"Mamy nadzieję, że Morze Południowochińskie pozostanie morzem pokoju, ale jeśli Stany Zjednoczone przesuną swoje pionki za kulisy, jeśli popchną inne kraje na linię frontu lub jeśli same znajdą się na linii frontu, to my w Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej nigdy się nie zawahamy" - ostrzegł He w rozmowie z dziennikarzami w kuluarach Forum Xingshan.
"Zdecydowanie zmiażdżymy każde wrogie obce wtargnięcie (naruszające) terytorialne, suwerenne i morskie prawa i interesy Chin" - kontynuował były wiceprezes Akademii Nauk Wojskowych.
Przyznał jednocześnie, że ponowne otwarcie kanałów komunikacyjnych między chińskimi i amerykańskimi siłami zbrojnymi uważa za przydatne, ponieważ może ono pomóc w uniknięciu "błędnej ocenie i zarządzaniu ryzykiem".
Chiny roszczą sobie prawo do niemal całego Morza Południowochińskiego, w tym obszarów, do których pretensje zgłaszają również m.in. Tajwan, Indonezja, Malezja i Filipiny, co jest źródłem regionalnych napięć. W 2016 roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Hadze jednomyślnie orzekł, że roszczenia Chin do obszarów na tym akwenie nie mają podstaw w prawie międzynarodowym.
Od lat 50. ubiegłego wieku Stany Zjednoczone i Filipiny są związane traktatem o wzajemnej obronie. Manila zezwoliła wojskom amerykańskim na dostęp do baz wojskowych na swoim terytorium. W lipcu USA zdecydowały, że przeznaczą 500 mln dolarów na pomoc wojskową dla Filipin. Pekin reaguje nerwowo na wszelkie oznaki współpracy obu państw i komentarze strony amerykańskiej na temat sytuacji w regionie Indo-Pacyfiku.
Zaplanowane do soboty trzydniowe Forum Xiangshan poświęcone jest kwestiom bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku, i uznawane za chińską odpowiedź na doroczne forum Shangri-La Dialogue w Singapurze.
PAP