O Fritzu szerzej może przy innej okazji. Teraz kilka zdań o przodku bomby szybującej (BSz) z rodziny, FAB-XXX – rosyjskiej produkcji. Bo o rosyjskich BSz to będzie materiał.
Fritza w III Rzeszy wprowadzono do użytkowania w tym momencie, gdy już było wiadomo, że Niemcy nie wygrają wojny. Jedynie co mogą zrobić, to ją przedłużyć. W 1943 r., po czterech latach prób, prawie 1,5-tonowy Ruhrstahl SD 1400 X zadebiutował na polu walki. Jego celem miały stać się okręty wojenne, łącznie z liniowymi.
9 września udało się zatopić włoski okręt liniowy „Roma” i ciężko uszkodzić równie nowoczesną „Italię”. Sterowanych radiowo Fritz-ów użyto jeszcze, także we wrześniu, przeciwko US Navy, podczas operacji sycylijskiej. Bomby uszkodziły wówczas znacząco liniowiec i cztery krążowniki. Później sukcesów już Luftwaffe i Fritz X nie mieli, bo alianci opanowali sztukę zagłuszanie radiowego sterowania. I – było nie było – nowatorska bomba lotnicza zakończyła żywot na bodaj dwusetnym egzemplarzu.
JEDNAK PO WOJNIE BOMBY SZYBUJĄCE NIE POSZŁY W ODSTAWKĘ…
Amerykanie używali bomb szybujących kierowanych zarówno podczas wojny koreańskiej, jak i wojny w Wietnamie. W oby przypadkach w ograniczonym zakresie. Pod koniec wojny koreańskiej (1950-53) powstała pierwsza w świecie BSz kierowana przy pomocy radaru – ASM-N-2 „Bat”. I nawet jej Amerykanie użyli.
Lata 1955-1975, to czas wojny w Wietnamie i rozwoju BSz. Dżunglę można było bombardować dywanowo. Do precyzyjnych ataków na małe cele naziemne Amerykanie używali AGM-62 Walleye i AGM-12 Bullpup.
W wojnie w Afganistanie Rosjanie nie używali BSz, bo nie było ku temu potrzeby, acz mieli dwie takie w arsenale. KAB-500Kr była naprowadzana telewizyjnie (jak amerykańskie), podobnie jak jej większa wersja – KAB-1500Ł.
Sytuacja zmieniła się, gdy Rosja najechała Ukrainę i nie udało się osiągnąć zakładanych sukcesów w ciągu trzech tygodni (lub trzech dni – jak stanowią niektóre źródła). W stawce rosyjskiej doszli do wniosku, że taniej jest walić w cele BSz niż wielokrotnie droższymi manewrującymi lub balistycznymi pociskami rakietowymi
2400 BOMB SZYBUJĄCYCH POSZŁO W CZERWCU NA UKRAINĘ
Takie dane podał prezydent Zełenski. Liczba świadczy o tym, że Rosjanie docenili możliwości BSz. Co prawda rosyjska (na emigracji) opozycja wskazywała, że bombom daleko do doskonałości, bo wiele z nich albo nie trafia w cel, albo jeszcze „spada” na terytorium Rosji.
W czerwcu niezależny kanał ASTRA podał (na Telegramie), że w ciągu 100 dni rosyjskie samoloty zrzuciły na terytorium, które Rosja uważa za „swoje” przynajmniej 88 bomb. Z tego co najmniej 39 spadło na terytorium obwodu biełgorodzkiego, a dwie – na sam Biełgorod (wg portalu Insider). Jakie to były bomby, tego nie podano.
Całkiem możliwe, że niską sprawnością charakteryzują się przeróbki zwykłych bomb na szybujące. W mediach rosyjskich sporo jest o konwersji klasycznych bomb odłamkowo-burzących FAB-XXX (najczęściej o wagomiarze 250 i 500 kg) na kierowane BSz. Tego typu bomb (o wadze do 3000 kg)
Rosjanie mają od groma, więc konwersja jest wręcz pożądana. Zapewnia ją moduł UMPK (Unificirowannyj Modul Płanirowanija i Korrekcii – Ujednolicony Moduł Planowania i Korekcji). To składane skrzydła dodane do zwykłej bomby, system naprowadzania z pomocą GLONASS (rosyjski odpowiednik GPS) i układu sterującego. Jeśli po zrzucie z samolotu nie rozłożą się skrzydła, to bomba daleko nie poleci i spadnie zgodnie przyciąganiem ziemskim.
To samo dzieje się, gdy zostanie zakłócone naprowadzanie satelitarne. Jeśli wszystko działa, to zmodyfikowanym FAB-em można razić cele odległe od punktu zrzuty o 40 (maksymalnie: 60) km. Do celu BSz leci z szybkością ok. 700 km/h. Nieco szybciej od V-1, niemieckiej bomby z II WŚ napędzanej silnikiem pulsacyjnym...
ROSJANIE MAJĄ W ARSENALE BARDZIEJ ZAAWANSOWANE BOMBY SZYBUJĄCE
To znaczy takie, które takimi zostały skonstruowane, a nie powstały wskutek mniejszych lub większych przeróbek. Możliwe, że tych „fabrycznych” Rosja używa, gdy trzeba zniszczyć szczególnie wartościowe cele. Rosjanie mają kilka modeli takich bomb, a UPAB-500/1000/1500B (oznaczenia wskazują wagę bomb) jest spośród nich najbardziej znana. Bombę włączono do uzbrojenia w 2019 r., a głowica ma zapalnik z opóźnieniem. Bomba przebija się przez beton o grubości do 3 m. I dopiero po tym eksploduje.
Oprócz UPAB rosyjskie siły powietrzne mają na stanie bomby szybujące KAB-500S i trzy razy cięższą KAB-1500S. Zasięg: 40-60 km. Grom-E1/Grom-E2 to nowości. To lekkie (do 500 kg) BSz. Przy czym pierwsza to hybryda, bo ma silnik rakietowy, który wydłuża zasięg do 120 km (50 km – bez „dopalacza”). Hybrydą jest też S-25L. W zasadzie jest to modyfikacja niekierowanej rakiety (radzieckiej jeszcze) S-25 Bierkut. Używana jest do niszczenia m.in. broni pancernej (zasięg – do 7 km)…
NIE JEST ŁATWO ZESTRZELIĆ BOMBĘ SZYBUJĄCĄ…
Tu można byłoby wstawić sążnisty wykład o taktyce walki z BSz. W skrócie: najłatwiej taką bombę unieszkodliwić, strącając jej nosiciela. Wiadomo, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Chodzi o to także, by likwidacja zagrożenia odbyła się najmniejszym kosztem. Owszem, można strzelać do BSz z Patriotów, tylko czy na to Ukraine stać?
Pragmatycznie jest likwidować z powietrza nosicieli i bomby szybujące już zrzucone. I w tym miejscu swoją rolę mogą odegrać F-16. O ile tylko Ukraińcy będą mieli ich więcej niż kilka sztuk i wystarczający zapas rakiet AIM-120 AMRAAM. Może je przenosić F-16 można nimi razić w powietrzu cele w odległości 120 km, a w przypadku zmodernizowanych nawet 180 km.
Reasumując: kinetyczna walka z bombami szybującymi jest możliwa, ale również ma swoją cenę. Znacznie taniej jest zakłócać systemy naprowadzania takiej bomby, ale nie zawsze jest to możliwe. I na koniec: Ukraina również dysponuje bombami szybującymi. Nie ma ich tyle co Rosja i nie bardzo ma je z czego zrzucać…
Polecany artykuł: