Trzydzieści dni przerwy w wojnie to tylko życzenie
Problem w tym, że nie jest to takie pewne. Jaki interes ma Rosja w tym, by przystać na takie warunki, gdy nie jest do tego przymuszana, a w wojnie nie jest stroną, która znalazła się w defensywie?
Jeśli nie zostanie skutecznie nakłoniona do akceptacji amerykańsko-ukraińskiej propozycji, na przykład sankcjami zapowiadanymi przez Donalda Trumpa, to nie zamrozi wojny. Ma czym ją prowadzić i ma cele do realizacji. Ludzi do walki jej nie brakuje, na braki w amunicji i sprzęcie nie narzeka. Jej przemysł zbrojeniowy pracuje pełną parą.
Moskwa uważa, że należą się jej – jak za przeproszeniem psu miska – cztery obwody ukraińskie: doniecki, ługański, chersoński i zaporoski. Nad częścią tych terytoriów nadzór sprawuje Kijów, ale to jest bez znaczenia. Dla Putina. Bo on chce, by nawet to, co nie jest przez niego kontrolowane, trafiło do Rosji. Bo są to ziemie „odwiecznie rosyjskie” i tyle w temacie. Wątpliwe jest, by Rosja przystała na 30-dniowe zawieszenie broni, tak samo jak jeszcze bardziej wątpliwe jest, by na takie rozwiązanie zdecydowała się jedynie Ukraina.

Nie warto liczyć na „dobrą wolę” ze strony Federacji Rosyjskiej
Politolog Oleg Saakjan uważa, że propozycja całkowitego zawieszenia broni na froncie jest „naciągana”. Ocenia, że Kreml nie zrezygnował ze swoich planów całkowitego zniszczenia Ukrainy, a zatem nie warto liczyć na „dobrą wolę” ze strony państwa terrorystycznego.
Sekretarz stanu USA Marco Rubio powiedział po rozmowach w Dżuddzie, że ma nadzieję, iż Moskwa „powie tak pokojowi”. I dodał: „Teraz piłka jest po ich stronie…”.
Kreml jeszcze nie stwierdził, że zamierza grać w tę piłkę. Owszem, z tzw. dobrze poinformowanych źródeł bliskich władzy dochodzą sygnały, że Putin nie będzie zainteresowany taką „grą”.
Niezależny rosyjski portal Meduza przypomina, że Putin wielokrotnie powtarzał, iż Rosja nie potrzebuje tymczasowego zawieszenia broni. I cytuje jego słowa: „Jeśli mówimy o jakichś procesach pokojowych, to nie powinny to być procesy związane z zawieszeniem broni na tydzień, dwa tygodnie czy rok – tak aby kraje NATO mogły się dozbroić i zaopatrzyć w nową amunicję. Potrzebujemy warunków dla długotrwałego, zrównoważonego i trwałego pokoju, które zapewnią równe bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom tego trudnego procesu”.
Rosja uważa, że wprowadzenie rozejmu nie leży w jej interesie
Putin nie ma powodu, by zmieniać zdanie. A powyższa opinia to dyplomatyczny kamuflaż. Putin bowiem musi być dyplomatą. Albo takim się prezentować. Od mówienia „prosto z mostu” ma rzesze ludzi. I to oni mówią, że miesięczny rozejm nie wchodzi w rachubę, bo to będzie czas na wzmocnienie potencjału ukraińskiego. Taką opinię głosi deputowany Dumy Państwowej Rosji i były dowódca 58. Armii Połączonych Sił Zbrojnych, generał porucznik Wiktor Sobolew. I pewnikiem jest ona „po linii i na bazie” najwyższej rosyjskiej władzy.
Rosja zachowuje dystans do komentowania porozumienia amerykańsko-ukraińskiego. „Wychodzimy z założenia, że – jak powiedziano wczoraj w Dżuddzie – sekretarz stanu USA Marco Rubio i asystent Waltz poinformują nas w najbliższych dniach różnymi kanałami o szczegółach przeprowadzonych negocjacji i osiągniętych porozumieniach” – oświadczył rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. Zaznaczył, że Moskwa uważnie przestudiuje oświadczenia złożone po spotkaniu i zapozna się z tekstem wspólnego oświadczenia przyjętego w Dżuddzie.
Pieskow ostudził nieco nadzieje Marco Rubio na to, że Rosja przejmie piłkę, która „znalazła się na jej stronie”. Rzecznik poradził, aby „nie wybiegać myślami w przyszłość” w kwestii reakcji Rosji na propozycję 30-dniowego zawieszenia broni na Ukrainie.
Jeśli zajdzie potrzeba, to Putin porozmawia z Trumpem
Możliwe, że dojdzie do rozmowy Putin-Trump, na razie jeszcze telefonicznej, nie bezpośredniej. Pieskow wysłał do Waszyngtonu taki przekaz: „Nie wykluczamy też, że może pojawić się temat rozmowy telefonicznej na najwyższym szczeblu. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to zostanie to zorganizowane bardzo szybko. Istniejące kanały dialogu z Amerykanami pozwalają na dokonanie tego w stosunkowo krótkim czasie”.
Co to może oznaczać? Co Putin miał na myśli? Cziort znajet – mówią w takich sytuacjach Rosjanie. Być może Kreml chce sprawdzić, czy Trump mówiąc o ewentualnych sankcjach wobec Rosji, tylko o nich… mówił.
Biały Dom znajdzie się w mało komfortowej pozycji, gdy Putin nie zgodzi się na 30-dniowy rozejm. Albo zgodzi się pod warunkiem całkowitego wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy na jakiś czas. W tych, i wielu jeszcze innych możliwych wariantach rozwoju sytuacji, to szachowanym będzie Donald Trump. Amoże to on powie dobremu znajomemu, Władimirowi Wladimirowiczowi Putinowi: MAT?