Jak to jest, po prawdzie, z tym przekazywanie władzy na Kremlu różnym personom z otoczenia Putina? Wojciech Łuczak, niezależny analityk wojskowy i wydawca pism z branży obronności, uważa, że na informacje o stanie zdrowia Putina, które pojawiają się w tzw. przestrzeni medialnej, trzeba spoglądać z dystansu. Prezydent Rosji to człowiek służb specjalnych, w których był oficerem wysokiej rangi i który wie, że każdy jego ruch jest pod lupą sztabu zachodnich analityków – przypomina ekspert, sugerując, że Putin może pozorować takie objawy zachowania, że analitycy odbiorą je za znamiona ciężkiej choroby. Również informacje o tym, że sam najwyższy namaścił kolejnego kandydata do schedy po nim, mogą być świadomie puszczane w eter. Bo skoro Płatonowicz, według doniesień agencji prasowej Unian, jest jednym z niewielu współpracowników, którym ufa Putin, to dlaczego pomazanym nie został Miedwiediew?
Przecież trzeba mieć ogromne zaufanie do kogoś, kogo robi się prezydentem, po to, by po paru latach być nim tak długo, jak się chce. Kto nie pamięta, przypominamy. Putin był przez prezydentem przez dwie kadencje (2000-2008), trzeciej pod rząd nie mógł sprawować, więc wskazał na Miedwiediewa. Ten wygrał wybory zdecydowanie (ponad 70 proc. głosów) i został prezydentem, a Putin… premierem.
Miedwiediew został prezydentem w 2008 r. Zanim do tego doszło, w Rosji i na świecie długo trwały spekulacje, czy Putin zmieni pod siebie konstytucję, by rządzić przez trzecią kadencję. Nie zmienił. Był przez jakiś czas premierem, a gdy już mógł ubiegać się o prezydenturę i wygrał 4 marca 2012 r. wybory, a 7 maja złożył przysięgę, to następnego dnia Miedwiediewa uczynił… premierem. Owszem, w historii „politycznego kumoterstwa” między obu panami były zgrzyty. Ostatnio rok temu, gdzie zachodnie media twierdziły, że „były prezydent i były premier powoli kończy swą polityczną karierę”. Może. Jednak od 24 lutego 2022 r. można odnieść wrażenie, że tam, gdzie Putin – za jakiś przyczyn – opinii nie może wyrazić, to wyręcza go Miedwiediew. Sprytne, zawsze pan na Kremlu powiedzieć, że opinię wygłaszał mało znaczący urzędnik państwowy, w przeszłości prezydent FR.
Zastępca przewodniczącego Rady – często podaje się, że jest zastępcą sekretarza, ale na stronie Rady stoi jak byk, że jest wiceprzewodniczącym, czyli zastępcą Putina – wypowiada się przez minione dwa miesiące na wszelkie możliwe tematy. Od militarnych po finansowe. Przytoczmy kilka co ciekawszych/kontrowersyjnych wypowiedzi człowieka, „który kończy powoli polityczną karierę”.
19 maja: „Amerykanie wciąż myślą o zabronieniu Rosji spłacania naszych zobowiązań dłużnych w dolarach. Nie jest to dla nas najgorsza decyzja”. Po tym, jak G7 stwierdziło, że nie uzna granic Ukrainy wg rosyjskiej mapy, to 14 maja stwierdził: „Siódemki zapomniały również powiedzieć o nieuchronnym użyciu przez Rosję strategicznych sił nuklearnych w konflikcie i prawdopodobnej egzekucji ukraińskich nacjonalistów na Placu Czerwonym przez ćwiartowanie. Wszystko jest jeszcze przed nami”.
12 maja: „Pompowanie Ukrainy bronią przez państwa NATO, szkolenie jej wojsk z obsługi zachodniego sprzętu, wysyłanie najemników oraz prowadzenie ćwiczeń przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego w pobliżu naszych granic zwiększają prawdopodobieństwo bezpośredniego i otwartego konfliktu między NATO a Rosją zamiast prowadzonej przez nich (tj. Zachód - SE) „wojny przez pełnomocnika”…”.
21 marca: „Jeśli chodzi o Rosję, Polska dosłownie wije się z „ból fantomowych”. Jej elitom bardzo trudno jest pogodzić się z faktem, że Czas Wielkiej Smuty prawie 400 lat temu zakończył się wypędzeniem polskich najeźdźców z Kremla. Że wielkie imperium Rzeczypospolitej nie powstało później. A powodem tego nie były intrygi Rosji, ale wewnętrzne sprzeczki, korupcja, niepowodzenia gospodarcze, przegrane bitwy. I tak – przez wiele stuleci”.
21 marca: „Polska propaganda jest najbardziej złośliwą, wulgarną i krzykliwą krytyką Rosji. Polska to wspólnota politycznych imbecyli…”. „Podczas moich wizyt w Polsce, przekonałem się, że nie ma przeszkód, aby poprawić stosunki między naszymi krajami, to jest droga z ruchem dwukierunkowym. Jednak elity polityczne, na czele z partią PiS Kaczyńskiego nr 2, kontrolowane przez amerykańskich panów, zrobiły wszystko, aby zablokować normalną drogę”. 10 marca: „Bez względu na przyczyny eksodusu zagraniczne firmy muszą zrozumieć, że powrót na nasz rynek nie będzie łatwy (…). Kotlety i bułki, i to doskonałej jakości, produkujemy i sami wiemy, jak to zrobić”.
To kilka cytatów z wielu myśli Miedwiediewa. Skoro puszcza w świat (przez rosyjskie media społecznościowe – Telegram i Vkontakte) opinie czasem mrożące krew w żyłach, to albo robi, co mu się podoba, albo ma na to pozwolenie Putina. I to od tego ostatniego zależy, czy Miedwiediew zostałby po raz drugi prezydentem Rosji, gdyby była taka konieczność. Na razie nie ma twardych dowodów na to, że taka konieczność istnieje.