Co w rosyjskich mediach głosi się o uczestnictwie żołnierzy KRLD w wojnie z Ukrainą?

2024-10-22 12:00

Sporo ostatnio jest w mediach informacji (lub jak kto woli: spekulacji) dotyczących uczestnictwa żołnierzy Szanownego Towarzysza Kima Dzonga Una w SWO (specjalnej operacji wojskowej). Wywiad ukraiński przekazał, że to nie są pogłoski, ale fakt. NATO (jeszcze) nie potwierdza północnokoreańskiego zaangażowania w wspomaganie Rosji. A co przekazują media rosyjskie. Pogrzebaliśmy w sieci wstawiając w Google pytanie: „Правда ли, что в специальной военной операции примут участие солдаты КНДР?” Czy to prawda, że żołnierze KRLD uczestniczą w specjalnej operacji wojskowej? Wyszukiwarka wykazał cztery strony z tekstami dotyczącymi tego pytania. Od piątej już nie było nic o KRLD w związku z wojną Rosji z Ukrainą.

KRLD

i

Autor: pixabay.com

Kreml: to jest kaczka dziennikarska

Rządowa agencja prasowa TASS w depeszy z 18 października pisała o nadzwyczajnemu posiedzeniu rządu, w którym uczestniczył prezydent Republiki Korei Yun Seok-yeol. Było ono w całości poświęconeme „zarzutom wysłania północnokoreańskiego wojska do Rosji, które w Moskwie nazwano już kaczką dziennikarską”.

TASS przypomina, że 15 października John Kirby, koordynator ds. komunikacji strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, powiedział, że USA nie mają dowodów na to, że wojsko KRLD uczestniczą w SWO. Na podkładkę agencja dodała, że 10 października sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow stwierdził, że wypowiedzi prasowe na temat udziału żołnierzy Koreańskiej Armii Ludowej „w specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie przypominają kolejną dziennikarską kaczkę”. A wszystkie te pogłoski wzięły się z błędnej interpretacji umowy sojuszniczej między FR a KRLD.

Wysoki urzędnik rosyjski byłby zadowolony z sojuszniczego wsparcia

TASS, jakby ktoś nie wiedział, jest oficjalnym kanałem wyrażającym politykę Kremla. Problem w tym, że z tego co podało (19 października) Radio1.ru wynika nie koniecznie to, co wyraził Pieskow. W jego materiale czytamy: „Pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Obrony Dumy Państwowej Aleksiej Żurawliew powiedział, że byłby zadowolony, gdyby północnokoreańscy żołnierze znaleźli się na pierwszej linii frontu w strefie specjalnej operacji wojskowej i zwrócił uwagę na ich brak doświadczenia w pomaganiu Siłom Zbrojnym Rosji”. Zdaniem Żurawliewa „żołnierze z KRLD nie mają wystarczającego doświadczenia”. Owszem, nie mają doświadczenia bojowego, bo Koreańska Armia Ludowa nie wojuje od 1953 r. Rzecz w tym, że ci żołnierze Szanownego Towarzysza, którzy już są w Rosji/albo mają być w Rosji, to nie jakieś tam, używając języka wojskowe, koty, ale specjalisi, to żołnierze wojsk specjalnych i to na dodatek ich elita.

Garda: Dr Tomasz Smura z Fundacji Puławskiego o NATO

Szanowny Towarzysz miałby skierować na wojnę swoich specjalsów

Portal Vestnik-rm.ru poprzez swojego komentatora podkreśla: „armia naszych sąsiadów jest również interesująca (nie tylko, że dysponuje bronią jądrową – Portal Obronny), ponieważ posiada jedną z największych jednostek specjalnych na świecie, wokół której krąży wiele spekulacji”. Armia Szanownego Towarzysza ma mieć ich w swoich szeregach 200 tys. Inne rosyjskie źródła szacują te siły na maksimum 120 tys.

Tak czy siak, to dużo ich jest. A w tej rzeszy jest elitarny 11. Korpus, „którego liczebność można szacować na 60-70 tys. ludzi. Jednocześnie obejmuje różne brygady i pojedyncze jednostki: od samolotów szturmowych i spadochroniarzy po sabotażystów”. Ten korpus specjalizuje się głównie w wojnie partyzanckiej, operacjach specjalnych oraz działaniach o charakterze asymetrycznym, które mają na celu dezorganizację sił wroga. Jakby nie patrzeć, to takich żołnierzy nie trzeba szkolić do walki, a jedynie obeznać ich z topografią ewentualnego pola działania.

Wywiad południowokoreański twierdzi, że chodzi o 12 tys. żołnierzy elitarnego 11. Korpusu

O tym, że wywiad południowokoreański donosi, że do Rosji mają być przerzuceni nie jacyś rekruci (w siłach specjalnych ludowej armii służba trwa 12 lat), ale dobrze wyszkoleni żołnierze wspomina portal kazan.bezformata.com. Portal cytuje południowokoreańską agencję Yonhap: „„Oczekuje się, że Korea Północna wyśle ​​łącznie 12 000 żołnierzy z czterech brygad należących do 11. Korpusu, tak zwanego Korpusu Szturmowego, elitarnych sił specjalnych, do udziału w wojnie na Ukrainie”.

Autor obszernej publikacji stawia pytanie: „Co armia KRLD może skutecznie zrobić w Północnym Okręgu Wojskowym?” (czyli w wojnie z Ukrainą – Portal Obronny). Odpowiada, że jest to „tajemnica owiana mrokiem” i obszernie przedstawia potencjał armii KRLD. A po tej prezentacji zachęca: „Dołącz do Armii Zwycięstwa! Będziemy uczyć, pomagać, wspierać! Do 2 000 000 rubli jednorazowo przy zawieraniu umowy w Tatarstanie. Zadzwoń i umów się na wizytę”.

I to tyle skrótu z ponad 25 tys. znaków informacji wskazanych przez Google na zapytanie: Czy to prawda, że żołnierze KRLD uczestniczą w specjalnej operacji wojskowej?

Jak skomentować te sensacyjne doniesienia?

W prosty sposób: albo są one prawdziwe, albo nie.

Jeśli są nieprawdziwe, to nie będą implikować. Na wojnie prawda ginie pierwsza. Gorzej, jeśli są prawdziwe. Lub są przypuszczeniami, na użytek wojny informacyjnej, które mogą się urzeczywistnić. Wtedy oznaczać to będzie eskalację wojny.

I nie jest wykluczone, że może spowodować stosowną reakcję Zachodu, na którą tak bardzo liczy Wołodymyr Zełenski. Jaką, to chyba nikomu w tym miejscu tłumaczyć nie trzeba. Bo nawet, gdyby takiej reakcji Zachodu – z tych czy innych przyczyn – nie byłoby, to samo zaangażowanie się w tę wojnę sił zbrojnych innego państwa (oczywiście nie pod ich sztandarami, ale pod rosyjskim kamuflażem) byłoby przekroczeniem już nie cienkiej czerwonej, ale grubej, bardzo grubej, linii. A wówczas zakończenie wojny można byłoby odłożyć ad acta. O o innych tego skutkach, to nawet nie będę deliberował, bo wystarczająco dużo w mediach jest tzw.paniki.

PS. Przegląd opiera się na analizie materiałów zamieszczonych do 21 października.