Marianna Schreiber wyszła z wojska i szczerze wyznaje: "Teraz jestem silna. Wojsko zmieniło mój charakter"

2023-03-27 11:27

Nie wierzyłam w siebie. Chciałam dotrwać do końca, ale zakładałam, że może mi się to jednak nie udać. Ja nie byłam tak silna. To dzięki wojsku jestem silna - fizycznie i psychicznie - wyznaje Marianna Schreiber w szczerej rozmowie z "Super Expressem". Żona ministra PiS Łukasza Schreibera niedawno wyszła z wojska. Ukończyła dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. "Super Expressowi" opowiada o wojskowej codzienności, przekraczaniu własnych granic i przemianie, jaką przeszła.

Marianna Schreiber

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express, AKPA Marianna Schreiber

Marianna Schreiber (30 l.), założycielka i liderka partii "Mam dość 2023", a prywatnie żona ministra PiS Łukasza Schreibera, zaskoczyła wszystkich, kiedy oświadczyła, że idzie do wojska. Dokładniej: zdecydowała się na dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Taka służba trwa 28 dni. Marianna Schreiber odbyła ją od 20 lutego do 18 marca 2023 roku. Po wyjściu z wojska udzieliła wywiadu "Super Expressowi". W szczerej rozmowie z Marią Olechą-Lisiecką opowiedziała o niełatwej wojskowej codzienności, przekraczaniu własnych granic, wojskowym rygorze, zajęciach na poligonie, a nawet o tym, jak sobie radzi z opiniami, że była modelka poszła do wojska, aby się lansować. 

Marianna Schreiber pamięta każdy swój dzień w wojsku. Oto szczegóły

"Super Express": O której pani dzisiaj wstała?

Marianna Schreiber: Wstałam, czy przebudziłam się?

To o której pani się przebudziła, a o której dzisiaj wstała?

Przebudzałam się między 4 a 4.30, potem między 5 a 5.30. Wstałam ok. 5.40.

Przed wojskiem też pani tak wcześnie wstawała?

Tak wcześnie nie. Wstawałam ok. 6.40, tak, żeby zdążyć odwieźć rano córkę do szkoły. Ale w wojsku wstawałam 4-4.45, więc trudno mi się tak teraz przestawić na inny rytm dnia. To co innego niż zmiana trybu życia z powodu wyjazdu np. na tydzień.

Pamięta pani swój pierwszy dzień w wojsku?

Pamiętam każdy z dwudziestu ośmiu dni w wojsku.

Proszę opowiedzieć o tym pierwszym, o pierwszych wrażeniach.

Pierwszy dzień był taki bardzo organizacyjny. Wszyscy zebraliśmy się pod jednostką, wypełnialiśmy dokumenty, były ponowne badania lekarskie, psycholog, potem przymierzanie munduru, obuwia – każdy dostał pełne wyposażenie. Następnie przenieśliśmy się do budynku, gdzie było zakwaterowanie w pokojach. Batalion mężczyzn i kobiet był osobno.

Z iloma kobietami była pani w pokoju?

Było nas 8-10.

Zaprzyjaźniła się pani z którąś z nich?

Tak, wszystkie te osoby były przyjazne i pomocne. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z osobą z pokoju. Spałyśmy na łóżku piętrowym: ja na górze, ona na dole. Wieczorami mogłyśmy porozmawiać. Cały czas utrzymujemy kontakt. Niebawem planujemy się spotkać. Wszystkie miałyśmy bardzo dobre relacje.

Marianna Schreiber o przekraczaniu swoich granic w wojsku. Co jej pomogło?

Co było dla pani najtrudniejsze podczas pobytu w wojsku? Wyobrażam sobie, że zasadnicza dobrowolna służba wojskowa jest pokonywaniem własnych słabości i ograniczeń.

Każdego dnia przekraczałam własne granice. Na szkoleniu przekraczanie tych granic jest możliwe, choć wcześniej wydaje się, że nie. Na pewno dałam radę fizycznie. Jestem wysportowana, mam dobrą kondycję, także dzięki piłce nożnej. Taktyka nie sprawiała mi problemu. W pierwsze dwa dni odczułam dużą różnicę między moim dotychczasowym życiem a życiem w wojsku. Pewnie jak każdy, bo każdy z nas zostawia za sobą swój cywilny kawałek świata. To jest czas, by się przyzwyczaić do nowego. Zanim poszłam do wojska, to ja o sobie decydowałam, planowałam swój dzień itd. Jednak ta dyscyplina okazała się mi bardzo potrzebna i pomocna.

Rygor, podporządkowanie, rozkazy.

Tak. Byłam tego świadoma. Niby to wszystko wiedziałam, ale wie pani, dopóki się z tym człowiek nie spotka, to trudno sobie to nawet dokładnie wyobrazić. To była bardzo duża zmiana. Cały porządek dnia był dla mnie pewnym zaskoczeniem na początku, ale jak potem w niego „weszłam”, to łapałam się na tym, że jak przychodziła niedziela i był ten dzień nieco inny, bo była na przykład wycieczka do muzeum czy szliśmy do kościoła, to brakowało mi tego wszystkiego, co w tygodniu (uśmiech).

Powiedziała pani, że fizycznie dała radę w wojsku. Uprawiała pani wcześniej jakiś sport?

Tak, trenowałam piłkę nożną. Treningi były intensywne, kondycyjnie dużo mi dały. Nie złapałam w wojsku żadnej kontuzji.

"Moja córka jest bardzo dzielnym dzieckiem"

A psychicznie? Rozłąka z rodziną na pewno była trudna.

Pierwsze dni nie należały do najłatwiejszych, szczególnie dla mojej córki. Na szczęście jest bardzo dzielnym dzieckiem. Moja córka ma siedem lat, bardzo dużo rozumie. Wiedziałam, że będzie pod bardzo dobrą opieką: mojej mamy, męża, sióstr, które także czasem pomagały w opiece nad nią. Byłam spokojna, że o nią zadbają. Dzięki nim moja córka nie przeżywała tak mojej nieobecności, a ja na szkoleniu dawałam z siebie każdego dnia 100 procent.

Miała pani stały kontakt z córką?

W czasie rzeczywistym nie. Byłam w wojsku. Ale wieczorami nagrywałam jej wiadomości, ona odczytywała je następnego dnia. Gdy ona pisała do mnie w ciągu dnia, ja to odbierałam bardzo późnym wieczorem. Jestem bardzo dumna z córki. Ale nie byłam przecież jedyną matką na tym szkoleniu wojskowym. Było nas więcej, były kobiety, które miały więcej dzieci niż jedno. Podziwiam każdą kobietę za siłę i wytrwałość. Dałyśmy radę. Dla nas, dla naszych rodzin. Kto wie, może kiedyś nasze dzieci też będą chciały służyć w Wojsku Polskim?

Jak wyglądały posiłki w wojsku? Grochówka i kiełbasa dominowały?

Nie jestem osobą z tzw. delikatnym podniebieniem. Dania były w gruncie rzeczy dobre, choć rzeczywiście wielu z nich towarzyszyła kiełbasa, ale to smaczne potrawy. Wspomniana wcześniej grochówka była niesamowicie dobra, szczególnie na poligonie.

Co pani najbardziej smakowało?

Śniadania mi bardzo smakowały. W wojsku nauczyłam się np. pić herbatę, której wcześniej w ogóle nie piłam. Po powrocie z poligonu gorąca herbata była cudowna! Na śniadania była herbata albo kakao, które bardzo lubię. Były też np. bułki, szynka, ser, kluski na mleku, płatki. Mnie takie śniadania smakowały.

Porcje były sycące czy za duże dla pani?

W wojsku jadłam więcej niż wcześniej. Ale to normalne, bo miałam więcej wysiłku i potrzebowałam więcej energii.

Schudła pani w wojsku?

Trochę tak, ale zmieniła mi się też sylwetka, mam dużo lepszą kondycję. Nabrałam siły, nie jest dla mnie problemem przenoszenie ciężkich rzeczy, teraz mogę z nimi nawet pobiec - jak na szkoleniu - i nie mam zadyszki (uśmiech).

"Żołnierz musi umieć biegać, czołgać się, kłaść i wstawać"

Proszę opowiedzieć o ćwiczeniach, taktyce. Jak to wyglądało? Były pompki, bieganie, czołganie itd.?

Taktyka jest bardzo ważna, ćwiczenia są intensywne. Jak zachować się w danej sytuacji, jak działać w grupie. Żołnierz powinien też umieć szybko biegać, czołgać się, kłaść i wstawać w dobrym tempie z pełnym sprzętem (np. z bronią, ładownicą, maską, hełmem) i umundurowaniem (co jest jasne). Umundurowanie składa się z bielizny termicznej, którą warto nosić pod mundurem, gdy pogoda nie dopisuje, bluzy, bluzy z suwakiem, czasem kolejnej bluzy, marynarki, kurtki, spodni, gdy potrzeba to spodni typu gore - tex. Obuwie - tutaj warto użyć talku, aby stopy się nie obtarły i często podwójne skarpety, co znów uzależniałam od pogody. Codziennie rano jest zaprawa – bieganie i ćwiczenia. To jest potrzebne, aby nie występowały urazy. Często są przysiady, pompki, bieganie. Jeśli ktoś nie jest w stanie przebiec wszystkich okrążeń - idzie.

A zajęcia na poligonie?

To 4/5 czasu na szkoleniu, które odbyłam. Podkreślę to, bo czasem czytam w internecie komentarze, że ciekawe, czy byłam w ogóle na poligonie. Zajęcia poligonowe to było 4/5 mojego pobytu w wojsku od 20 lutego do 18 marca. Wyjazd na poligon to wyjazd na cały dzień. Tam dopiero nabiera się siły, a zarazem zajęcia są bardzo ciekawe i bardzo wiele można się nauczyć, poznawać.

"Gdybym chciała się lansować, to wybrałabym się na premierę w kinie albo teatrze i ściankę"

Jak to było z tym pani pójściem do wojska: chciała pani dotrzymać publicznie danego słowa na Twitterze?

Wcześniej dużo myślałam o dobrowolnej służbie wojskowej, zwłaszcza kiedy widziałam komentarze, trochę na wyrost, niektórych obywateli na wieść o możliwym wezwaniu na ćwiczenia wojskowe. Pomyślałam, że sama chciałabym spróbować. Wiedziałam, że pójdę. Jestem jednak wdzięczna internautom, że mnie w jakimś stopniu zmotywowali. Bo trochę strach był, nie ukrywam. To wojsko, nie lekcje wf-u.

Jak pani sobie radzi z opiniami, że poszła do wojska się lansować?

Wie pani, gdybym chciała się lansować, to wybrałabym się na premierę w kinie albo teatrze i ściankę. A ja poszłam do wojska. Traktowałam to i traktuję poważnie. Wojsko to nie miejsce na żarty. Oddałam się temu w 100 procentach. Nawet więcej.

Skąd u pani to zainteresowanie wojskiem i służbą?

Mamy wojnę za naszą granicą. Zdążyliśmy się już z tym w jakimś sensie oswoić, ale chyba wszyscy tuż po jej wybuchu odczuwaliśmy strach, co będzie dalej. Ja sobie zadawałam pytanie: jak bym sobie poradziła na wypadek wojny? Dzisiaj już umiem ochronić siebie i rodzinę. Wcześniej wydawało mi się, że nie podołam, ale jednak potrafię. Cieszy mnie, że tyle osób jest zainteresowanych służbą w Wojsku Polskim.

Marianna Schreiber radzi: Do wojska warto zabrać bieliznę termiczną, komin, talk i plastry

Dla kobiety pobyt w wojsku oznacza wiele zmian, choćby w porannej toalecie. Odpada np. makijaż. Jak sobie pani poradziła np. z fryzurą?

Akurat miesiąc przed pójściem do wojska zrobiłam sobie grzywkę. Regulaminowo włosy nie powinny opadać na kołnierz munduru i na twarz. Najlepiej jak są spięte, ale nie powinny też wystawać spod czapki czy beretu. Wiele pań zawiązuje je w koka nad karkiem, w taki jakby węzeł. Ja rozwiązałam też sprawę grzywki, więc wybrałam warkoczyki. Bardzo przydatne będą kosmetyki typu żel do włosów, aby te były utrwalone.

Czyli żel do włosów może się przydać w wojsku. Co jeszcze warto ze sobą zabrać?

Bieliznę termiczną i komin, jeśli to szkolenie jesienią lub zimą. Talk i plastry. Na pewno nie warto zabierać dużo cywilnych ubrań. Suszarka do włosów też raczej się nie przyda (uśmiech).

"Nie wierzyłam w siebie. Nie byłam tak silna. To dzięki wojsku jestem silna"

Jest pani z siebie dumna, że ukończyła zasadniczą dobrowolną służbę wojskową?

Tak. Nie wierzyłam w siebie. Chciałam dotrwać do końca, ale zakładałam, że może mi się to jednak nie udać. Ja nie byłam tak silna. To dzięki wojsku jestem silna - fizycznie i psychicznie. Szkolenie to jedno, ale trzeba jeszcze zdać egzaminy, a całość zwieńczona jest uroczystą przysięgą. Jestem dumna, że zdałam z dobrym wynikiem. Przysięgę dumnie złożyłam. Dzień przysięgi zmienia człowieka na całe życie. Zna pani jej treść?

Tak dokładnie nie. Wiem, że jest to przysięga o obronie kraju, jego granic.

Jej słowa są bardzo głębokie, poruszające, przepełnione patriotyzmem. Poruszają serce.

Pewnie emocje podczas jej składania są duże.

Bardzo. Przysięga się służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić. „Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg”.

Szczere wyznanie Marianny Schreiber: Wyszłam z wojska jako inny, lepszy człowiek

Pobyt w wojsku czegoś panią nauczył? Dowiedziała się pani czegoś nowego o Mariannie Schreiber?

Wojsko jakby mnie na nowo ukształtowało. Z każdym dniem zmieniał się tam mój charakter, jak już mówiłam przekraczałam swoje własne granice, zmieniałam spojrzenie na świat, umacniałam wiarę w wartości, które wyznawałam już wcześniej. Każdy dzień przynosił wiele nowego dla mnie fizycznie i mentalnie.

Widzi pani swoją przyszłość w wojsku?

Wyszłam z wojska jako inny, lepszy człowiek, mam inne podejście do wielu spraw. Wojsko zmieniło mój charakter. Ukształtowało mnie.

Ale ma pani plany wojskowe?

Rozważam to. Jest wiele jednostek, wybór nie jest łatwy. Mogę powiedzieć, że złożyłam dokumenty. To nie jest tak, że wszyscy w wojsku czekają na mnie z otwartymi ramionami. Będę przechodziła niebawem postępowanie kwalifikacyjne. Predyspozycje mam, ale testy są bardzo wymagające. Żywię wielką nadzieję, że jednostka do której aplikuję uzna, że będę godnie reprezentować jej dobre imię i że to moje predyspozycje po szkoleniu oraz świadectwo ukończenia będą dla niej najważniejsze. Otrzymałam bardzo pozytywne rekomendacje od dowódców. Koledzy i koleżanki powiedzieli mi na pożegnanie, że ciężko na to pracowałam. W kwietniu będę wiedziała, czy mi się udało.

Rozmawiała: Maria Olecha-Lisiecka

Poniżej zobaczycie galerię, jak wojsko zmieniło Mariannę Schreiber

Sonda
Czy każdy powinien przejść szkolenie wojskowe?
Listen on Spreaker.