- Nowoczesne konflikty zbrojne coraz mocniej splatają się z biologią i technologią, a genom ludzki staje się zasobem o strategicznym znaczeniu.
- Trzy mocarstwa – USA, Chiny i Rosja – podchodzą do biotechnologii militarnej w różny sposób, od bioobrony po ofensywne programy modyfikacji.
- Polska, jako państwo średniej wielkości, musi budować odporność biologiczną, chronić dane genomowe i rozwijać własne zdolności badawcze.
- Czy genetyka, która od czasów Mendla i Darwina służyła poznaniu, stanie się kluczem do zrozumienia nadchodzącej rywalizacji między państwami?
Karola Darwina zdumiewał ogon pawia – efektowny, lecz pozornie niepraktyczny ornament, który zdawał się przeczyć doborowi naturalnemu – podobnie jak bezpotomne poświęcenie robotnic mrówek ginących w obronie mrowiska. Darwin przeczuwał, że wyjaśnienia tych paradoksów należy upatrywać w mechanizmach doboru płciowego oraz w instynktach społecznych zakorzenionych w biologii danego gatunku. Przełom przyniósł jednak dopiero rozwój genetyki populacyjnej. Ronald A. Fisher, analizując dziedziczenie cech, nadał teorii ewolucji nowy wymiar, wskazując gen jako podstawową jednostkę doboru naturalnego, co w perspektywie genocentrycznej pozwala spójnie wyjaśnić zjawiska skrajne – takie jak ekstrawagancki ogon pawia czy ofiarność mrówek robotnic – jako efekt strategii zwiększających szanse replikacji genów. Kierunek ten rozwinął Richard Dawkins, wprowadzając metaforę „samolubnego genu” – ujęcie, zgodnie z którym organizmy są przede wszystkim nośnikami rywalizujących replikatorów DNA, a dobór naturalny w pierwszej kolejności selekcjonuje geny, a nie osobniki czy gatunki.
Współcześnie walka o dominację w świecie toczy się nie tylko w powolnym rytmie doboru naturalnego, ale także w laboratoriach. Inżynieria genetyczna pozwala świadomie modyfikować DNA i otwiera nowe pole rywalizacji biologicznej, w którym coraz wyraźniej rysuje się „wyścig zbrojeń”, a zasoby genetyczne zyskują strategiczne znaczenie. Z kolei biologia – niegdyś domena ślepych sił natury – staje się przestrzenią celowej inżynierii, a genetyka, która od czasów Mendla i Darwina służyła przede wszystkim poznaniu mechanizmów życia, jest dziś zarazem kluczem do zrozumienia nadchodzącej rywalizacji między państwami i narodami.
Era biologii w obronności – genom jako nowa domena strategicznej rywalizacji między państwami i narodami
Nowoczesne konflikty zbrojne coraz ściślej splatają się z rewolucją w naukach biologicznych, a biotechnologia i genetyka stały się domeną rywalizacji strategicznej między mocarstwami – postępy w inżynierii genetycznej, biologii syntetycznej i neuronaukach mogą bowiem zasadniczo zmienić charakter pola walki. Nieprzypadkowo XXI wiek bywa określany mianem „ery biologii”, w której rozwój nauk o życiu, w połączeniu ze sztuczną inteligencją (AI), dostarcza narzędzi zarówno do rozwoju przełomowych terapii medycznych, jak i do tworzenia nieznanych wcześniej środków walki.
Biologia jako nowa domena wojny przestała być jedynie teorią. Chiny oficjalnie uznały biotechnologię za jeden z kluczowych obszarów przyszłej sztuki wojennej – już w 2017 r. w podręczniku „Nauka strategii wojskowej” wskazano biologię jako nową domenę działań zbrojnych obok tradycyjnych: lądu, morza, powietrza i cyberprzestrzeni. Generał Zhang Shibo, były rektor chińskiej Akademii Obrony, stwierdził, że rozwój biotechnologii nabiera charakteru ofensywnego, umożliwiając „specyficzne ataki genetyczne na grupy etniczne”, co sygnalizuje postrzeganie genomu ludzkiego i procesów biologicznych jako potencjalnego pola dominacji militarnej.
Rosnące znaczenie tej sfery znajduje odzwierciedlenie w strategiach innych mocarstw. W 2016 r. amerykańska wspólnota wywiadowcza uznała inżynierię genetyczną – w tym techniki edycji genów CRISPR, polegające na precyzyjnym „cięciu” DNA – za potencjalne narzędzie broni masowego rażenia. Prezydent Rosji Putin już w 2012 r. przewidywał, że nowe typy broni, oparte m.in. na genetyce, mogą przewyższyć potencjał broni nuklearnej. Z kolei NATO w 2024 r. przyjęło pierwszą w historii Sojuszu strategię dotyczącą biotechnologii oraz wzmacniania ludzkich możliwości, która podkreśla potrzebę odpowiedzialnego i etycznego wykorzystywania nowoczesnych technologii w obronności. Fakty te potwierdzają, że genetyka i biologia stały się integralnym elementem bezpieczeństwa międzynarodowego, niosąc zarówno możliwości wzmacniania zdolności obronnych jak i nowe zagrożenia.
Wraz z korzyściami pojawiają się jednak trudne dylematy etyczne i prawne: czy dopuszczalne jest modyfikowanie cech biologicznych żołnierzy – np. odporności na ból czy zmęczenie – w celu uzyskania przewagi na polu bitwy? Jak przeciwdziałać pokusie tworzenia broni biologicznej zdolnej uderzać w określone populacje, co przywodzi na myśl groźbę selektywnego ludobójstwa?
Obowiązujące traktaty, w tym Konwencja o zakazie broni biologicznej, nie obejmują wprost precyzyjnie projektowanych patogenów ani operacji edycji genomu na skalę populacyjną, a ponadto nie przewidują skutecznych mechanizmów weryfikacji i kontroli badań o podwójnym zastosowaniu, co pozostawia luki w nadzorze, atrybucji i egzekwowaniu zakazów. Brakuje również międzynarodowych norm regulujących „militaryzację” danych genetycznych – rozumianą jako wykorzystywanie rozległych baz DNA do celów wywiadowczych lub ofensywnych, co rodzi poważne ryzyka prawne i etyczne. W konsekwencji rywalizacja mocarstw w tej dziedzinie coraz wyraźniej przybiera formę wyścigu zbrojeń, w którym stawką jest przewaga technologiczna, a potencjalną ceną – zachwianie globalnej równowagi i naruszenie norm humanitarnych.
Mocarstwa i biotechnologia – między odpowiedzialnością a przewagą
Stany Zjednoczone: amerykańskie siły zbrojne podchodzą do biotechnologii z ostrożnym optymizmem, kładąc nacisk na bioobronę i etykę. Badania nad zwiększaniem zdolności operacyjnych żołnierzy koncentrują się na metodach bezpiecznych i odwracalnych – takich jak specjalistyczne leki, szczepionki, środki przeciwdziałające zmęczeniu oraz egzoszkielety – z zachowaniem pełnej dobrowolności uczestnictwa. Agencja DARPA finansuje programy Human Performance Enhancement Technologies, m.in. Red Blood Cell Factory – modyfikację czerwonych krwinek w celu zwiększenia transportu tlenu i leków, aby podnieść wytrzymałość w ekstremalnych warunkach, oraz Next-Generation Nonsurgical Neurotechnology, który rozwija nieinwazyjne interfejsy mózg – komputer. Armia i Siły Powietrzne USA testują farmakologiczne wspomaganie czujności, np. z użyciem modafinilu, oraz metody stymulacji mózgu, przy czym wszystkie ww. działania podlegają rygorystycznej ocenie komisji etycznych i nadzorowi prawnemu.
Najwyższym priorytetem pozostaje jednak biodefense – ochrona przed bronią biologiczną. Pentagon inwestuje w czujniki wykrywające patogeny, szybkie systemy diagnostyczne oraz terapie genowe neutralizujące zagrożenia: przykładem jest program DARPA Safe Genes, którego celem jest zabezpieczenie żołnierzy przed skutkami wrogiej edycji genów. Amerykańska doktryna podkreśla zgodność innowacji biotechnologicznych z prawem międzynarodowym i prawami człowieka, stąd nacisk na świadomą zgodę, autonomię decyzyjną żołnierza i unikanie trwałych modyfikacji o nieprzewidywalnych konsekwencjach. Stany Zjednoczone, pamiętając o doświadczeniach programów broni biologicznej z czasów zimnej wojny, koncentrują się na defensywie i odstraszaniu – rozwijają szczepionki, antidota i procedury reagowania – jednocześnie utrzymując przewagę naukową nad mniej skrępowanymi etycznie rywalami.
Chiny: Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (PLA) prowadzi ofensywny, szeroko zakrojony program biotechnologii militarnej, zintegrowany z państwową strategią fuzji cywilno-wojskowej. Obejmuje to ścisłą współpracę firm biotechnologicznych i ośrodków naukowych z wojskiem – przykładem jest spółka BGI, która gromadzi dane DNA z całego świata na potrzeby deklarowanych badań naukowych – według części analiz zbiory te mogą zasilać wojskowe bazy danych. Pekin postrzega przewagę w biologii jako element doktryny dominacji – już w 2010 r. chińscy analitycy pisali o „walce o panowanie biologiczne”, a przewodniczący Xi Jinping wskazywał nowoczesne technologie, w tym genetykę, jako kluczowe obszary globalnej rywalizacji. Chińskie laboratoria prowadzą prace nad wzmacnianiem zdolności żołnierzy – według nieoficjalnych doniesień testuje się w nich metody edycji genów i modulacji hormonalnej w celu zwiększenia siły, wytrzymałości oraz percepcji. Równolegle PLA inwestuje w neurotechnologie: projekty interfejsów mózg – komputer mają docelowo umożliwiać sterowanie dronami i systemami uzbrojenia siłą myśli, co wpisuje się w koncepcję tzw. broni kognitywnej. Generał He Fuchu już w 2015 r. prognozował, że biotechnologia stanie się nowym „strategicznym szczytem” obronności – od nowatorskich biomateriałów po środki oddziałujące na funkcjonowanie mózgu przeciwnika. Coraz realniejsze stają się też scenariusze łączenia sztucznej inteligencji i biologii – algorytmy analizujące duże zbiory danych genomowych mogą przyspieszać projektowanie patogenów lub toksyn o określonych właściwościach. W wydaniu „Science of Military Strategy” z 2017 r. wprost wspomniano o możliwości konstruowania broni biologicznej celującej w określone grupy etniczne na podstawie specyficznych markerów genetycznych. W rezultacie w podejściu ChRL większy nacisk kładzie się na osiąganie przewagi niż na ograniczenia etyczne – choć oficjalnie Pekin podkreśla defensywny charakter badań – a skala działań, od prac nad neurotoksynami morskimi po masowe zbieranie próbek DNA od mniejszości etnicznych, budzi istotne obawy.
Rosja: Federacja Rosyjska koncentruje się na genetycznym profilowaniu i selekcji kadr wojskowych oraz ochronie własnych zasobów biologicznych i danych. Rosyjscy naukowcy rozwijają system „paszportów genetycznych”, które – zgodnie z dekretem prezydenta Putina – mają objąć całą populację do 2025 r., w ramach państwowej strategii bezpieczeństwa biologicznego. W siłach zbrojnych tego rodzaju paszporty oznaczają szczegółowe profilowanie DNA każdego żołnierza pod kątem predyspozycji fizycznych i psychicznych. Celem jest optymalne wykorzystanie personelu, np. identyfikacja cech sprzyjających służbie w wojskach pancernych lub predysponujących do roli pilota czy operatora sił specjalnych. Jak wyjaśniał Aleksandr Siergiejew, szef Rosyjskiej Akademii Nauk, chodzi o to, aby „na poziomie genetycznym zrozumieć, kto jest bardziej predysponowany do służby w marynarce, a kto nadaje się na czołgistę”. Jednocześnie Moskwa akcentuje suwerenność genomiczną – tworzy centralną bazę danych DNA obywateli, z udziałem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, oraz wprowadza przepisy ograniczające wywóz próbek biologicznych, obawiając się szpiegostwa biologicznego. W odróżnieniu od USA i Chin, Rosja rzadziej mówi publicznie o modyfikowaniu ludzi czy o broni biologicznej, częściej zaś o obronie przed takimi zagrożeniami, co bywa wykorzystywane propagandowo, m.in. w oskarżeniach o „tajne amerykańskie laboratoria biologiczne” przy granicach państwa. Nie można wykluczyć, że programy rosyjskie obejmują także badania nad zwiększaniem odporności i wydolności żołnierzy – nawiązujące do radzieckich eksperymentów z wspomaganiem farmakologicznym, jednak szczegóły pozostają niejawne. W efekcie strategia Rosji sprowadza się do maksymalizacji wiedzy o własnej populacji i personelu wojskowym – aby skuteczniej nimi zarządzać i chronić ich przed wrogimi czynnikami – oraz do zapewnienia, że żaden element rosyjskiego biokapitału nie trafi w niepowołane ręce.
Niżej: Rycina 1. Obszary rozwoju i potencjalne kierunki zastosowań genetyki dla potrzeb militarnych – porównanie priorytetów Rosji, Chin i USA.

i
Eskalacja bez eksplozji – biotechnologia, AI i kognitywne pole walki
Od czasów zimnej wojny biologia wojskowa pozostaje obszarem strategicznego zainteresowania i wiąże się z nowymi zagrożeniami podważającymi dotychczasowe paradygmaty bezpieczeństwa, z których najpoważniejszym jest perspektywa pojawienia się broni biologicznej nowej generacji. Dzięki inżynierii genetycznej możliwe stało się modyfikowanie patogenów i toksyn w taki sposób, aby zwiększyć ich zjadliwość, utrudnić wykrywalność lub uczynić je odpornymi na istniejące leki. Została również opracowana koncepcja „etnicznych ataków genetycznych” – broni projektowanej tak, aby w większym stopniu oddziaływała na populacje o wspólnych markerach genetycznych. Choć wielu ekspertów wskazuje, że populacje ludzkie są na tyle wymieszane, że stworzenie czysto „etnicznej” broni byłoby nieskuteczne i potencjalnie wymknęłoby się spod kontroli, sam fakt prowadzenia badań w tym kierunku budzi niepokój i wywołuje adekwatny wyścig w dziedzinie zabezpieczeń.
Dodatkowo rozwój technik sztucznej inteligencji, np. wykorzystywanych do modelowania ewolucji wirusów i optymalizacji sekwencji DNA/RNA, może usprawniać projektowanie patogenów – systemy AI potrafią analizować miliardy kombinacji mutacji i związków chemicznych, co teoretycznie przyspiesza dobór szczególnie niebezpiecznych wariantów. Nowym obszarem zagrożeń – szczególnie trudnych do monitorowania i neutralizacji ze względu na złożony skład chemiczny oraz szybkie rozprzestrzenianie się w środowisku wodnym – są toksyny morskie, w tym toksyny algowe, które obecnie stanowią przedmiot intensywnych badań laboratoryjnych. Substancje te cechują się wysoką letalnością, mogą być użyte do skażania wody lub żywności w sposób trudny do wykrycia, a przy tym często nie mieszczą się w formalnych definicjach broni biologicznej. Rozwój tego rodzaju arsenałów przesuwa konflikt w stronę niekinetycznych operacji biologicznych – bez huku eksplozji, ale z możliwością wywołania skutków zdrowotnych na masową skalę.
Rozprzestrzenianie się biotechnologii i rosnąca dostępność tych narzędzi to kolejny strategiczny problem. W odróżnieniu od broni jądrowej, której produkcja wymaga rzadkich materiałów i ogromnych nakładów finansowych, zaawansowane techniki inżynierii genetycznej są relatywnie tanie i szeroko dostępne. Sprzęt do edycji genów czy syntezy DNA można dziś nabyć legalnie, a wiedza naukowa w tym zakresie jest powszechnie dostępna. Budzi to obawy, że aktorzy niepaństwowi – od organizacji terrorystycznych po grupy biohakerskie, mogą podejmować próby np. wytworzenia niebezpiecznych patogenów w improwizowanych warunkach laboratoryjnych. Choć taki scenariusz może wydawać się „political fiction”, doświadczenia pandemii COVID-19 dobitnie pokazały skalę społecznych i gospodarczych konsekwencji szybkiej transmisji patogenów o wysokim potencjale emergencji.
Równoległy rozwój wojskowych programów bioinżynieryjnych w państwach rywalizujących grozi zainicjowaniem nowego wyścigu zbrojeń biologicznych, ponieważ otwarte użycie ofensywnych technologii biologicznych przez jedno państwo może wywołać presję na pozostałe, tak aby rozwijały analogiczne zdolności. Sytuację pogarsza brak skutecznych mechanizmów kontroli międzynarodowej – obowiązujące traktaty nie przewidują realnej weryfikacji laboratoriów ani sankcji za badania o podwójnym zastosowaniu i inne kontrowersyjne eksperymenty. Zwiększa to ryzyko spirali eskalacyjnej o poważnych konsekwencjach globalnych: erozję systemu odstraszania, narastającą wzajemną nieufność oraz wyższe prawdopodobieństwo użycia środków biologicznych w sytuacji kryzysowej z powodu trudności w przypisaniu sprawstwa.
Nawet przy braku złej woli zastosowanie genetyki w działaniach militarnych wiąże się z poważnymi ryzykami operacyjnymi i wysoką nieprzewidywalnością. Organizmy modyfikowane w warunkach laboratoryjnych mogą wymknąć się spod kontroli, dlatego im bardziej inwazyjne eksperymenty, tym większe ryzyko przypadkowego uwolnienia zmodyfikowanego wirusa lub bakterii – np. wskutek błędu proceduralnego w laboratorium – i wywołania niezamierzonej epidemii, zanim zostanie ona wykryta i opanowana. Do tego genetyczne lub farmakologiczne „ulepszanie” ludzi z reguły wiąże się z długofalowymi, dziś w pełni nieprzewidywalnymi skutkami zdrowotnymi – początkowy wzrost sprawności może po latach skutkować powikłaniami, chorobami autoimmunologicznymi, onkologicznymi czy zaburzeniami metabolicznymi. Co więcej, znając specyfikę zastosowanych modyfikacji, potencjalny przeciwnik mógłby opracować kontrśrodki ukierunkowane na te cechy, przekształcając je w słaby punkt systemu.
Do tego dochodzi wymiar logistyczny – utrzymanie i zabezpieczenie funkcjonowania genetycznie lub cybernetycznie „ulepszonych” żołnierzy wymaga wyspecjalizowanej infrastruktury: odpowiednich łańcuchów dostaw medycznych, monitorowania stanu zdrowia w czasie rzeczywistym oraz szczególnej ochrony poufności danych biologicznych. Siły zbrojne, które zdecydowałyby się na takie modyfikacje w skali masowej, musiałyby zbudować równoległy system logistyczno-medyczny, co podniosłoby koszty i stworzyłoby dodatkowe punkty krytyczne podatne na zakłócenia operacyjne w trakcie konfliktu.
Wreszcie, rośnie znaczenie domeny kognitywnej konfliktu, ściśle powiązanej z biologiczną, w której wrogie działania mogą uderzać nie tylko patogenami, ale także w psychikę, obieg informacji i procesy decyzyjne społeczeństw. Samo pojawienie się groźnej epidemii – naturalnej lub celowo wywołanej – może zostać wykorzystane propagandowo poprzez dezinformację biologiczną, teorie spiskowe oraz sianie paniki i nieufności wobec władz, co bywa równie paraliżujące jak sam patogen, zwłaszcza że rozwój mediów społecznościowych, botów i generatywnej AI ułatwia masowe oddziaływanie na morale i zachowania populacji w trakcie kryzysu biologicznego. Koncepcja wojny kognitywnej zakłada łączenie operacji informacyjnych, cybernetycznych i biologicznych w celu uzyskania przewagi bez konieczności bezpośredniego starcia. Atak „na umysł” przeciwnika – poprzez wywoływanie stresu, chaosu informacyjnego i podważanie zaufania do np. systemu ochrony zdrowia – może skutecznie uzupełniać klasyczne metody walki. Na poziomie międzynarodowym erozja zaufania między państwami, potęgowana wzajemnymi oskarżeniami o tajne prace nad bronią biologiczną, utrudnia wspólne reagowanie na realne zagrożenia, co sprawia, że nawet naturalny incydent biologiczny szybko może przerodzić się w poważny kryzys bezpieczeństwa.
Niżej: Rycina 2. Potencjał ofensywny i defensywny nowych technologii – podwójne oblicze użycia technologii genetycznych w wojsku.

i
Geny i bezpieczeństwo – priorytety polskiej odporności na zagrożenia
Polska, jako państwo średniej wielkości, nienastawione na ofensywne badania biologiczne, teoretycznie pozostaje poza głównym nurtem biologicznego wyścigu zbrojeń. Jednocześnie z perspektywy bezpieczeństwa narodowego znaczenie genetyki i biotechnologii stale rośnie, a uwarunkowania demograficzne i systemowe kraju generują specyficzne wyzwania. Jednym z nich jest względna jednorodność genetyczna populacji, co potwierdzają badania genomu Polaków – m.in. projekt Thousand Polish Genomes – wskazujące na relatywnie niewielką zmienność i podobieństwo do innych społeczności Europy Środkowej. Innymi słowy, w obrębie naszego społeczeństwa częściej występują zbliżone warianty genów – np. w układzie HLA (Human Leukocyte Antigen) i genach kodujących receptory komórkowe, co ma bezpośrednie implikacje dla podatności immunologicznej, skuteczności szczepień oraz modelowania ryzyka na poziomie populacyjnym.
Z jednej strony relatywnie wysoka jednorodność genetyczna polskiej populacji, rozumiana jako ograniczona zmienność alleliczna w kluczowych układach immunogenetycznych, może ułatwić potencjalnemu agresorowi zaprojektowanie czynnika biologicznego ukierunkowanego na dominujące cechy tej populacji, ponieważ gdyby napastnik uzyskał szczegółowe dane o częstości określonych alleli wśród Polaków, teoretycznie możliwe byłoby dobranie czynnika – patogenu lub toksyny – o silniejszym działaniu właśnie wobec tej grupy. Z drugiej strony polski profil genetyczny nie funkcjonuje w izolacji – dzieli wiele cech z populacjami sąsiednich krajów oraz zawiera zróżnicowanie wynikające z migracji. W praktyce oznacza to, że ewentualny czynnik biologiczny ukierunkowany na Polaków oddziaływałby również na inne populacje, stwarzając agresorowi wysokie ryzyko niekontrolowanego rozprzestrzenienia ataku. Eksperci – m.in. w analizach NATO i raportach European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC) – podkreślają zatem, że etnicznie ukierunkowany atak genetyczny wymierzony w Polskę jest mało prawdopodobny z powodów biologicznych. Istnieje jednak teoretyczna podatność, która powinna być uwzględniana w planowaniu obronnym, między innymi poprzez identyfikację potencjalnie wrażliwych cech immunologicznych oraz opracowanie metod ich ochrony.
Kolejnym istotnym zagadnieniem pozostaje ochrona danych genomowych Polaków. W Polsce – podobnie jak w wielu innych krajach – funkcjonują rozbudowane rejestry medyczne zawierające informacje genetyczne, m.in. rejestry dawców szpiku i krwi pępowinowej, w których kluczową rolę odgrywają markery HLA determinujące zgodność pomiędzy dawcą a biorcą. Polskie bazy, takie jak krajowy oddział fundacji DKMS, są zintegrowane z globalnymi sieciami wymiany danych, np. EMDIS (European Marrow Donor Information System), które wspierają leczenie w wymiarze międzynarodowym. Oznacza to, że wybrane informacje o profilach genetycznych obywateli przekazywane są transgranicznie – wyłącznie w ściśle medycznym kontekście i przy zachowaniu zasad poufności, przy czym podmioty zarządzające tymi bazami deklarują zgodność z wymogami RODO, a dane udostępniane są w formie zanonimizowanej i ograniczone do niezbędnego zakresu, obejmującego np. parametry HLA oraz podstawowe cechy dawcy.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa pojawia się jednak pytanie o „suwerenność genomiczną” – zakres naszej kontroli nad tym, kto i w jakim celu może pozyskiwać polskie dane biologiczne. Potencjalne zagrożenia obejmują zarówno cyberataki, jak i nadużycia uprawnień, które mogą skutkować przejęciem przez obce służby bazy HLA obejmującej tysiące osób, co umożliwiłoby modelowanie podatności populacji na określone patogeny oraz identyfikację jednostek o specyficznych cechach genetycznych na potrzeby działań wywiadowczych lub operacyjnych. Dlatego instytucje rządowe powinny traktować wrażliwe biodane – genomy, profile HLA, duże kolekcje próbek, jako element infrastruktury krytycznej. Konieczne jest wzmocnienie zabezpieczeń prawnych i technicznych dotyczących transferu takich informacji za granicę – np. wymóg silnego szyfrowania danych genomowych, szczegółowych audytów podmiotów je przetwarzających oraz zasad „zero zaufania” przy integracji polskich rejestrów z międzynarodowymi bazami. Choć obecnie brak sygnałów o wyciekach czy nadużyciach w polskich rejestrach dawców, proaktywne podejście wymaga przygotowania się na próby ingerencji.
Polska musi zmierzyć się z zależnością od zagranicznych źródeł w obszarze biotechnologii i medycyny, ponieważ globalizacja doprowadziła do sytuacji, w której większość zaawansowanych leków, szczepionek, odczynników laboratoryjnych oraz komponentów sprzętu medycznego pochodzi z importu. W przypadku konfliktu lub kryzysu biologicznego taka zależność staje się newralgicznym punktem systemu – przerwanie dostaw lub ich celowe skażenie mogłoby poważnie ograniczyć zdolność państwa do skutecznego reagowania. Podobne ryzyko dotyczy kluczowych technologii diagnostycznych (np. sekwenatorów DNA, testów PCR) oraz oprogramowania, które najczęściej są wytwarzane w państwach dominujących w sektorze biotechnologii.
W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera pojęcie suwerenności biotechnologicznej, rozumianej jako zdolność do utrzymania wybranych strategicznych kompetencji w kraju lub w ramach zaufanych sojuszy, tak aby w krytycznym momencie nie być uzależnionym od woli potencjalnego rywala. Polska, dysponując zasobami nieporównywalnymi z USA czy Chinami, powinna wskazać priorytetowe kierunki działań, takie jak: rozwój krajowej produkcji strategicznych szczepionek i antytoksyn, wzmocnienie laboratoriów o najwyższych poziomach bezpieczeństwa biologicznego (BSL-3/4) oraz tworzenie własnych baz danych biologicznych, zamiast polegania wyłącznie na platformach zagranicznych.
Nie mniej istotny jest wymiar informacyjny. Masowe programy testów DNA oferowanych przez firmy zagraniczne rodzą pytania o to, gdzie trafiają próbki materiału genetycznego i w jaki sposób są wykorzystywane. Świadomość społeczna w tym zakresie dopiero się rozwija, dlatego należy edukować obywateli i personel medyczny, że profil DNA stanowi cenny zasób strategiczny, który w niepowołanych rękach może zostać użyty przeciwko bezpieczeństwu zbiorowemu.
Wobec przedstawionych ryzyk Polska powinna rozwijać wielowarstwową odporność biologiczną, której kluczowym kierunkiem jest budowa zdolności biosurveillance – systemów wczesnego ostrzegania przed zagrożeniami biologicznymi, obejmujących sieć czujników i laboratoriów wykrywających nietypowe patogeny oraz stały nadzór nad obecnością toksyn w środowisku. Już dziś obserwuje się rosnącą obecność naturalnych toksyn w Bałtyku i polskich rzekach, np. neurotoksyn wytwarzanych przez sinice, co uzasadnia stałe monitorowanie wody, żywności i powietrza z wykorzystaniem właściwych narzędzi analitycznych. Kolejnym elementem jest wzmocnienie odporności operacyjnej na wypadek ataku biologicznego lub kampanii w sferze poznawczej, obejmujące planowanie ciągłości działania sił zbrojnych w warunkach skażenia, zabezpieczenie łańcucha dowodzenia, np. poprzez procedury izolacji kluczowych osób w czasie epidemii oraz ćwiczenia symulacyjne łączące scenariusze epidemiczne z równoległymi atakami dezinformacyjnymi.
Ważna jest także szczegółowa znajomość własnego profilu genetycznego. Siły Zbrojne RP mogłyby – za świadomą zgodą żołnierzy i przy pełnym reżimie ochrony danych oraz prywatności – wykorzystywać wyniki badań genomowych w trybie anonimizacji do identyfikacji szczególnych podatności, np. częstych wariantów warunkujących tolerancję i skuteczność określonych leków. Pozyskane dane pozwolą na właściwy dobór i utrzymanie zapasów szczepionek, surowic oraz leków dostosowanych do rzeczywistego profilu populacji żołnierzy. W konsekwencji Polska powinna już teraz budować defensywne zdolności w domenie biologicznej, działając wyprzedzająco, zanim zagrożenia nowej ery staną się bezpośrednim testem dla państwa.
Niżej: Rycina 3. Mapa ryzyk dla Polski – kluczowe zagrożenia biologiczne i genetyczne w perspektywie 3-7 lat. NGS (Next-Generation Sequencing), WGS (Whole Genome Sequencing).

i
Agenda działań dla polskiej bioobrony
W świetle powyższej analizy Rząd oraz Siły Zbrojne RP pilnie powinny podjąć szereg inicjatyw w celu wzmocnienia biologicznego bezpieczeństwa państwa – do najważniejszych rekomendacji należą:
Zapewnienie kontroli nad danymi genomowymi obywateli: danym genetycznym należy nadać status zasobów strategicznych. W praktyce oznacza to wzmocnienie przepisów chroniących krajowe bazy genomowe – wojskowe i cywilne – przed nieuprawnionym dostępem i transferem. Konieczne jest wdrożenie standardów ochrony właściwych dla infrastruktury krytycznej – m.in. szyfrowania baz danych, regularnych testów bezpieczeństwa, monitorowania anomalii i prób wycieku danych oraz realnych sankcji za nieuprawnione przetwarzanie polskich danych biologicznych. Warto także rozważyć utworzenie w strukturach państwa komórki kontrwywiadu biologicznego, odpowiedzialnej za wykrywanie zagrożeń w domenie biologicznej, np. prób pozyskiwania polskiego materiału genetycznego przez podmioty zagraniczne pod pozorem kampanii społecznych, badań naukowych lub działań komercyjnych.
Rozwój własnych zdolności badawczych i produkcyjnych: Polska powinna przeznaczyć środki na infrastrukturę laboratoryjną i przemysłową związaną z biotechnologią obronną, dlatego priorytetem powinno być uruchomienie krajowego zakładu produkcyjnego zdolnego do szybkiej produkcji kluczowych preparatów medycznych – szczepionek, antytoksyn, przeciwciał oraz leków na wypadek epidemii. Oznacza to wsparcie rodzimych firm biotechnologicznych, utworzenie państwowych rezerw surowców biologicznych oraz ścisłą współpracę z zaufanymi sojusznikami w ramach NATO i UE, opartą na modelu rozproszonej produkcji, tak aby nawet w razie globalnego kryzysu można było zaopatrzyć obywateli i siły zbrojne w niezbędne produkty lecznicze. Równie ważne jest zapewnienie funkcjonowania wyspecjalizowanych krajowych laboratoriów diagnostycznych BSL-3 i BSL-4, aby w razie pojawienia się nieznanego patogenu nie polegać wyłącznie na ośrodkach zagranicznych w zakresie detekcji i klasyfikacji zagrożenia oraz opracowania sposobów i metod przeciwdziałania.
Wzmocnienie systemu wczesnego ostrzegania biologicznego: należy rozbudować krajowy system nadzoru biologicznego (biosurveillance), integrujący dane z różnych źródeł – medycznych (szpitale, inspekcja sanitarna), środowiskowych (monitoring wody, żywności, powietrza) oraz wywiadowczych. W praktyce oznacza to inwestycje w automatyczne czujniki i sieci nadzoru, wykrywające np. nagły wzrost zachorowań lub obecność toksyn, połączone z analizą AI wspierającą identyfikację anomalii wskazujących na potencjalny atak lub incydent biologiczny. Priorytetem powinien być aktywny udział Polski w międzynarodowych mechanizmach wymiany informacji – w systemach WHO i UE oraz w inicjatywach Interpolu – kluczowy warunek wczesnego ostrzegania i przeciwdziałania globalnym zagrożeniom biologicznym. Jednocześnie kraj nasz powinien prowadzić i rozwijać badania środowiskowe, w tym systematyczny monitoring zbiorników wodnych pod kątem zagrażających zdrowiu publicznemu i bezpieczeństwu epidemiologicznemu kraju toksyn algowych.
Budowa „genomicznej odporności operacyjnej”: priorytetem Rzeczypospolitej Polskiej powinna być systematyczna identyfikacja aktualnych oraz prognozowanych w horyzoncie dekady zagrożeń o charakterze genomicznym, mogących wpływać bezpośrednio na bezpieczeństwo narodowe, oraz uruchomienie adekwatnych, kierunkowych działań obronnych – biodefense, obejmujących mapowanie ryzyk, opracowanie scenariuszy i rozwój wymaganych w tym względzie zdolności.
Proponuje się utworzenie w Siłach Zbrojnych RP atlasu immunogenetycznego żołnierzy – anonimizowanej bazy danych dotyczącej kluczowych cech genetycznych związanych z układem antygenów krwinkowych, odpornością oraz odpowiedzią na leki. Projekt realizowany dobrowolnie, z zachowaniem pełnej prywatności, poufności i zasad ochrony danych, umożliwi precyzyjniejsze planowanie zaopatrzenia w wyroby medyczne i środki ochrony indywidualnej, a wiedza o tym, jaki odsetek żołnierzy wykazuje obniżoną odpowiedź poszczepienną lub zwiększoną podatność na określony patogen, pozwoli dostosować skład preparatów i dawkowanie oraz utrzymywać zapasy terapii alternatywnych.
Aktualizacji wymaga również szkolenie i doktryna wojskowa – należy opracować procedury działania na wypadek ataku biologicznego ukierunkowanego na konkretną populację oraz równoległej kampanii dezinformacyjno-psychologicznej. Oznacza to organizację ćwiczeń łączących scenariusze masowego skażenia ze zorganizowaną kampanią manipulacji informacyjnej (fake news), tak aby sztaby sprawdziły w praktyce scenariusze utrzymania ciągłości dowodzenia i spójności społecznej w warunkach kryzysu. Priorytetem powinno być także rozwijanie programów edukacyjnych dla personelu wojskowego i medycznego: szkolenia z rozpoznawania nietypowych objawów u żołnierzy mogących wskazywać na użycie środków niekonwencjonalnych, obsługi nowoczesnych technologii bioobrony oraz podstaw walki informacyjnej w kontekście zagrożeń biologicznych.
Postscriptum
Informacja utrwalona w matrycy kwasów nukleinowych – DNA i RNA – stanowi wspólną infrastrukturę biosfery: systemową podstawę powstawania, różnicowania i utrzymania życia na Ziemi. Dlatego tym bardziej dojmująco brzmi paradoks naszych czasów: Homo sapiens, najwyżej zorganizowana forma życia, świadomie rozważa użycie edycji genetycznej jako broni, przekształcając narzędzie poznania w instrument destrukcji. Moc tworzenia, pozbawiona miary moralnej, łatwo mutuje w samoniszczącą pychę. Historia nauki uczy, że technologie o strategicznym potencjale inicjują logikę wyścigu i wzajemnego strachu – od atomu po cyberprzestrzeń – a więc dynamikę, którą po uruchomieniu trudno będzie zatrzymać.
W tej perspektywie genom nie jest – i nigdy nie powinien być – postrzegany jako atrakcyjny z punktu widzenia strategii walki „teatr działań”, lecz jako wspólne dobro ewolucyjne – sieć powiązań, w której ingerencja rzadko bywa lokalna. Jeśli uczynimy je celem militarnym, nie tylko poszerzymy arsenał – zmienimy reguły ekosystemowej gry, uruchamiając nieprzewidywalne sprzężenia zwrotne między biologią, środowiskiem a kulturą. Stawką nie jest przewaga taktyczna, lecz integralność warunków życia – to niebezpieczna gra o sumie ujemnej, w której nawet zwycięzcy ponoszą koszty.
Kuszą nas klucze do „biblioteki życia”, lecz użyte w złym celu zadziałają jak pochodnia: rozświetlą na chwilę korytarze, a jeśli zapłonie regał z jedynym egzemplarzem instrukcji istnienia, zostaniemy w ciszy po pożarze, bez mapy powrotu. Historia Herostratesa przypomina, że człowiek potrafi zniszczyć to, co miało trwać wiecznie – dlatego odpowiedzialnością naszego pokolenia jest strzec „biblioteki życia”, aby następne nie odziedziczyły po nas pustki.
