeństwa, a to – o czym zapomina się – nie było wcale takie wysokie, jak się przedstawia w filmach. Dlaczego więc Marszałek podał się do dymisji?. Oto wytłumaczenie w redakcyjnym tekście jpilsudski.org:
„Żeby zrozumieć przyczyny „dymisji” cofnijmy się o dwa dni, do 10 sierpnia 1920 r. Tego dnia przedstawiciele Ententy, podczas konferencji w Hythe uzgodnili warunki udzielenia Polsce pomocy na wypadek, gdyby rokowania z bolszewikami, które miały się rozpocząć w Mińsku, nie przyniosły rezultatu.
Wśród warunków stawianych stronie polskiej wysunięto żądanie usunięcia Piłsudskiego ze stanowiska Naczelnego Wodza i mianowanie na nie generała posłusznego woli aliantów. Sprzymierzonym Piłsudski wadził przede wszystkim ze względu na swoją samodzielność i absolutną niechęć do jakichkolwiek pertraktacji z bolszewikami. Wbrew jego opinii, następnego dnia, 11 sierpnia, Rada Obrony Państwa zatwierdziła skład delegacji wysyłanej do Mińska. Powszechnie bowiem uznawano, że wojna jest przegrana i trzeba natychmiast rozpocząć rozmowy pokojowe...
JEDNAK ARMIA NIE STRACIŁA WIARY W ZATRZYMANIE BOLSZEWIKÓW
Piłsudski w tym czasie przygotowywał kontrofensywę znad Wieprza. Licząc się jednak z tym, że przedsięwzięcie może nie przynieść spodziewanych rezultatów i nie odwróci losów wojny, postanowił w dniu wyjazdu na front dać polskiemu rządowi do ręki dokument, który miał spełnić żądanie aliantów – jego dymisję ze stanowiska Naczelnego Wodza. A, że nie wyobrażał sobie jakichkolwiek rozmów z bolszewikami także ze stanowiska Naczelnika Państwa. Witos miał go użyć, gdyby planowana bitwa nie powiodła się i jedynym ratunkiem byłaby dyplomatyczna aliancka interwencja...
Zwycięstwo nad idącymi wpieriod krasnoramiejcami obrosło, jak każde, legendami. Zwolennicy Marszałka czynili go jego wyłącznym autorem. Przeciwnicy, jak tylko mogli, starali się udowodnić, że było inaczej. Tymczasem prawda jest taka, że gdyby nie odwaga masy żołnierskiej, która nie straciła wiary w zatrzymanie bolszewików, to ani Józef Piłsudski, ani gen. Tadeusz Rozwadowski, ani też gen. Maxime Weygand wiele by nie zdziałali. Jednak do historii, jako autorzy zwycięstwa, przechodzą nie podwładni, ale wodzowie. A spór o to, kto i jak zachowywał się w sierpniu 1920 r. trwa do dziś, ale na szczęście nie jest tak gorący, jak ten dotyczący Powstania Warszawskiego.
Trzeba jednak podkreślić, że teza o tym, iż Polska zatrzymała marsz bolszewików na Zachód jest negowana przez niektórych historyków i polityków. Zresztą wiedza o Bitwie Warszawskiej w społecznej świadomości Zachodniej Europy jest, delikatnie określając, niewielka...
Prof. Andrzej Nowak (Uniwersytet Jagielloński, Polska Akademia Nauk), za posrednictwem PAP, przekazał watpiącym w znacznie Bitwy Warszawskiej takie słowa:
– 15 sierpnia obchodzimy nie tylko zwycięstwo polskich żołnierzy nad bolszewikami w kampanii 1920 r. i rocznicę polskiego zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej. Jest także drugi, istotny powód. Tego dnia definitywnie załamały się plany podboju całej ówczesnej Europy snute przez Włodzimierza Lenina i jego towarzyszy z biura politycznego partii bolszewickiej. Plany zakładały rozszerzenie ataku przez nasz kraj dalej na zachód i na południe – przez „trupa białej Polski”, jak głosił rozkaz dowódcy Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego z 4 lipca 1920 roku.
W korespondencji z 23 lipca, z Józefem Stalinem, który towarzyszył wtedy Frontowi Południowo-Zachodniemu, stojącemu już pod Lwowem, Lenin pisał także o rozwinięciu ofensywy na południe w kierunku Czechosłowacji, Węgier, Austrii oraz Rumunii. Planował podbój wszystkich tych krajów. Zarówno Lenin, jak i Stalin pisali o potrzebie dojścia armii bolszewickiej aż do Włoch. Z jednej strony ofensywa Frontu Zachodniego miała się przebić przez Polskę, a po jej pokonaniu dotrzeć do Berlina i zrewolucjonizować Niemcy; z drugiej – Front Południowo-Zachodni miał opanować całe południe kontynentu europejskiego. Takie były szczerze wyrażane ambicje bolszewickich przywódców pod koniec lipca 1920 r. To właśnie polscy żołnierze pokrzyżowali te plany i zablokowali ofensywę Armii Czerwonej nad Wisłą i pod Lwowem...
Listen on Spreaker.