Czy polska racja stanu musi być zgodną z ukraińską? Przeszłość czy przyszłość? A może przeszłość i przyszłość?

2024-09-02 13:00

Radosław Sikorski w wywiadzie dla PAP, mówiąc o relacjach z Ukrainą, stwierdził, że mając do wyboru budowaniem wspólnej przyszłości lub zajmowanie się przeszłością, wybrałby to drugie. Jeśli takie opinie wygłasza minister spraw zagranicznych, to nie w sposób uważać, że jest to wyłącznie prywatna opinia Radosława Sikorskiego. Tym bardziej, że jest ona zbieżna z ukraińskim punktem widzenia na przeszłość, czyli to, co związane jest z rzezią wołyńską. Czy polska dyplomacja musi wybierać?

Polska-Ukraina

i

Autor: pixabay.com

Pewnie nie brakuje w polskim społeczeństwie osób podzielających opinię ministra Sikorskiego. Również nie brakuje tych, którzy jej nie podzielają, a nawet wskazują, że tak nie powinien wyrażać się minister spraw zagranicznych RP. Oczywiście dla każdego rządu (nie tylko w Polsce) najlepiej byłoby, by jego poglądy był poglądami całego społeczeństwa. Na szczęście tak źle jeszcze nie jest.

Wydaje się, że opinia Sikorskiego w tak drażliwym, dla części polskiego społeczeństwa, tzw. temacie, którym jest rzeź wołyńska, jest lub może stać się kierunkiem dla polskiej dyplomacji. Tym bardziej, że – i to zasadniczo nie powinno dziwić – takiego samego wyboru dokonało państwo ukraińskie.

Zostawmy historię historykom, budujmy przyszłość

Daleko nie szukać. W Polsce w ubiegłym tygodniu gościem olsztyńskiego Campusu Polska Przyszłości był Dymytro Kułeba, szef ukraińskiej dyplomacji. Rozmawiał z nim minister Sikorski. Uczestniczka tego zlotu zapytała Kułebę o to, kiedy Polska będzie mogła przeprowadzić ekshumacje ofiar mordu wołyńskiego? Pytająca dodała, że Polska ogromnie wspiera Ukrainę…

Czy dlatego, że wspiera, to Ukraina ma zezwolić na ekshumacje? Na to, by szczątki zamordowanych, pogrzebanych w masowych, często już bez mała zapomnianych grobach mogły doznać pochówku zgodnego z polską tradycją…

Odpowiedź ministra Kułeby pewnie zaskoczyła tych, którzy niezbyt szczegółowo obserwują reakcje Kijowa na apele płynące z Polski.

Nie mamy problemu z kontynuacją ekshumacji. Mamy tylko taki wniosek do rządu w Polsce, żeby też upamiętniać Ukraińców. Chcemy, żeby to było dwustronne” – podkreślił ukraiński polityk.

Powiedział również:

„Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna, moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom”.

Jaka byłaby polska reakcja, gdyby – dajmy na to – zapytano niemieckiego polityka o czasy okupacji, a ten odpowiedział:

„Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna, moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Niemcom i Niemcy Polakom”.

Garda: Dr Tomasz Smura z Fundacji Puławskiego o NATO

Dla Ukrainy sprawa wołyńska nie jest priorytetowa

Jeśli budowanie dobrych relacji międzypaństwowej ma polegać na tym, że ważkie sprawy historyczne mają być wyłącznie przedmiotem naukowych rozważań, a nie politycznych deklaracji, to…

Kułeba jasno dał do zrozumienia, że dla sprawa wołyńska dla Kijowa nie jest priorytetowa. Niech się historią zajmują historycy. I jednocześnie w tym samym Olsztynie, ukraiński minister spraw zagranicznych do pytającej o ekshumacje powiedział: „Zdaje sobie pani sprawę czym była operacja „Wisła” i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie".

Niebezpośrednie, ale porównanie tego co zdarzyło się na Wołyniu w latach 1942-45 z tym co zaszło na Podkarpaciu między 28 kwietnia a końcem lipca 1947 r. jest co najmniej niestosowne!

Czego z czym nie można porównywać

Jest pewne, że mający odmienną opinię w rzeczonej kwestii będą mieli piszącego za ruską onucę lub coś/kogoś w tym rodzaju. Pozwolę sobie wytłumaczyć, dlaczego nie można stawiać znaku równości między działaniem ukraińskich nacjonalistów a polskich komunistów.

Po pierwsze: obecnie uznaje się, na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści zamordowali ok. 50-70 tys. Polaków (2,2 tys. Ukraińców zginęło w wyniku akcji odwetowych polskiej samoobrony).

Po drugie: do przymusowych przesiedleń Ukraińców i Łemków na Ziemie zwane Odzyskanymi nie doszłoby, gdyby Sowieci kompletnie rozbili Ukraińską Powstańczą Armię. Jej niedobitki wycofały się do Polski.

Po trzecie: wskutek operacji, opierającej się na sowieckim modelu odpowiedzialności zbiorowej, śmierć poniosło kilkuset deportowanych cywilów (z ok. 140 tys. przesiedlonych).

Polacy chcą przeprosin „za Wołyń”

W pewnej kwestii (i poniekąd) należy zgodzić się z Kułebą. Otóż historycy powinni zająć się wyjaśnieniem tej spornej kwestii w polsko-ukraińskiej historii: czy „Wisła” była zemstą za Wołyń i/lub likwidacją partyzantki OUN-UPA i czy można było tego dokonać bez przesiedlania ludności ukraińskiej na drugi koniec Polski?

Rok temu w badaniach CBOS 78 proc. respondowanych uznało, że prezydent Ukrainy powinien oficjalnie przeprosić w imieniu swojego narodu za zbrodnie dokonane na Wołyniu, na Polakach. W grupie wymagających od Wołodymyra Zełenskiego przeprosin 50 proc. odpowiedziało: „tak, powinien przeprosić”. 28 proc. uznało, że: „powinien przeprosić, ale na to będzie czas po wojnie”. 13 proc. stwierdziło, że takie przeprosiny są niepotrzebne.

26 sierpnia prezydent Ukrainy podczas konferencji prasowej żalił się, że polska pomoc wojskowa zmalała, że „potrzebujemy waszych MiG-ów” itd. Dla jednych jest to roszczeniowa postawa, dla innych usprawiedliwiona – bo gdyby Ukraina nie żądała, to mniej by otrzymała zachodniej pomocy. Powiedział również Zełenski: „naprawdę jesteśmy braćmi i siostrami”.

Czyli jesteśmy rodziną. Jeśli już jesteśmy przy takich familijnych koniunkcjach, to... czy w rodzinie nie wyjaśnia się zaszłości, które nie są pomocne w budowaniu przyszłości?

Sonda
Czy ukraińskie władze powinny przeprosić Polaków za rzeź wołyńską?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki