SOWIECI DO KOŃCA SWEGO ISTNIENIA PRACOWALI NAD MODERNIZACJĄ WODNOSAMOLOTÓW
Radzieccy próbowali zawrócić bieg historii i rozwoju techniki wojskowej i pracowali nad przystosowaniem wodnosamolotów do nowej rzeczywistości. Wprawę w zawracaniu, nie tylko historii, Sowieci mieli, więc może wierzyli, że pogłoski o śmierci wodnosamolotów były przedwczesne. Sztaby naukowców i innych towarzyszy doszły do wniosku, że gdy się taki wodnosamolot wyposaży w silniki odrzutowe, to się da na nich dorównać biegowi czasu.
Tak powstało kilka projektów, z których pod koniec istnienia wykluło się „kaspijskie monstrum”. Chodzi m.in. o Beriewa R-1. Ta maszyna miała osiągać prędkość maksymalną 780 – 800 km/h, zasięg lotu przewidziano na 2000 – 2500 km. Uzbrojenie obronne obejmowało cztery działka z przodu i dwa z tyłu plus 2 tony bomb. To bardzo dobre parametry, jak na konstrukcję z końcówki lat 40. XX w. Ostatecznie w połowie lat 50. postanowiono wstrzymać pracę na tą łodzią latającą (teoretycznie) z dużą szybkością.
Mijały lata, a w głowach radzieckich inżynierów kotłowała się ta myśl: jak skonstruować coś, co nie byłoby okrętem, a spełniałoby jego funkcje. Coś, co nie byłoby samolotem, ale miałoby w sobie kilka z jego zalet. No i tak, upraszczając w tempie sprinterskim, powstał Projekt 903. Pracowano nad nim do roku 1990.
Co prawda nadal nazwa się „Łunia” „kaspijskim monstrum”, ale to miano należy się jej prototypowi. „Kaspijskij monstr” się nazywał praprototyp „zabójcy amerykańskich lotniskowców”. Gdy spojrzy się na zdjęcia Projektu 903, to nazywanie go potworem nie jest określaniem na wyrost. Wymiary nadano mu imponujące.
POTWÓR Z SZEŚCIOMA WYRZUTNIAMI RAKIET NA GRZBIECIE...
To kilka danych technicznych, za (w tym przypadku) najlepszymi źródłami, czyli rosyjskimi… W przeciwieństwie do samolotu, to ta hybryda płatowca z kutrem rakietowym nie miała podwozia. „Łuń” był obsługiwany przez 11-osobową załogę i w morzu mógł przebywać przez 5 dni. A oto charakterystyka główna tej unikatowej, na skalę światową, konstrukcji:
• rozpiętość skrzydeł: 44 m,
• długość: 73,8 m,
• wysokość: 19,2 m,
• powierzchnia skrzydła: 550 m kw.,
• masa własna: 243 t,
• maksymalna masa: 380 t.
Ciężar własny jest/był większy od masy własnej transportowca Ił-76 i najlżejszego Jumbo-jeta. Ok. Współczesne samoloty są duże, a kutry rakietowe też małymi nie są. To w czym rzecz, co tu takiego niezwykłego jest w tej maszynie?
Kilka jest niezwykłości: szybkość, napęd, przeznaczenie, uzbrojenie. Zacznijmy od końca.
Skoro miał być postrachem dla amerykańskich lotniskowców, to musiał mieć czym w nie strzelać. Do posyłania na dno (w założeniach) miały służyć rakiety przeciwokrętowe Ch-35 Uran o zasięgu do 260 km. Notabene – te pociski nadal są na stanie Marynarki Wojennej FR. Ekranoplan miał na grzbiecie sześć wyrzutni, po dwie – jak widać na załączonym obrazku. Rakiety Uran osiągały szybkość poddźwiękową (ok. 800 km/h), czyli circa leciały dwa razy szybciej od ekranoplanu Projekt 903. Bo choć ten nie był samolotem, to leciał, maksymalnie 5 m nad lustrem wody, z szybkością do 500 km na godzinę. Bliżej funkcjonalnie było mu do wodolotu lub poduszkowca, ale takich szybkości tamte nigdy nie osiągnęły.
„ŁUŃ” PORUSZAŁ SIĘ DZIĘKI WYTWARZANIU TZW. PODUSZKI POWIETRZNEJ
Powstawała ona nie przez pompowanie powietrza za pomocą specjalnych urządzeń, ale przez napływający jego przepływ. Oznacza to, że „skrzydło” ekranoplanu wytwarza siłę nośną nie tylko na skutek rozrzedzonego ciśnienia nad górną płaszczyzną skrzydła (jak w konwencjonalnym samolocie), ale także dodatkowo na skutek zwiększonego ciśnienia pod dolną płaszczyzną. Taka poduszka powietrzna możę powstać tylko na bardzo małych wysokościach (maksymalnie 10 metrów). Po opuszczeniu klap silniki pompują powietrze pod skrzydło, a ekranoplan unosi się z wody. Proste?
Jednak na liście walorów omawianej maszyny była nie tylko szybkość, ale stosunkowo niska wykrywalność radarowa. Wbrew pozorom mógł operować na otwartych morzach. Na Kaspijskim było tylko testowany. „Łuń” był zdolny do latania/pływania przy fali o wysokości do 3,5 m.
Pod względem operacyjno-taktycznym projekt też miał sporo zalet. Mógł transportować więcej od samolotów. Pod względem szybkości, właściwości bojowych i podnoszenia ładunku przewyższał wszystkie poduszkowce i wodoloty. Skończyło się jednak na jednym prototypie z dwóch zaplanowanych. Związku Sowieckiego nie było już stać na kontynuowanie wyścigu zbrojeń z USA (Stany też na wszelki wypadek rozpoczęły prace nad sposobami neutralizacji „kaspijskiego monstrum”). A powstała na gruzach Sowietów Federacja Rosyjska miała ważniejsze problemy do rozwiązania, ważniejsze od budowania i produkowania ekranoplanów...